REKLAMA

Chromecast debiutuje w Europie, ale oczywiście nie w Polsce. Jest czego żałować?

Kolejny dzień, kolejna premiera produktu Google w kolejnych krajach. I znów Polska została pominięta. Po debiucie Google Play Movies w 40 krajach przyszła pora na debiut Chromecast w Europie. Czy rzeczywiście aż tak dużo tracimy?

19.03.2014 12.52
Chromecast debiutuje w Europie, ale oczywiście nie w Polsce. Jest czego żałować?
REKLAMA

Google Chromecast jest dość ciekawym produktem, przede wszystkim ze względu na cenę. Latem zadebiutował w Stanach Zjednoczonych za 35 dol. To bardzo przystępna cena jak na przystawkę telewizyjną. Za tę kwotę nie kupimy odtwarzacza blu-ray, taniego set-top-boxa z Androidem, a tym bardziej Appe TV. A Chromecast kusi przesyłaniem obrazu ze wszystkich naszych urządzeń, na których mamy przeglądarkę Chrome oraz z wielu aplikacji, które otrzymały wsparcie.

REKLAMA
Chromecast, 14

Teraz bez problemu sprzęt ten kupią już nie tylko mieszkańcy Stanów Zjednaczonych, ale też Kanady, Dani, Finlandii, Francji, Niemiec, Włoch, Holandii, Norwegii, Hiszpanii, Szwecji oraz Wielkiej Brytanii. W strefie Euro za urządzenie zapłacimy 35 Euro, a na wyspach 35 funtów. Ponadto, wraz z debiutem, popularne aplikacje regionalne zyskały wsparcie dla Chromecasta - w Wielkiej Brytanii to BBC iPlayer, we Francji CanalPlay, a w Niemczech Watchever.

Polska na razie została pominięta i zapewne jeszcze długo nie uświadczymy tego produktu w naszych elektromarketach. Ze względu na atrakcyjną cenę trochę szkoda, ponieważ dla wielu byłaby to ciekawa alternatywa na usmartowienie swojego telewizora. Jednocześnie bez wsparcia dla takich aplikacji jak Ipla, player, czy HBO Go, kupowanie go w tej chwili nie ma jakiegoś większego sensu. Podobnie zresztą w każdym innym wypadku gdy mamy telewizor ze Smart TV. Przesyłanie filmów z YouTube’a działa na wszystkich nowych ekranach połączonych z przeglądarką Chrome na komputerze lub aplikacją YouTube na Smartfonie. A do pozostałych rozwiązań możemy skorzystać z dedykowanych aplikacji na telewizorze lub z DLNA.

W rzeczywistości użyteczność Google Chromecast jest dość niewielka, szczególnie, że do korzystania wymaga przełączenia się na inne złącze HDMI, co i tak zmusza nas do sięgnięcia po pilota. To sprzęt, który jest wart swojej ceny, ale na próżno szukać tu rewolucji. Jest wyłącznie przydatnym w niektórych przypadkach akcesorium, niczym więcej.

REKLAMA

Szersza dostępność Chromecasta ponad pół roku po premierze, świadczy o tym, że popyt na rynku amerykańskim już się wyczerpał. A teraz Google próbuje jeszcze trochę zyskać w pozostałych krajach. Nie jest to jednak produkt w żaden sposób szczególnie ważny dla Google. To jedna z kilku prób zaangażowania się w świat telewizorów. Google TV zakończyło się porażką, Chromecast w obecnej formie nigdy nie będzie wielkim hitem, największą szansę ma oficjalny Android TV, ale ten dopiero latem zadebiutuje w jednym modelu Philipsa.

Na braku Chromecasta w sprzedaży nie tracimy zbyt wiele. Informacja o debiucie w kolejnych bliskich nam krajach powinna zadowolić osoby zainteresowane tym dodatkiem. Odwiedzając znajomych na Wyspach lub naszych zachodnich sąsiadów bez problemu za 150 złotych będziemy mogli sobie kupić Google Chromecast. Myślę, że u wielu nabywców przez większość czasu będzie się i tak kurzył za telewizorem.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA