Tak to się robi w filmach, czyli post-proces reklamy telewizyjnej
Jeżeli myślisz, że jedynie reklamy prasowe są podkręconą i wyidealizowaną wersją świata, to po poniższym filmie będziesz zaskoczony. Branża wideo także ma swoje sztuczki, które są zaskakująco podobne do efektów znanych z Photoshopa.
W powszechnym mniemaniu film uchodzi za bardziej naturalny, niż zdjęcie. Łatwiej jest zaufać ruchomemu obrazowi, niż zdjęciu, które można przerobić na setki sposobów. Raczej nie słyszy się, żeby ktoś mówił o filmie z wyrzutem: „przecież to Photoshop!” (czy też: „przecież to After Effects!”). Jeżeli widz patrzy na nagranie, na którym nie ma grafiki komputerowej ani efektów specjalnych, to automatycznie nie ma żadnych podejrzeń.
Tymczasem sprawa wygląda nieco inaczej, co pokazuje poniższy film. Film to timelapse przedstawiający w niespełna trzy minuty efekt półgodzinnej pracy grafika wykonującego profesjonalną korekcję kolorów reklamy telewizyjnej L'Oréal Garnier.
Na filmie widać, że narzędzia stosowane w obróbce wideo nie różnią się tak bardzo od tych znanych chociażby z Photoshopa. Praca z kolorem odbywa się bardzo podobnie, a największą różnicą jest fakt, że wszystkie zmiany trzeba dostosować do ruchu postaci.
Końcowy efekt robi wrażenie, zwłaszcza jeśli porównamy go z surowym, wypranym z kolorów materiałem zarejestrowanym przez kamerę. Oczywiście surowy materiał celowo został nagrany w takim trybie, właśnie po to, by nie rejestrować przepaleń i zupełnych czerni. Pozwala to na znacznie większą swobodę podczas obróbki materiału wideo. Reklama została nagrana kamerą Arri Alexa.
Czas najwyższy przyzwyczaić się do tego, że każda forma reklamy musi być po drodze podrasowana.
Aktualizacja
Niestety, po publikacji wpisu autor filmu postanowił ustawić swoje wideo jako prywatne i aktualnie nie ma możliwości jego obejrzenia. Poniżej można obejrzeć wideo przedstawiające efekty edycji nagrań autora filmu, Andreasa Brueckla.
