REKLAMA

Z wizytą w fabryce TCL, czyli o tym jak powstają chińskie telewizory, które są bardziej polskie, niż polskie tablety

Polska potęgą jeśli chodzi o produkcję telewizorów? W teorii jak najbardziej. Chiński producent, agencja PR z Francji oraz fabryka w Polsce - tak w skrócie prezentuje się obraz firmy TCL. Mieliśmy okazję przyjrzeć się procesowi montażu telewizorów oraz dowiedzieć się dlaczego warto pamiętać o tej firmie.

08.11.2013 19.44
Z wizytą w fabryce TCL, czyli o tym jak powstają chińskie telewizory, które są bardziej polskie, niż polskie tablety
REKLAMA

Z chińskimi telewizorami jest podobnie jak z telefonami. I wcale nie chodzi o produkcję w Państwie Środka, a o marki z tego dalekiego kraju. Choć wciąż są dla nas dość egzotyczne, to już liczą się na rynku. Wszystko wskazuje na to, że takie marki jak ZTE, Huawei, czy właśnie TCL powtórzą historię sukcesu koreańskiego Samsunga i LG. Dziś Koreańczycy nie muszą obawiać się ataku innowacji ze strony tych producentów, ale ze względu na cenę i ilości takie obawy mogą być jak najbardziej uzasadnione. W ciągu pięciu lat TLC chce znaleźć się na podium wśród najczęściej sprzedawanych telewizorów w Polsce. Na świecie firma już ma trzecią lokatę jeśli chodzi o dostarczanie na rynek samych wyświetlaczy.

REKLAMA

TCL ma nie lada zadanie, ponieważ prowadzi dwie marki jednocześnie

Zadanie jakie sobie postawiła chińska firma nie jest łatwa. Ma to być transformacja z anonimowego producenta komponentów na topowego gracza na rynku. Już dziś często jesteśmy użytkownikami sprzętów wyprodukowanych przez TCL, choć możemy o tym nie mieć pojęcia. Firma w większości przypadków nie może zdradzić dla kogo produkuje urządzenia. Z informacji, które są powszechnie dostępne, wiemy, że z fabryki w Żyrardowie pochodzą telewizory IKEA UPPLEVA. Dzięki naszym wcześniejszym ustaleniom wiemy również, że także PEAQ - własna marka elektromarketów MediaMarkt i Saturn - jest produktem tworzonym przez TCL. Na rynku jest dziesiątki innych produktów, w których swoje piętno odcisnęła chińska firma. Dotyczy to zarówno komponentów, jak i gotowych urządzeń.

Do tej pory TCL starało się korzystać z licencji. W ten sposób mamy smartfony Alcatel oraz telewizory Thomson. Producent zamierza także w najbliższym czasie na rynku RTV kontynuować promocję i sprzedaż pod obiema markami, tzn. TCL oraz Thomson.

Zadanie nie będzie łatwe, ponieważ utrzymywanie dwóch brandów adresowanych do tego samego odbiorcy jest kosztowne i pracochłonne. Konsumenci muszą przyzwyczaić się do nowego logo i do firmy, o której nic tak właściwie nie wiedzą.

Prędzej czy później jednak się dowiedzą, ponieważ TCL ma bardzo ambitne plany związane z polskim rynkiem. W najbliższym czasie w sklepach mają pojawić się wyspy z telewizorami producenta, pracownicy elektromarketów maja zostać odpowiednio przeszkoleni, a w przyszłym roku należy oczekiwać wielu akcji marketingowych.

TCL buduje u nas swój wizerunek.

Od chińskiej tandety do lidera kategorii cena/jakość

Budowa tego wizerunku dla TCL może okazać się drogą przez mękę, jednak nic nie wskazuje na to, by miało się nie powieść. Problemem jest przede wszystkim kraj pochodzenia. Panuje - często słuszne przekonanie - że chińskie produkty nie są najwyższej jakości. Jednak prawda jest taka, że wszyscy liczący się producenci elektroniki przynajmniej część swoich produktów wytwarzają w Państwie Środka i to nam już tak bardzo nie przeszkadza. Mamy też polskie smartfony i tablety robione w Chinach, i jest o nich głośno. W dodatku notują bardzo dobre wyniki sprzedaży.

Telewizory TCL są i jeszcze długo będą po prostu... tanie. Jakość tych telewizorów nie jest zła, wygląd również nie najgorszy, a i możliwości całkiem spore. Jednak to cena determinuje dziś popyt na te urządzenia. Jednym z wizerunkowych wyzwań marki będzie przebicie się przez granicę taniego chińskiego bubla i pokazanie klientom, że są to dobre telewizory w rozsądnych cenach. Czy tak rzeczywiście jest? Mam nadzieje, że potwierdzą nasze przyszłe testy urządzeń TLC.

Najtańsze 4K dostępne w Polsce

Jakie telewizory znajdziemy dziś pod marką TCL i Thomson? Bardzo różne - od małych 19 -calowych ekranów z kolorowymi obudowami, po 55-calowe telewizory 4K. Co ważne - każdy z tych telewizorów potrafi się wyróżnić na rynku. Małe ekrany posiadają nie tylko barwne ramki, ale też złącza 12V pozwalające na wykorzystywanie takiego telewizora w samochodzie, przyczepie campingowej, czy łódce. Natomiast duży telewizor 4K kosztuje 9999 zł, co oznacza, że jest kilka tysięcy tańszych od produktów Sony, czy Samsunga. Mamy też wiele produktów z niskiej i średniej półki. W ciągu roku z fabryki w Żyrardowie wyjeżdża ponad milion telewizorów.

Od zakładów lniarskich po chińską fabrykę na całą Europę

Słowo "fabryka" może być traktowane jako lekkie nadużycie. Trafniejszym określeniem z pewnością będzie "montownia". Gotowe komponenty przychodzą z Chin, a w Żyrardowie są montowane i dystrybuowane na teren Unii Europejskiej, włącznie z terytoriami zamorskimi Francji.

Dlaczego tak? Odpowiedź jest prosta – cele ekonomiczne. Przez wysoką stawkę celną na wyroby gotowe kilkaset osób więcej ma pracę w Polsce. Z powodów ekonomicznych komponenty z Chin przypływają do portu w Hamburgu, a nie w Gdańsku.

To wszystko są szczegóły polityczno-prawno-ekonomiczne, które pokazują dlaczego to w Polsce znalazła się taka fabryka.

Sama montownia nie jest jakoś przesadnie duża. To pięć linii produkcyjnych mogących pracować nawet na trzy zmiany. W ciągu miesiąca firma produkuje od 40 do 150 tysięcy telewizorów. Z jednej linii dziennie może zjechać nawet 400 telewizorów. Zakład nie zachwyca przesadnie walorami estetycznymi, ani nowoczesnymi technologiami. Widać tu jednak dobrą organizację i wdrożone odpowiednie procedury.

Jeśli chodzi o pracowników, to na stałe zatrudnionych jest tutaj 450 osób, a w intensywnym sezonie ponad 1000. Należy jeszcze doliczyć osoby zatrudnione w firmach działających jako pod wykonawcy na przykład przy logistyce magazynu. Wśród zatrudnionych przeważają kobiety. To wynika ze specyfiki regionu i sytuacji jaka nastąpiła w Żyrardowie po 1989 roku. Po upadku przemysłu włókienniczego, część osób znalazła zatrudnienie w powstałej w 1998 roku fabryce Thomsona, która dziś funkcjonuje jako fabryka TCL.

Zapamiętajcie tę nazwę

REKLAMA

Telewizory TCL ciężko określić jako polskie, choć często mogą okazać się bardziej polskie niż rodzime tablety. Warto jednak pamiętać o istnieniu zarówno fabryki, jak i marki. Marka TCL na łamach Spider’s Web pojawiała się już wielokrotnie. Mam przeczucie, że w przyszłości będzie pojawiać się u nas jeszcze częściej.

Nie można się oszukiwać - chińscy producenci elektroniki weszli do gry na poważnie.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA