REKLAMA

Kilka tygodni z Samsungiem Galaxy Gear i już wiem, że muszę zrewidować swoje zdanie - recenzja Spider's Web

-A co to? To taki zegarek z internetem? Pokaż!

06.02.2014 18.06
Kilka tygodni z Samsungiem Galaxy Gear i już wiem, że muszę zrewidować swoje zdanie – recenzja Spider’s Web
REKLAMA
REKLAMA

Odpowiadam zwykle, że tak i demonstruję aparat, powiadomienia SMS i Facebooka, bo Facebook robi największe wrażenie. Czasem pokazuję jeszcze dialer i mówię, że można z tego dzwonić. Przeważnie nie chce mi się wnikać w to, że Gear jako taki nie łączy się z internetem i tłumaczyć, na czym polega ten zegarek.

Głównie dlatego, że osoby te traktują taki zegarek jak ciekawostkę z innego świata. I dlatego, że nie potrafię jasno wytłumaczyć przydatności.

Sama jej nie rozumiałam, dopóki nie zaczęłam używać zegarka, choć argumenty zwolenników znałam na pamięć.

Samsung Galaxy Gear to w ogóle ciekawe urządzenie. Taki minismartfon z malutkim ekranikiem do noszenia na nadgarstku. Celowo piszę minismartfon, bo Galaxy Gear to przecież pełnopraprawnym urządzeniem. Ma procesor 800 MHz, 512 MB RAM-u, 4 GB pamięci wewnętrznej, Bluetooth 4.0 LE, żyroskop, akcelerometr, aparat fotograficzny, baterię i działa pod kontrolą zmodyfikowanego Androida. Potrafi uruchamiać zewnętrzne aplikacje i od smartfonów sprzed kilku lat różni go właściwie najbardziej ekran i brak 3G czy WiFi.

atooma samsung galaxy gear apps

Takie upakowanie w środku małej obudowy mnóstwa podzespołów i funkcji - Gear ma praktycznie wszystkie “ficzery”, jakie pojawiają się w innych zegarkach - każe zastanowić się, czy Samsung po prostu nie potratował pierwszego modelu smartwatch’a jako wybadania rynku.

Dam sobie rękę uciąć, że kolejne wersje nie będą już tak “wypasione”, ale funkcje, które zostaną będą lepiej dopracowane. Przynajmniej tak powinien ewoluować Gear.

Bo Gear dziś służy głównie to podglądania powiadomień pojawiających się na kompatybilnym smartfonie. Oprócz tego można nim robić zdjęcia, mierzyć czas, uruchamiać aplikacje, liczyć kroki, odbierać połączenia i wykonywać je, sterować multimediami na smartfonie i jeszcze sporo.

atooma mail samsung galaxy gear apps

Te wszystkie dodatkowe funkcje może są przydatne, ale nie jestem pewna, czy w stopniu wystarczającym, by ujęto je w kolejnym Gearze. W końcu to zegarek, a od zegarka wymaga się rzeczy innych, niż od smartfona.

Na przykład długiego działania na baterii. Ta u mnie wytrzymywała dwie doby (ładowałam Geara co drugą noc), czyli dłużej niż smartfony, ale to przecież zegarek. Dodatek, biżuteria wręcz. Gadżet, który trzeba ładować razem ze smartfonem, obok tabletu i komputera pewnie.

gear 3

Samsung projektując nowego Geara musi więc podjąć dosyć istotne decyzje, czy inteligentny zegarek faktycznie potrzebuje tylu wodotrysków.

Na co dzień i tak najważniejsze jest zarządzanie powiadomieniami. Trochę ciężko przyzwyczaić się, że oprócz wibrującego telefonu brzęczy i wibruje także zegarek, jednak gdy się to stanie, to życie staje się faktycznie nieco łatwiejsze.

Pod warunkiem jednak, że dotrze się do funkcji włączających powiadomienia. Gear Manager, aplikacja zarządzająca ustawieniami i aplikacjami zegarka, to tragiczny twór, który odbiera radość korzystania z Geara. Głównie dlatego, że jest nieestetyczna, nielogiczna i chaotyczna.

Przez dobre kilka dni nie miałam pojęcia, że Gear obsługuje więcej, niż powiadomienia z wybranych aplikacji Samsunga. Opcja z możliwością włączenia powiadomień z dowolnych powiadomień z dowolnej aplikacji zainstalowanej na smartfonie ukryła się pod przyciskiem zaznaczania/odznaczania dodatkowych powiadomień. To ogromny problem interfejsu Samsunga - coś jest polem do zaznaczenia i tak się zachowuje, ale po kliknięciu nie na “ptaszka” otwiera dodatkowe opcje. Oczywiście takie, o których istnieniu główne menu nie wspomina.

W tym momencie Gear pokazał, co potrafi. Zaczął informować mnie o mailach z Gmaila, o tym co dzieje się na Twitterze, Facebooku czy Instagramie i w innych aplikacjach, których używam na co dzień.

gear powiadomienia

Szybko złapałam się na tym, że na spacerze z psami, gdy jedną dłoń mam zajętą, sprawdzenie maila na Gearze oszczędza mi połowy wyciągnięć smartfona i wielu manewrów. Dostaję wiadomość na Facebook Messengerze, czytam ją na Gearze, stwierdzam że nie muszę natychmiast odpisywać - nie wyciągam smartfona. Takich sytuacji jest mnóstwo i przez te kilka tygodni Gear oszczędził mi sporo niewygodnych wygibusów na mrozie.

Właśnie z tego powodu - nie przez aparat, nie przez raczej średnie aplikacje czy pedometer i inne bajery - Gear udowodnił mi, że smartwatch ma sens.

Odszczekuję więc swoje słowa o tym, że inteligentne zegarki są bez sensu. Większość jest i nie powstał jeszcze “TEN” zegarek. Jednak dzięki Gearowi wiem, co powinien mieć zegarek uniwersalny:

Świetny system zarządzania powiadomieniami z możliwością wykonywania akcji takich, jak w powiadomieniach Androida, bateria działająca co najmniej tydzień, niewielkie rozmiary, wygodny pasek i elegancki, ale niewyróżniający się design.

REKLAMA

Cała reszta to dodatki.

P.S. Gear jest świetnie wykonany i na żywo dużo zyskuje, ale jest też sporych rozmiarów. Czasem przez przypadek uderzałam nim w coś, bo odstaje mocno od nadgarstka, nie mogłam też dobrze go wyregulować i albo mnie cisnął, albo miał luzy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA