REKLAMA

Niezbyt słodki ten lizak, czyli mało Material Design w nowym feedly

Feedly to mój ulubiony czytnik RSS-ów, który zastąpił nieodżałowanego Google Readera. Ekipa stojąca za rozwojem usługi stale dodaje nowe funkcje i usprawnia istniejące. Niestety ostatnia aktualizacja aplikacji, którą twórcy dumnie chwalą się w najnowszym mailingu nie wprowadza żadnych dużych zmian.

27.11.2014 16.56
Niezbyt słodki ten lizak, czyli mało Material Design w nowym feedly
REKLAMA
REKLAMA

Feedly pochwaliło się dzisiaj wydaniem nowej wersji swojej aplikacji oznaczonej numerkiem 24. Problem w tym, że najważniejsza wspominana w korespondencji nowość wersji dla iOS-a, czyli wsparcie dla rozdzielczości nowych iPhone’ów, pojawiła się już w zeszłym miesiącu.

Oprócz tego w aplikacji do Androida i iOS pojawiła się możliwość dodawania tagów, ale to nie jest żaden killer feature.

feedly ios

Z pewnością wielu użytkowników korzysta z tej funkcji, gdyż w przeciwnym razie zniknęłaby ona z usługi. Sam jednak nie używam tagów w feedly, które traktuje jako czytnik nagłówków, a same artykuły zwykle przesyłam dalej do Pocketa. Osoby korzystające z tagów w wersji przeglądarkowej powinny być zadowolone.

Ja znacznie bardziej cieszę się z rozbudowanego menu udostępniania. Twórcy feedly od kiedy pamiętam nie chcą polegać wyłącznie na systemowej funkcji “Share” w urządzeniach mobilnych. W przypadku Androida było to co prawda zbędne, ale przez lata dla użytkowników iPhone’ów było to wybawienie.

W nowej wersji feedly wspiera teraz nawet Facebook Messengera.

feedly android 04

Okazuje się, że w przypadku feedly 24, już po wydaniu iOS 8 wzbogaconego o rozwiązanie podobne jak w Androidzie, udostępnianie treści bezpośrednio przez feedly nie zniknęło. Wręcz przeciwnie, dodane zostały kolejne funkcje. I bardzo dobrze, bo rozwiązanie systemowe nadal jest ubogie, a twórcy aplikacji trzecich strasznie zwlekają z dodawaniem nowych pozycji do listy.

Dobrym przykładem jest tutaj Facebook Messenger. Najwyraźniej Mark Zuckerberg nie pali się do wdrożenia w swojej aplikacji wsparcia dla systemowego udostępniania treści. Oznacza to, że np. z mobilnej przeglądarki Safari mogę umieścić link do aktualnie przeglądanej strony na Facebooku, ale już nie wyślę go w wiadomości tak, jak robię to w Androidzie.

Feedly wychodzi naprzeciw i aplikacja sama pozwala udostępnić ciekawy artykuł nie tylko w swoim profilu, ale też w prywatnej wiadomości na Facebooku.

feedly android 01

Drobnych zmian wyglądu doczekało się też niedawno feedly do Androida. Aplikacja tak jak wydanie do iOS oznaczona jest numerem 24, a w opisie znajdziemy informacje o wsparciu dla urządzeń Google, w tym smartfonów Nexus 5 i Nexus 6 oraz tabletów Nexus 7 i Nexus 9. Aplikacja została też przystosowana do najnowszej dystrybucji zielonego robota, czyli Androida 5.0 Lollipop.

Przyznam jednak, że patrząc na aplikację nie widzę tutaj zbyt dużo Material Design. To oczywiście nie jest obiektywnie minus, ponieważ aplikacja jest estetyczna i funkcjonalna, ale do pełnej zgodności wizualnej z resztą softu brakuje ikonicznego dla Lollipopa górnego paska nawigacyjnego w intensywnym, żywym kolorze. Teraz to właśnie charakteryzującego aplikacje Google i deweloperów trzecich, które są przystosowane do nowego interfejsu Androida.

Feedly to jednak świetna usługa i nie oczekuję fajerwerków.

feedly

Nie zrozumcie mnie źle: nie krytykuję feedly za to, że zmiany w aplikacji są wyłącznie kosmetyczne. Nie jest dla mnie zresztą problemem to, że usługa nie czerpie garściami z Material Design. Znacznie ważniejsze dla mnie jest to, że wygląd feedly jest spójny nie tylko pomiędzy różnymi platformami mobilnymi, ale też z wersją przeglądarkową.

Feedly jako usługa śledzenia kanałów RSS jest już już zresztą na tyle dojrzała, że nie ma tutaj miejsca na rewolucję. Nie jest ona ani potrzebna, ani oczekiwana przez użytkowników. W wersji Androidowej z chęcią jednak zobaczyłbym nowy ekran ustawień, bo w czasach Androida 5.0 Lollipop przypomina on menu z Gingerbreada.

feedly android 05

To na szczęście tylko szczegóły. Feedly powinno skupić się jednak na dopieszczaniu swojego produktu oraz monetyzacji serwisu. Wedle ostatnich statystyk liczba użytkowników liczona jest w milionach, ale na wykupienie kont premium zdecydowało się zaledwie… 40 tysięcy osób. To niewiele, ale też zalety posiadania konta pro i jego wysoka cena zniechęcają do wykupienia abonamentu.

REKLAMA

Nie chciałbym jednak, żeby przez brak płacących użytkowników feedly umarło, bo podobnie jak w czasach Google Readera nie umiem znaleźć dla swojego ulubionego czytnika RSS żadnej rozsądnej alternatywy.

*Grafika początkowa pochodzi z Shutterstock.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA