REKLAMA

Telefony, które miały pecha, bo wyprzedzały swoją epokę

Walkę na rynku mobilnym wygrywa przeważnie nie ten, kto stworzy jako pierwszy jedno konkretne, najlepsze rozwiązanie, ale ten, kto będzie w stanie zestawić wiele, nawet niekoniecznie najlepszych w zgraną całość. Mimo wszystko nawet i to nie daje zawsze gwarancji sukcesu - dodatkowym czynnikiem jest bez najmniejszych wątpliwości czas.

27.03.2014 15.45
Telefony, które miały pecha, bo wyprzedzały swoją epokę
REKLAMA
REKLAMA

Nie chodzi tutaj nawet o zachowanie przewagi lub konkurencyjności w stosunku do dostępnych już na rynku urządzeń konkurencji. Czasem produkt, który w przyszłości mógłby (oczywiście po odpowiedniej aktualizacji) idealnie wpasowywać się w rynkowe standardy czy wręcz wyznaczać trendy, kończy swój żywot praktycznie niezauważony. Powód? Pojawia się za wcześnie. Nie są na niego gotowi klienci, w których producent nie zdołał wykształcić potrzeby posiadania szeregu nowych funkcji, które za jakiś czas - dzięki komuś innemu - uznają za absolutnie podstawowe.

Historycznych przykładów tego typu przypadków można odnaleźć bez liku, ale warto się skupić na kilku nie tak wcale odległych w czasie urządzeniach, które do dziś zdążyliśmy już praktycznie zapomnieć, a o których… nie powinniśmy.

Jestem wielki - to dobrze czy źle?

Mody na smartfony wyposażone w wielkie ekrany dotykowe nie da się już ukryć, tak samo jak tego, że ich popularność będzie prawdopodobnie jeszcze przez długi czas utrzymywać się na wysokim poziomie lub nadal rosnąć. Kiedyś wyświetlacze o przekątnej około 4 cali były uznawane za spore, teraz 4,5 cala uważa się za wciąż kompaktowe i poręczne.

I choć jako pierwowzór współczesnego tzw. phabletu zwykło się uważać telefon wyprodukowany przez Samsunga - Galaxy Note, niemal równie odważną co katastrofalną w skutkach próbę stworzenia nowego segmentu podjął gracz, którego dziś na rynku smartfonów już nie ma - Dell.

dell streak 5

Model Streak próbował zachęcić do siebie klientów tym, czym kuszą nas również bieżące modele telefonów komórkowych - wielkim wyświetlaczem. Teraz nikogo nie dziwi fakt, że nowy Galaxy, Note, One czy Nexus zbliżają się do granicy przekątnej o długości 5" lub nawet przekraczają ją z nawiązką, jednak wtedy był to dla wielu osób spory szok. Najwyraźniej w takim samym szoku był również producent, który nie był w stanie zdecydować się, czy Streak 5 jest tabletem, z którego można wykonywać połączenia głosowe czy też smartfonem, który przekątną ekranu bije wszystkie podobne produkty na rynku na głowę.

Powodów, dla których Streaka można nazwać tylko i wyłącznie porażką, było pod dostatkiem. Nieprzygotowany jeszcze do takich rozmiarów ekranu Android, kiepskie pozostałe parametry wyświetlacza i ogromna waga, jednak jeden zdaje się odgrywać kluczową rolę - klienci nie czuli żadnej potrzeby noszenia ze sobą takiego giganta. Choć można uznać, że tamte czasy nie są szczególnie odległe od obecnych, w rzeczywistości smartfony, wtedy jeszcze w swoich kompaktowych wymiarach, były dalekie od współczesnej popularności. Nawet na rynkach najbardziej rozwiniętych, takich jak chociażby Stany Zjednoczone, z inteligentnych telefonów korzystało o wiele mniej niż połowa użytkowników.

main

Kluczem w tamtym okresie było więc przekonanie ich do tego, że jest im potrzebne tego typu urządzenie, zamiast ich dotychczasowego, malutkiego telefonu. Dell nie miał ani siły przebicia, ani pewności, która mogłaby przekonać ich do tego, że jeśli mieć już internet czy wręcz komputer w kieszeni, to niech nie godzą się na żadne kompromisy i nie patrzą na to, jak komórki wyglądały jeszcze jakiś czas temu.

Rok później Dell zakończył produkcję swojego eksperymentu, do gry wszedł Samsung i zrobił to tak, jak powinno być zrobione. Może nie idealnie - w końcu nawet Note 3 ideałem nie jest - ale przekonał zaskakująco wielką rzeszę klientów do tego, że koniecznie potrzebują w swojej kieszeni czegoś takiego. Zaczęło się oczywiscie od entuzjastów nowych technologii, ale starania i wysiłki marketingowe okazały się owocne i telefony z tej serii można zobaczyć w rękach "zwykłych" osób, nie wspominając o tym, że podobną ścieżkę obrali też pozostali liczący się na rynku producenci.

Oprócz Della, bo Della już w tym segmencie nie ma.

Byłem tabletem, zanim powstały tablety

Tablety internetowe kojarzą się przede wszystkim z tabletami pracującymi pod kontrolą iOS, Androida lub Windowsa 8/RT, które z kolei wyparły w powszechnej świadomości tzw. tablet PC, czyli tablety ze standardowymi (lub odrobinę zmodyfikowanymi) wersjami Windowsa. Podejście Apple, którego punktem wyjściowym do uzyskania obecnej funkcjonalności tego typu produków było zastosowanie nie pełnoprawnego, "ciężkiego" i skomplikowanego OS desktopowego, a systemu znanego z telefonów, spotkało się z entuzjastycznym przyjęciem i przyniosło ostatecznie ogromny sukces.

nokia 810

Tak samo jak Samsung z Galaxy Note, tak i Apple z iPadem i iOS nie było oczywiście pierwsze. Amerykanie zostali bowiem wyprzedzeni (i to wyraźnie) przez Nokię. Nokię, której obecność na rynku tabletów jest aktualnie raczej symboliczna.

Problem Finów w przypadku modeli 770, N800, N810 czy N820 był podobny jak w poprzednim przypadku - nie potrafili przekonać zbyt wielu osób do tego, że jest im potrzebne dodatkowe narzędzie do przeglądania internetu czy realizacji niektórych czynności, które do tej pory wykonywane były na komputerach. Kto dziś zdoła nas przekonać do uruchomienia komputera, żeby skorzystać z Facebooka, Skype'a czy otworzyć jakiś dokument, skoro pod ręką jest zawsze iPad lub Galaxy Tab? Teraz wydaje się to oczywiste, wtedy mało kto "kupił" taką ideę.

Wielozadaniowość jak dziś, ale... lata temu

Weźmy do ręki dowolny smartfon, niezależnie od tego, czy pracuje pod kontrolą iOS, Androida czy Windows Phone (a można doliczyć i PlayBook OS) i wywołajmy menu wielozadaniowości. Pomijając drobne detale, w praktycznie wszystkich przypadkach (szczególnie w iOS i WP) wygląda ono niemal tak samo, oferując bardzo zbliżoną funkcjonalność.

overview-introducing-hpwebos1

Identycznie wyglądający element systemu operacyjnego mogliśmy jednak zobaczyć już lata temu, w momencie premiery systemu, z którym do czynienia miało prawdopodobnie jeszcze mniej osób niż z Maemo. Mowa oczywiście charakteryzującym się równie ogromnym, co równie okrutnie zmarnowanym potencjałem - webOS. Nie można przy tym nie wspomnieć o tym, że rozwiązanie zaproponowane przez Palma było nie tylko starsze, ale i… lepsze oraz sprytniejsze od tego, z czym mamy do czynienia dzisiaj.

Niestety po raz kolejny bardziej rozbudowany system operacyjny nie okazał się wystarczającą przewagą nad konkurencją. Obsługa była uznana za często zbyt zagmatwaną i nieintuicyjną, a Palm, wraz z webOS musiał odejść w niebyt, chyba że chcemy traktować obecność tego drugiego w telewizorach jako życie.

Wystarczy jeden gest

Obsługa telefonów za pomocą gestów, choć powoli zyskuje na popularności, nadal jest przez wielu traktowana wyłącznie jako ciekawostka. Nie zmienia to jednak faktu, że docelowo nasze telefony najprawdopodobniej będą pozbawione przycisków, a cały front urządzenia wypełniony będzie przez wyświetlacz, zdolny poza zwykłymi kliknięciami rozpoznać też szereg mniej i bardziej wymyślnych gestów.

nokia-n9-family

To jednak jedynie wizja przyszłości i doskonale widać, że klienci nie spieszą się z gwałtowną zmianą podejścia do obsługi smartfonów - obsługa gestami jest najczęściej jedynie opcjonalna.

O tym, jak trudno przekonać użytkowników do zmiany przyzwyczajeń przekonała się m.in. Nokia z MeeGo i Nokią N9. Bardzo dobry telefon, z nowoczesnym, mającym przed sobą całkiem ciekawie rysującą się przyszłosć systemem operacyjnym, ani nie zagrzał zbyt długo miejsca na rynku, ani nie przekonał do siebie zbyt wielu osób, które wolały mieć do czynienia ze standardowymi przyciskami. W tym samym kierunku zmierza także spadkobierca MeeGo - Sailfish, choć jego twórcy mają prawdopodobnie świadomość tego, że ich produkt skierowany jest głównie dla pasjonatów, a nie dla przeciętnych użytkowników telefonów.

jolla-sailfish-os-smartfon-nokia-n9-meego
REKLAMA

Kto będzie następny?

Oczywiście telefonów, które nie tyle zaspały na imprezę, co przyszły na nią godzinę za wcześnie i nie spotkały nikogo, więc wróciły do domu, było w historii o wiele więcej, żeby wymienić chociażby wspominaną przez Pawła Motorolę A925. Patrząc z perspektywy czasu, dziś każdemu możemy wytknąć powody, dla których nie stały się popularne - szereg niedoróbek, niedociągnięć, braki w oprogramowaniu czy w kwestiach związanych ze sprzętem, ale czy jakikolwiek produkt, wliczając w to nawet te przełomowe, był od nich całkowicie wolny i czy w tamtym czasie były one aż tak widoczne? Kto wie, jak dzisiaj wyglądałby rynek, gdyby ludzie pokochali wielkie ekrany przed Note, obsługę gestami w momencie premiery webOS czy Nokii N9, a liderem rynku tabletów byłaby Nokia?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA