REKLAMA

To już nie ten Microsoft, którego znamy

Konferencja WPC 2014 była dla mnie nieco… szokująca. I nie chodzi tu o zapowiedzi, plany na przyszłość i tym podobne. Microsoft Satyi Nadelli to zupełnie inna firma. O zupełnie innym podejściu do rynku i… samego siebie.

15.07.2014 15.45
To już nie ten Microsoft, którego znamy
REKLAMA
REKLAMA

Microsoft, nawet mimo swoich ostatnich porażek, jest nadal potęgą na rynku jakich mało. I „od zawsze” to wykorzystuje. Wbija nam do głowy, że poza Windows świat nie istnieje, konkurencja dla Office jest żałosna a tak w ogóle, to i tak nie ma co się nawet resztą świata interesować, bo Microsoft jest „wszędzie”.

Tymczasem na WPC 2014 pojawiła się zupełnie inna postawa giganta. Satya Nadella zaczął budować zupełnie nowy wizerunek firmy. Nie monolitu, wielkiej korporacji, z którą trzeba współpracować, bo alternatywy nie są opłacalne. Microsoft nie jest już tym absolutem. Wręcz przeciwnie. Microsoft zaczął być kreowany jako świeże podejście do biznesu. Jako innowator z tradycjami. Nie jako Goliat, a Dawid owemu Goliatowi rzucający wyzwanie.

„Windows ma 90 proc. rynku? Nic bardziej mylnego!”

Warto tu przypomnieć chociażby nową formę podawania udziałów rynkowych, o czym wspomniał wczoraj Mateusz. Microsoft przestał rozdzielać rynek na urządzenia PC i urządzenia mobilne. Stał się (w końcu!) wierny wizji, którą sam lansuje, a więc zakładającą zlikwidowanie podziałów na kategorie produktowe. Jak się okazało, po doliczeniu smartfonów i tabletów, udziały rynkowe Microsoftu spadły do… 14 procent. Nie przemilczano tego, ku zgrozie akcjonariuszy. Wręcz przeciwnie: pokazano to jako jedno z wyzwań, na które Microsoft jest gotowy.

Kolejne z wyzwań to taniość konkurencji. Tu również Microsoft ma odpowiedź, o czym wspominał Dawid. Przyzwoite (ale bardzo proste) tablety i laptopy za kilkaset złotych mają być odpowiedzią na (znowu słowo klucz) wyzwanie rzucone ze strony Chromebooków i urządzeń z Androidem.

threshold-hero-new

A co z klientem korporacyjnym, któremu nie spodobała się wizja hybryd z kafelkowym interfejsem, wnoszącym niewiele jeżeli chodzi o produktywność na biurowych desktopach? Ponownie, wyzwanie, na którego odpowiedzią jest Windows „Threshold”, który nie tylko ma mieć wielkie nowości w Modern UI, nie tylko ma łączyć ów interfejs w zgrabny sposób z klasycznym Pulpitem, ale również ma wprowadzić bardzo wiele usprawnień na samym Pulpicie, z pomagającą nam w pracy Cortaną, o czym pisał szerzej Piotrek.

Skąd taka zmiana podejścia? Na to pytanie odpowiedział zgromadzonym i zdumionym bezgranicznie partnerom dyrektor ds. operacyjnych, a więc Kevin Turner. „Mając 90 procent rynku, koncentrujesz się na defensywie, obronie swojej pozycji. Mając 14 procent rynku, co innego siedzi ci w głowie. Pęd ku lepszemu”.

Stare odchodzi, a nowe rośnie „jak nigdy wcześniej”

Nie dajmy się ponieść: Windows nadal jest kluczowym elementem strategii Microsoftu. „Threshold” ma być powiewem świeżego powietrza na rynku komputerów dla profesjonalistów. Te zapowiedzi słyszeliśmy jednak przy okazji tworzenia Windows „Longhorn” – systemu, który ostatecznie porzucono zastępując go Windows Vista. Te zapowiedzi więc traktuję z dużym dystansem. Interesujące są jednak „twarde dane” dotyczące względnie nowych kategorii produktowych w Microsofcie.

Pierwszą z nich jest Windows Phone. Co prawda Microsoft miał już od lat mobilny system operacyjny w postaci Windows Mobile, ale ten był dedykowany bardzo konkretnej grupie użytkowników (profesjonalistom i ludziom biznesu). Windows Phone, niczym Android i iOS, ma łączyć dwa światy, więc możemy go uznać jako nowy produkt. A ten coraz śmielej rzuca wyzwanie liderom, od których, warto dodać, różni się w sposób znaczący, mając świeży i swój własny pomysł na samego siebie.

windows phone nokia lumia 5

Nie tylko jest najszybciej zdobywającą rynek platformą, ale też wychodzi z marginesu. Jest drugą najlepiej sprzedającą się platformą na 14 rynkach i sprzedaje się lepiej od iPhone’a na 24 rynkach. Sama Lumia 520 przez ostatni rok zdobyła 12 milionów nowych użytkowników.

Kolejnym sukcesem jeżeli chodzi o robienie rzeczy inaczej niż do tej pory jest Office 365. Przejście kluczowego produktu Microsoftu z modelu licencyjnego na abonamentowy było bardzo ryzykowne. Tymczasem, jak się okazuje, ta nowa strategia się opłaciła. Office 365 jest „najszybciej rosnącym produktem w dziejach Microsoftu” i już teraz zarabia 2,5 miliarda dolarów rocznie.

Android i iOS to okazje do wykorzystania

A nie rywale, a przynajmniej nie tylko. Mimo iż Windows ma na chwilę obecną 1,3 miliarda aktywnych użytkowników, to Android i iOS posiadają ich również niesłychaną ilość. Microsoft raz jeszcze podkreślił, że nie zamierza osieracać posiadaczy iPhone’ów czy Samsungów Galaxy. Będzie się starał, by produkty takie, jak OneDrive, Skype czy (przede wszystkim!) Office nie miały sobie równych również i na tych urządzeniach.

office-na-ipada

Naturalnie, Microsoft podkreślił, że dzięki temu, że ma wpływ nie tylko na tworzone oprogramowanie na Windows, ale również na sam system, najlepsze wersje swoich produktów i usług, siłą rzeczy, dalej będą na „Okienkach”. Windows jednak przestał być kluczowy dla Microsoftu. Gdyby hipotetycznie, za 10 lat Microsoft przegrał wojnę systemów operacyjnych a Windows odszedłby w niebyt, giganta z Redmond ma to nie zaboleć szczególnie. Bo jego produkty i usługi mają być liderami również na Maku, iPadzie czy Chromebooku.

Microsoft raz jeszcze kopiuje Apple’a

Podobną taktykę na zaatakowanie wielkich korporacji, dawno dawno temu, obrał Steve Jobs. Wykreował Apple’a na młodego buntownika, który zmiecie z rynku IBM-a, Atari i całą resztę poprzez świeże, innowacyjne podejście. Tego samego teraz próbuje Microsoft.

REKLAMA

Jedno trzeba mu przyznać: nie wiadomo jeszcze, czy pomysł Nadelli na przyszłość rynku IT jest właściwy i czy rynek go przyjmie. Microsoft jednak nie tylko kreuje siebie jako buntownika, ale również za tą kreacją prowadzi konkretne działania. To, co oferuje Microsoft, biznesowo i użytkowo, różni się od pomysłów konkurencji. Jest ciekawe i intrygujące. Ta „sztuczka” może Nadelli zapewnić miejsce w kronikach Microsoftu wyższe nawet od tego zajmowanego przez samego Billa Gatesa.

Zdjęcie główne pochodzi z serwisu Shutterstock.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA