Nowe e-booki, czyli co warto przeczytać? #3

Zbiór trzech opowiadań, czy też, jak chce wydawca - „mini-powieści”, osadzonych w Westeros, czyli krainie znanej z „Gry o Tron”. Na książkę składają się: „Wędrowny rycerz”, „Zaprzysiężony miecz” i „Tajemniczy Rycerz”. Opisana w nich historia rozgrywa się około 100 lat przed wydarzeniami mającymi miejsce w pierwszej części Sagi Pieśni Lodu i Ognia i opowiada o przygodach rycerza Dunka, znanego również jeko Ser Duncan Wysoki oraz jego giermka o imieniu Jajo.

Świetnie napisana, bardzo lekka lektura, wypełniona umiejętnie skonstruowanymi, intrygującymi bohaterami i przygodami. W dodatku osadzona w świecie low-fantasy, więc nie trzeba być fanem potężnych czarnoksiężników i długouchych elfów, żeby dobrze się przy niej bawić. Znajomość innych tomów Pieśni Lodu i Ognia również nie jest konieczna, ponieważ wydarzenia z „Rycerza Siedmiu Królestw” są właściwie niepowiązane z fabułą poprzednich dzieł Martina.

Recenzja sPlay

Trzecia część historii o Philipie Blake’u, przywódcy miasteczka Woodbury, zwanego Gubernatorem. Ta niezwykle interesująca postać pojawiła się wcześniej w komiksach oraz serialu telewizyjnym, wzbudzając ogromne emocje. O jej losach i historii dojścia do władzy mogliśmy przeczytać w poprzednich tomach. W „Upadku...” Rick, Michonne i Glenn rzucają mu wyzwanie, w wyniku którego grunt pod jego nogami zaczyna się chwiać.

Seria "The Walking Dead" to nad wyraz ciekawe czytadła, w których z pozoru większej głębi, jednak w rzeczywistości potrafią zaskoczyć i rozemocjonować czytelnika. Kirkman dowiódł, że jest twórcą ceniącym sobie jakość swojej pracy i właściwie próżno szukać czegoś słabego, co wyszło spod jego ręki. A mógłby sobie na to przecież pozwolić, bo z całą pewnością i tak by się sprzedało. Głównie dla fanów komiksu i serialu, ale nie tylko.

Cztery krótkie, lekkie i zabawne historie, których motywem przewodnik jest zbrodnia. Każde opowiadanie to odrębna historia, z innymi bohaterami, związane z inną porą roku. Różnią się od siebie także stylem i formą, co w połączeniu z niezbyt dużą objętością e-booka, powoduje, że trudno jest się nim znudzić.

Co ciekawe, „Cztery zbrodnie...” ukazały się jedynie w formie cyfrowej i są dostępne wyłącznie w księgarni Legimi.

Recenzja sPlay

Opasłe tomiszcze, które właściwie trudno jasno sklasyfikować. Trochę to romans, trochę baśń, poniekąd powieść przygodowa, a w jakiejś tam części również książka obyczajowa. Rzecz dzieje się w Nowym Jorku, na początku XX stulecia. Młody złodziej włamuje się do rezydencji na Manhattanie. Traf chce, że zastaje w niej umierającą na gruźlicę kobietę. To spotkanie daje początek ich wielkiej miłości. Tak wielkiej, że aby ją ocalić zakochani nie cofną się nawet przed próbą zatrzymania czasu.

Bardzo wielowątkowa, rozbudowana i niezwykle ujmująca pozycja, w której łatwo się zauroczyć. Niesamowity klimat, wspaniała narracja, zgrabny styl autora to główne jej atuty. Dużo lepsza od filmu na jej podstawie, który od kilku dni możemy oglądać w kinach.

Tajna jednostka łowców głów otrzymuje zadanie wytropienia i zabicia groźnego terrorysty, działającego pod pseudonimem Kaznodzieja. To wyznawca Islamu, który swoją działalność prowadzi przede wszystkim w Internecie, nawołując do Świętej Wojny, indoktrynując i manipulując. W wyniku jego poczynań dochodzi do wielu zamachów na terenie USA i Wielkiej Brytanii. Nikt jednak nie zna jego tożsamości.

To miała być kolejna „najlepsza powieść Forsytha”, ale zdecydowanie nią nie jest. Choć napisana charakterystycznym dla niego stylem dziennikarskim, a więc zdecydowanie przyjemna w odbiorze, to jednak przedstawiona w niej historia jest raczej mocno przewidywalna. Czyta się nieźle, ale właściwe trudno powiedzieć o niej coś więcej dobrego.

Do Warszawy przyjeżdżają nowożeńcy – Agnieszka i Robert. Chcą zmienić swoje życia na lepsze, znaleźć dobrze płatną pracę i założyć rodzinę. Życie szybko weryfikuje ich plany. Jeszcze zanim udaje im się postawić pierwszy krok w swoim mieszkaniu, na zalanej krwią klatce schodowej odkrywają pozbawione głowy ludzkie zwłoki. A to dopiero wierzchołek dziwnych i przerażających wydarzeń, które dzieją się w tym miejscu.

„Domofon” to debiutancka powieść Miłoszewskiego, autora takich książek jak m.in. „Bezcenny” i „Uwikłanie”, będąca pełnoprawnym horrorem. I to naprawdę udanym! Bardzo lubię ten gatunek, ale rzadko udaje mi się znaleźć w nim coś wartego uwagi. „Domofon” to właśnie jedna z takich perełek. Trzyma w napięciu, a fabuła, mimo kilku potknięć i zakończeniu, które mnie nieco rozczarowało, jest zaskakująco spójna i ciekawa

Recenzja sPlay

W ostatni dzień lata grupa wkraczających w dorosłość nastolatków dzieli się ze sobą swoimi przemyśleniami, wspomnieniami i marzeniami. Ślubują sobie dozgonną przyjaźń i gnani młodzieńczą fantazją udają się do owianego złą sławą zamku. Wydarzenia, które się tam rozegrają, wpłyną na ich późniejsze życie. Kolejne rozdziały opowiadają o ich dalszych losach, gdy są już dorośli, a życie zweryfikowało ich plany.

Książka napisana jest dość specyficznie. Język powieści dobrze współgra jednak z jej treścią, a ta potrafi wciągnąć. Ze swoistą fascynacją śledzi się historie poszczególnych bohaterów, tak przecież bliskie temu, co obserwuje się na co dzień. Przygnębiająca, skłaniająca do refleksji lekturą.

Autobiograficzna historia wywodzącej się z Pakistanu dziewczyny, która odważyła się sprzeciwić talibom i ryzykując życie walczyła o prawa kobiet i dostęp do edukacji. W wieku piętnastu lat została postrzelona i cudem uszła z życiem. Nie uległa, nie poddała się i rok później stała się najmłodszą w historii kandydatką do pokojowej Nagrody Nobla.

Wzruszająca, inspirująca książka. Opowieść o niezwykłej sile woli, harcie ducha i odwadze. O pokonywaniu przeszkód. O walce o siebie.