REKLAMA

To już koniec Google News w Hiszpanii. Podatek od Google'a zbiera pierwsze żniwa

Kiedy pod koniec lipca Hiszpania zdecydowała się na wprowadzenie prawa pozwalającego wydawcom na pobieranie opłat od serwisów zawierających odnośniki do publikowanych przez nich treści, wydawało się niemal pewne, że Google, pogodzi się z tym faktem i w jakiś sposób będzie regulowało odpowiednie należności. Rzeczywistość okazała się jednak inna - amerykański gigant wycofuje z tego kraju usługę najbardziej dotkniętą nowym prawem - Google News. 

11.12.2014 08.22
To już koniec Google News w Hiszpanii. Podatek od Google’a zbiera pierwsze żniwa
REKLAMA
REKLAMA

Swoje zaskakujące stanowisko firma ujawniła w środę, w krótkiej notce na jednym ze swoich blogów, pięć miesięcy po przegłosowaniu ustawy i na nieco ponad miesiąc przed wejściem nowego prawa w życie. Hiszpanie z oferty Google News będą mogli cieszyć się tylko do 16.12.2014. Po tym dniu z GN usunięci zostaną wszyscy hiszpańscy wydawcy, a osoby przebywające na terenie Hiszpanii stracą dostęp do usługi w jakiejkolwiek formie.

Prosta argumentacja Google daje nam przy tym odpowiedzi na co najmniej kilka z pytań, które można było zadać jeszcze w lipcu. Zdaniem Amerykanów prawo wręcz wymusza pobieranie opłat od wszystkich podmiotów, które publikują odnośniki i chociażby najmniejsze fragmenty tekstu, "niezależnie od tego, czy wydawcy chcą tego czy nie".

Do tej pory nie pobierano żadnych opłat, a wydawcy, którym nie odpowiadała publikacja ich treści w Google News mogli po prostu "wypisać się" z usługi.

google

Przy takim układzie dalsze działania Google News w Hiszpanii są dla firmy po prostu nieopłacalne. Google nie pobiera bowiem żadnych opłat za dodawanie materiałów do prezentowanej przez niego listy, ani też nie wyświetla na stronach GN żadnych reklam. Tym bardziej dziwić może w ogóle to prawo. Gdyby Google faktycznie zarabiało na ponownej publikacji nawet części cudzych treści, można byłoby faktycznie domagać się od niego odpowiednich, najlepiej proporcjonalnych do zysków, opłat. W takiej sytuacji nic nie stoi na przeszkodzie, aby kolejne po Google News były inne, mniejsze aplikacje do agregowania wiadomości. Czy bowiem miałby się różnić od GN np. Flipboard, który dodatkowo pozwala przeważnie na przeczytanie całego artykułu?

Oczywiście nikt nie twierdzi, że Google w ogóle nie zarabia i nie stać go, na dokładanie do tego interesu. Najwyraźniej po prostu nie ma na to najmniejszej ochoty i woli odpowiednio wcześnie wycofać się, zamiast sprawdzać, ile tak naprawdę kosztowałoby dalsze funkcjonowanie.

Ewentualnie posunięcie Google można też traktować jako pewnego rodzaju sygnał dla hiszpańskich wydawców i ustawodawców - jeśli chcecie robić nam problemy, to po prostu zwijamy interes, na którym zarabiamy, a wy radźcie sobie sami.

REKLAMA

Być może dlatego zaznaczono, że kontynuowana będzie współpraca z wydawcami na całym świecie, w tym i w Hiszpanii, mająca "pomóc im zwiększyć zasięgi ich serwisów i przychody z segmentu online".

W końcu może kiedy GN faktycznie zniknie z Hiszpańskiej sieci, ruch ten najbardziej odczują... wydawcy. Tych wielkich może to wprawdzie nie ruszyć, ale mniejsi, którzy polegali m.in. na ruchu lub "odkryciach" z Google News mogą mieć problemy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA