REKLAMA

Apple staje się dinozaurem pod względem PR

Apple postrzegana jest jako marka kultowa, a jej działania nietuzinkowe. Jednak pod tym płaszczem fajności kryje się korporacja i to bardzo rygorystyczna dla swoich pracowników, z pewnym archaicznym podejściem do mediów. Widać to zwłaszcza w ostatnich dniach. Tim Cook i jego ekipa chyba zapomnieli o literce R w słowie PR.

26.04.2013 08.35
Apple staje się dinozaurem pod względem PR
REKLAMA

Marketing Apple to przedmiot badań wielu specjalistów, wiele działań jest godnych naśladowania. Większość akcji promocyjnych było niezwykle trafionych, a wystąpienia publiczne nie tylko w wykonaniu Steve'a Jobsa zostały dopracowane do perfekcji i są zmyślnie przygotowanym teatralnym spektaklem uwodzącym tłumy. Także do standardowych działań PR w wykonaniu Apple'a nie można się przyczepić - zgrabne odpowiedzi na pytania w sesji Q&A, dopracowane informacje prasowe (ostatnio nie w wersji polskiej), czy medialne turnee i kontrolowane przecieki.

REKLAMA

W czym więc tkwi problem? Wszystkie te działania to stara szkoła gdzie góruje Public, a nie Relations. Apple działa niezwykle skokowo i widać to szczególnie w ostatnich dniach. Takiego działania nie nazwałbym błędem, a pewnym przeoczeniem trendów. Przez większość roku Apple jest niezwykle bierne w relacjach z użytkownikami i mediami. Brakuje ciągłości.

Od październikowej premiery iPada Mini, Apple wydało kilka drobnych komunikatów prasowych, opublikowało wyniki za ostatni kwartał 2012 roku (pierwszy fiskalny 2013), jednocześnie pojawiły się wywiady z Timem Cookiem w kilku magazynach. Raczej spokój, bez żadnych większych wydarzeń, przez blisko pół roku wszystko co dotyczyło w mediach Apple opierało się wyłącznie na plotkach. Przyszedł dzień ogłoszenia kolejnych wyników kwartalnych i o Apple znów jest głośno. Świat głośno komentuje sytuację finansową korporacji z Cupertino, następnie pojawiają się opinie na temat wypowiedzi CEO z konferencji dla inwestorów, kilka godzin później pojawia się informacja o WWDC 2013 z przyciągającym logiem. Później dostajemy informacje, że Apple przygotowało 300 darmowych wejściówek na WWDC dla uczniów  rozwijających swój deweloperski talent. Jeszcze tego samego dnia pojawia się informacja o aukcji charytatywnej na której można wygrać spotkanie z Timem Cookiem. Wystartowała też strona celebrująca 10-lecie iTunes Store, podano informacje o wsparciu dla ofiar trzęsienia ziemi w Chinach. Niedługo potem dostajemy informację o wyprzedaży biletów na WWDC w dwie minuty.

Po tym zalewie oficjalnych treści przyjdzie nam czekać w ciszy do czerwca, później do jesieni, kiedy to prawdopodobnie odbędą się dwie konferencje prasowe i kolejne wydarzenia w przyszłym roku.

tim cook

Nie mówię i nie oczekuję by Apple co tydzień, miesiąc, a nawet kwartał organizowało wielkie konferencje. Nie chcę by Tim Cook był wszędzie i codziennie przemawiał w jakiejś innej telewizji śniadaniowej. Jednak w ostatnim czasie Apple poza swoimi standardowymi już wystąpieniami jeśli się wypowiada, to przeprasza. To zdecydowanie nie są relacje, a raczej publiczne informowanie o swoich działaniach.

Nie czuje się na siłach by doradzać konkretne działania dla Apple, zresztą nie neguję całkowicie obecnych działań. Zauważam jednak brak ciągłości w komunikacji. Ta występuje tylko tam, gdzie ludzie wstępują do Apple Store i rozmawiają z personelem. Firma z Cupertino jest praktycznie nieobecna w mediach społecznościowych. Są konta na Facebooku AppStore oraz iTunes, nie są one jednak zbyt widoczne i nikną w gąszczu innych. Nie wyobrażam sobie co prawda aby jakiś Social Media Ninja komunikował na Fanpage'u iPhone'a, że mamy piąteczek, piątunio czy walczył o żebrolajki. Jednak działania kultowych marek w serwisach społecznościowych można przeprowadzać z wdziękiem i sukcesem. Dowodzą tego strony prowadzone przez Disney'a.

REKLAMA

Apple wciąż nie traci swojej magii, ale zachowuje się trochę jak ospały dinozaur. Konferencyjne spektakle to jedno, a dziś głównie młodzi ludzie chcą obcować z swoimi ulubionymi markami tam gdzie są ich znajomi, czyli na Facebook. Natomiast Tim Cook czy Johnatan Ive to tak charakterystyczne postacie, że z powodzeniem na Twitterze odnalazłyby się wśród Papieża, Justina Biebera czy innych profili osób publicznych. We współczesnym świecie zwłaszcza internetu wymaga się czegoś więcej, niż dobrej strony własnej. Media społecznościowe są równie ważne.

Przy obecnej sytuacji Apple niczego nie musi, przez lata może jeszcze trzymać się w dobrej kondycji na fali obecnych działań i obecnych produktów. Jednak od firmy postrzeganej jako innowatora i geniusza marketingu wymaga się znacznie więcej niż od przeciętnej korporacji. Tim Cook do dzieła, bo pociąg z forsą może odjechać!

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA