REKLAMA

Pakistan do Google: albo wyczyścicie YouTube, albo całkiem znikniecie z naszego Internetu

11.06.2013 13.35
Pakistan do Google: albo wyczyścicie YouTube, albo całkiem znikniecie z naszego Internetu
REKLAMA

Nowy minister ds. IT i telekomunikacji w Pakistanie – Anusha Rahman Khan - postawił Google twarde warunki. Albo zablokujecie na YouTube bluźniercze i obraźliwe materiały, albo spotkacie się z poważnymi konsekwencjami.

REKLAMA

Serwis The Times of India poinformował, że wszystkie serwisy Google mogą zostać zablokowane na terenie całego Pakistanu. To zapowiedź nowego ministra ds. IT i telekomunikacji. Zdaniem polityka, serwis z materiałami wideo jest pełen bluźnierczych i obraźliwych materiałów.

Anusha Rahman Khan wykazał się lekką ignorancją i nieznajomością tematu. Owszem, główna usługa Google, na bazie której powstała cała firma, to wyszukiwarka, ale przecież to zaledwie kropla w morzu tego, co udostępnia internetowy gigant.  Wystarczy chociażby wspomnieć o systemie Android, właśnie YouTube, kalendarzu, dokumentach, Drive i wielu, wielu innych. Mają one swoje alternatywy, ale nie tak sprytnie połączone ze sobą, więc korzystanie z nich wcale nie byłoby takie łatwe, jak z Google.

Poza tym to nie pierwszy raz, kiedy rząd Pakistanu grozi zablokowaniem jakiegoś serwisu, również Google. Sam YouTube nie jest dostępny od września zeszłego roku, kiedy to pojawił się tam film o nazwie „Innocence of Muslims”, który – mówiąc delikatnie – szydzi Mahometa i całego Islamu. Wcześniej serwis był też blokowany w 2008 roku. To samo spotkało także Twittera i Facebooka.

Na szczęście Rahman Khan nie chce, aby z YouTube’a całkowicie zniknęły obraźliwe treści. Chce natomiast, żeby Google utworzyło dla jego państwa specjalny filtr, dzięki któremu bluźniercze filmy nie byłyby dostępne dla Pakistańczyków. Jednak sposób, w jaki chce to tego doprowadzić jest bardzo radykalny. Jeśli zostanie utworzony filtr, to Pakistan odblokuje YouTube. Jeśli Google nic w tej sprawie nie zrobi, to zostaną zablokowane jego pozostałe serwisy. Takie są jego żądania.

Takie podejście do sprawy wydaje się rozsądne i głupie jednocześnie. Sensowne jest to, że minister w rządzie Pakistanu żąda specjalnego filtra, a nie całkowitego usunięcia materiałów. Jednak już dojście do tego celu jest chyba niezbyt przemyślane. Poza tym problemem Pakistanu jest to, że Google na razie nie zamierza oferować  filtru w tym kraju, przynajmniej nie w najbliższym okresie. Według Daily Times potrzeba na to czasu, aby dobrze zapoznać się z prawem i obyczajami konkretnego państwa i dlatego może się wydawać, że internetowy gigant ociąga się w tej sprawie.

REKLAMA

Obawiam się jednak, że ministrowi Pakistanu brakuje cierpliwości. Chciałby dostać wszystko już i teraz, a to przecież nie takie proste, jakby mogło się wydawać. Należałoby się też zastanowić, czy jest to opłacalne dla Google. W końcu YouTube nie działa tam już od 9 miesięcy i chyba nie ma tragedii z tego powodu. Druga strona medalu jest taka, że to rynek o ogromnym potencjale. Kraj jest zamieszkiwany przez ponad 182 miliony ludzi, więc Google prędzej czy później będzie musiało zainwestować w „pakistański filtr treści”. Tylko kiedy to nastąpi…

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA