REKLAMA

Wreszcie Kinect podłączony do komputera PC daje ogromne możliwości

Do tej pory podłączanie Kinecta do zwykłego peceta wydawało się karkołomnym zadaniem, z którego trudno było zaobserwować jakiekolwiek korzyści. Teraz w końcu do komputera można podłączyć nie tylko specjalną odsłonę kamery stworzoną z myślą o pecetach, ale też jej odmianę dołączaną do Xboksa One.

24.10.2014 07.03
Wreszcie Kinect podłączony do komputera PC daje ogromne możliwości
REKLAMA
REKLAMA

Jednak by to zrobić trzeba kupić specjalny adapter, który umożliwia podłączenie kamerki do standardowego portu USB. Kosztuje on dokładnie 50 dol. To przemyślany ruch, ponieważ zrównuje ceny obu wersji nowego Kinecta. Do tej pory kontroler w wersji PC kosztował 199 dol., dokładnie o 50 dol. więcej niż jego wersja stworzona z myślą o konsoli Xbox One.

Takie posunięcie powinno znacznie zwiększyć zainteresowanie samym Kinectem i wykorzystywaniem go jako pecetowe akcesorium. Docenią to zwłaszcza ci, którzy kupili najbardziej wypasioną wersję Xboksa One i uznali, że podobne akcesorium nie jest im potrzebne przy konsoli. Wydaje się też, że takich osób może być naprawdę dużo. W końcu gdyby było inaczej, Microsoft nie byłby zmuszony do wprowadzenia nowej wersji konsoli pozbawionej kamery.

Xbox-360-vs-Xbox-One1-625×281

Do czego można wykorzystać pecetowego Kinecta?

Możliwości jest wiele. Sterowanie komputerem za pomocą gestów to najbardziej oczywiste z nich. Na mnie jednak największe wrażenie zrobiła możliwość zamiany gier mobilnych w ruchowe, a także możliwość operowania obrazem wyświetlanym z projektora, zwiększanie i zmniejszanie go, a także swobodne przełączanie się między wirtualnym pisakiem oraz ręką. Dzięki temu będzie można bardzo łatwo zaznaczać na dokumencie najważniejsze informacje i go przewijać.

Teraz dopiero zacząłem sobie zdawać sprawę z tego, jak świetny wynalazek miał Microsoft i jak bardzo go zaniedbał. Kinect to przede wszystkim sprzęt stworzony do gier, ale jego ewentualne zastosowania są tak duże, że praktycznie nie da się ich zliczyć. Gdyby Microsoft poświęcił odpowiednie środki na jego promocję, Kinect dzięki swojej prostocie działania i niskiej cenie do tej pory mógłby się stać świetnym akcesorium i obowiązkowym wyposażeniem każdej sali wykładowej, zupełnie tak jak projektor.

Tak się jednak nie stało i mam nadzieję, że Microsoft zechce naprawić swój błąd. Chciałbym mieć Kinecta w domu nie tylko po to, by móc rzucić okiem na swoją lepszą połówkę wesoło pląsającą przed telewizorem, ale też do tego, by móc wygodniej dyskutować ze współpracownikami nad realizowanymi przeze mnie projektami.

REKLAMA

Jeśli Kinect w tej formie stanie się standardem (uściślę: rozwijanym standardem!) na pewno go kupię. Póki co jednak poczekam i sprawdzę, czy Microsoft ponownie nie sprowadzi swojego dziecka do roli nowoczesnego, bezdotykowego pada.

Niestety jest to całkiem możliwe.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA