REKLAMA

Miłosz Bolechowski: à propos piątku #29

Calendars by Readdle

28.12.2012 09.28
Miłosz Bolechowski: à propos piątku #29
REKLAMA

Gdy pisałem ostatnio o iPlan dla iPhone'a, wspomniałem, że po przetestowaniu większości ze znanych mi kalendarzy dla iOS, stanęło na korzystaniu z Fantastical i Week View. Słowo „większość” w poprzednim zdaniu zostało użyte świadomie – wiedziałem, których aplikacji, z różnych przyczyn, nie kupiłem. Jedną z nich był właśnie Calendars by Readdle. Kilkakrotnie rzuciłem na niego okiem w App Store, ale po zapoznaniu się z opisem, nie mogłem usprawiedliwić wydatku 6€ (a jak większość z Was wie, nie mam żadnych oporów przed kupowaniem aplikacji). Choć do listy funkcji nie mogłem się przyczepić, to jednak brakowało mi w nim czegoś innowacyjnego; jakiegoś elementu, który przekonałby mnie, że warto spróbować. Gdy jednak dostałem newsletter z informacją, że Calendars został świątecznie przeceniony o 70%, zakupiłem go niezwłocznie.

REKLAMA

Dałem sobie kilka dni na sprawdzenie go u siebie i – ku własnemu zaskoczeniu – prawdopodobnie zostawię go na dłużej.

Wersja dla iPhone'a posiada poziomy wygląd tygodnia (czyli spełnia mój podstawowy warunek), a nawet w trybie pionowym prezentuje (w bardzo ciekawy sposób) większość wydarzeń z danego tygodnia.

Wersja dla iPada wyświetla cały tydzień bez względu na orientację.

Dodawanie nowych wydarzeń jest „standardowe”, choć sposób wprowadzania dat czy godzin jest już autorski.

Pierwsze wrażenie nie było mylne – nadal nie znajduję w nim żadnego elementu, będącego swoistym „czynnikiem wow”, ale też nie mam się do czego przyczepić (może poza animacjami, których nie da się wyłączyć). Numer wersji (3.5) pozwala też sądzić, że wszystkie elementy aplikacji są przemyślane i dopracowane i tak jest w istocie.

Wprawdzie do szybkiego wprowadzania wydarzeń zostawię na iPhone'ie Fantastical, to jednak do planowania i przeglądu kolejnych tygodni będę już używał Calendars by Readdle, którego mianuję swoim prywatnym „BusyCal dla iOS”. Promocja wciąż trwa, więc polecam spróbować i Wam – może i Was zaskoczy równie pozytywnie.

Lifta - Desk Organizer

W cyklu à propos piątku niejednokrotnie pojawił się temat porządku na biurku – pojawił się NuStand Alloy dla Maka mini, wspominałem o HiRise – podstawce pod Cinema Display lub iMaka, a także o BackPack 2 – półeczce na dysk zewnętrzny lub Maka mini. Gdyby jednak drewniana estetyka ostatnio prezentowanych produktów, takich jak GroovBoard czy Vool była Wam bliższa, chciałbym Wam pokazać półkę Lifta:

To nowy produkt na rynku, który – jak zaznaczają twórcy – został stworzony w trzech celach: żeby „podnieść” komputer do ergonomicznej wysokości, stworzyć miejsce, w którym można ukryć klawiaturę i mysz, a także, żeby utrzymać biurko w porządku.

Lifta dostępna jest w trzech wersjach (buk, jesion, sklejka) i można ją już zamawiać, choć produkcja ruszy pod koniec stycznia 2013 roku.

Invisible Bookend

Paul Cocksedge – projektant wielu niezwykłych produktów – stworzył niewidzialny ogranicznik do książek – produkt, który opiera się wyłącznie na pełnionej funkcji, a nie wyglądzie:

Niesamowite.

Chocolat - koniec wersji testowej

Choć od dawna podstawowym edytorem kodu jest u mnie Coda, to przez lata używałem TextMate, z którego wciąż korzystam przy „lokalnych” plikach. Gdy pojawiła się długo oczekiwana wersja beta TextMate 2, sprawdziłem i ją, mając spore oczekiwania, lecz ze względu na fakt, że niewiele z nich zostało spełnionych, a także, że od momentu upublicznienia kodu TextMate 2 przyszłość aplikacji jest niejasna, postanowiłem sprawdzić co oferują inne edytory. Pobrałem wersje testowe Sublime Text 2 oraz Chocolat i używałem ich na co dzień. Oto, co pojawiło mi się przed oczami, gdy skończył się okres testowy aplikacji Chocolat:

Edytor wciąż jest w pełni funkcjonalny, lecz bez względu na wybrany krój pisma, wyświetla się Comic Sans. Uwielbiam takie poczucie humoru programistów i za sam ten żart jestem gotów kupić tę aplikację.

0to255

Pracując z kolorem, nierzadko zdarza mi się szukać barwy ciemniejszej lub jaśniejszej od tej właśnie użytej, co poprzez użycie modelu HSV zamiast HSL w Photoshopie, nie jest to łatwe (a na pewno nie jest intuicyjne). Do podobnych wniosków doszedł Shaun Chapman – twórca prostego narzędzia 0to255:

Pozwala ono na wybranie koloru podstawowego, po czym wyświetla do 40 jaśniejszych i ciemniejszych od niego i automatycznie kopiuje kod HEX wybranego koloru do schowka. Bardzo ułatwia i przyspiesza to proces, lecz niestety, całość wykonana jest w technologii Flash (co zmusza mnie do uruchamiania przeglądarki Google Chrome), a dodatkowo wyświetla paskudne reklamy. Mimo to działa i spełnia swoje zadanie, więc polecam.

Perfect Matching Scarf

Poniższe rozwiązanie problemu z odpowiednim dobraniem kolorystycznym szalika do reszty ubioru szczerze mnie rozbawiło:

Każdy z nich powstał tylko w ilości 20 sztuk i większość jest jeszcze dostępna.

Trendy w projektowaniu plakatów filmowych

Prawdopodobnie jeszcze bardziej niż powyższe szaliki, rozbawiła mnie poniższa analiza obecnych trendów w projektowaniu plakatów filmowych:

Iskry, latające odłamki czy gruz, broń w dłoni i pochmurne tło to, jak widać, stałe elementy, więc jeśli zajmujesz się projektowaniem plakatów do filmów, staraj się nie pomijać żadnego z nich.

What if Money Was No Object

Być może część z Was uzna poniższą treść za zbyt filozoficzną lub za zbyt teoretyczną, ale myślę, że koniec roku i związane z nim nieuniknione refleksje to dobry moment, by zaryzykować taką publikację - nawet jeśli Wam się nie spodoba, to posłuchanie muzyki Ludovico Einaudi przez 3 minuty nie może zostać uznane za stracony czas:

link do wideo

Blogging a Blog

Nie jestem fanem animowanych gifów, jakich pełno teraz w internecie. Większość z nich nawet mnie nie śmieszy. Wyjątkiem jest jednak (nieaktualizowany od maja) tumblrowy blog Blogging a Blog, którego zawartości nie będę tu umieszczał, by nie rozdrażnić tych, którzy zupełnie nie tolerują mrugających obrazków (bardzo dobrze Was rozumiem), ale z którą polecam się zapoznać, zwłaszcza blogerom wszelkiej maści:

Przeczytałem i polecam

Ze względu na fakt, że w ciągu ostatnich dni niemal nie korzystałem z dostępu do internetu i czytałem jedynie książki, zamieszczam linki tylko do dwóch wcześniej zachowanych tekstów, traktujących o przeprojektowaniu i ponownym przemyśleniu ekranu zablokowania w iPhone'ie oraz Notification Center. Kryje się w nich kilka ciekawych konceptów:

REKLAMA

☞ Rethinking iPhone lockscreen

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA