REKLAMA

FIFA 14 - aktualizacje drużyn za 190 złotych? EA jest niepoważne

FIFA to jedna z najważniejszych marek w portfolio Electronic Arts. Moloch świata gier zarabia na niej bajońskie sumy, rokrocznie zdobywając europejskie szczyty list sprzedaży. Mając takie złote jajo, drugą najszybciej sprzedającą się grę w Polsce i na Wyspach, należy o nie dbać, tak samo, jak o tabuny fanów, prawda? Nieprawda. Elektronicy pokazują, jak bezczelnie wydusić z graczy kolejne pieniądze.

25.09.2013 12.08
FIFA 14 – aktualizacje drużyn za 190 złotych? EA jest niepoważne
REKLAMA

O ile FIFA 14 w wersji na komputery osobiste i stacjonarne konsole zapowiada się nad wyraz okazale, tak wokół tego tytułu już teraz powstaje sporo kontrowersji. Duża w tym zasługa samych marketingowców z EA, którzy działają tak, jak gdyby sabotowali własny produkt.

REKLAMA

Zupełnie inaczej wygląda sprawa na rynku mobilnym. Chociaż PlayStation Vita nie jest urządzeniem tak popularnym, jak chciałoby tego Sony i o tak pokaźnej bibliotece gier, jak chciałbym tego ja, handheld to znaczące urządzenie na rynku, znajdując się w rękach prawie 6 milionów graczy. Społeczność skupiona wokół Vity, rozmiarami zbliżona do całej populacji Danii, właśnie dostała od Elektroników wielki, środkowy palec, pokazujący politykę wydawcy w stosunku do ich flagowego produktu. Tę można nazwać „wydać byle co, ważne, żeby w terminie, po pełnowartościowej cenie”.

Pierwsza FIFA ukazała się na PlayStation Vita na początku 2012 roku, pod nazwą FIFA Football. Dokładnie taki sam manewr EA wykonał w stosunku do Xboksa 360. Pierwsze gry piłkarskie Elektroników na nowe platformy nie posiadają swojej zwyczajowej numeracji, zaznajamiając gracza z możliwościami nowego silnika graficznego,  fizyki zaimplementowanej do świata gry czy wykorzystania kontrolera. Dopiero później FIFA rozpoczyna wydawanie gier z cyframi w nazwie, doskonaląc i poszerzając obrany kierunek.

Problem z FIFĄ na PlayStation Vita jest taki, że od czasów FIFA Football, przez FIFĘ 13, na FIFA 14 kończąc, w kodzie stworzonym przez Elektroników nie zmieniło się praktycznie nic. Podrasowana nie została nawet grafika, wnosząc do przenośnej serii chociażby kosmetyczne poprawki. Jedyną zmianą były aktualne składy oraz koszulki piłkarzy. To tyle – stadiony, świeże tryby, nowe zastosowanie dotykowego ekranu bądź tylnego panelu – nic z tych rzeczy. Od 2012 roku posiadacze handhelda dostają tę samą FIFĘ, o tym samym wyglądzie i tych samych możliwościach. Oczywiście w cenie pełnoprawnej produkcji, wydając na pudełko z grą 190 PLN.

Nie inaczej będzie tym razem. FIFA 14 to po raz kolejny zmiana składów oraz koszulek, a także nowe logo w menu gry. Postawię piwo temu, kto jako pierwszy napisze, dlaczego Elektronicy nie mogą aktualizować swojej produkcji na PS Vita za pomocą płatnego DLC i za powód nie wskaże chęci zysku. Taka paczka danych, wyceniona nawet na kilkadziesiąt złotych, mogłaby pojawić się również na sklepowych półkach, w formie pudełka z kodem do wykorzystania w PS Network. Zamiast tego Electronic Arts wrzuca na regały Lewandowskiego z orłem na klatce piersiowej, w cenie 190 złotych.

REKLAMA

Dużo. Bezczelnie za dużo jak na tego typu aktualizację. Ogromny wydawca zdobył się na tyle, aby umieścić na opakowaniu informację o tym, że zmianom ulegną jedynie stroje oraz składy klubów i reprezentacji. To jednak za mało, aby zatrzeć wrażenie, że Elektronicy dokonują skoku na portfele mniej spostrzegawczych graczy. Zwłaszcza, że ci, posiadając PlayStation Vita, z chęcią przywitają jakąkolwiek nową produkcję na ich sprzęt, w świetle mało spektakularnej biblioteki dostępnych tytułów.

Mam wrażenie, że EA znajduje się w potężnym, bolesnym rozkroku. Z jednej strony chce zerwać z dotychczasową, silnie negatywną opinią, wprowadzając nowe rozwiązania dla platformy Origin, w tym możliwość zwrotu zakupionych gier. Nie bez znaczenia było również kapitalne Humble Origin Bundle. Z drugiej strony, takie posunięcia jak całkowita kompromitacja podczas premiery świetnego Sim City, impreza na której (nie)można było zagrać w nadchodzącego Battlefielda czy właśnie przykład z mobilną FIFĄ pokazują, że starych nawyków bardzo ciężko jest się pozbyć. Równie ciężko, co rokrocznych, oczekiwanych wpływów z kolejnej odsłony piłkarskiej produkcji, niezależnie od tego, co znajduje się w pudełku z grą. Jako gracz piszący dla graczy, czuję się w obowiązku naświetlać tego typu praktyki. Jeśli chociaż jedna osoba zaoszczędzi przez to 190 złotych w portfelu, będę szczęśliwy.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA