REKLAMA

Czas przestać myśleć o polskiej firmie Manta Multimedia z przymrużeniem oka

Często na łamach Spider's Web piszemy o Apple'u, Samsungu, Nokii i Microsofcie - liderach rynku technologicznego, którzy sprzedają setki milionów elektronicznych gadżetów na całym świecie. To z reguły najdroższe oferty na rynku dostępne powszechnie dla zamożnego klienta z zachodniego świata, lecz dla sporej grupy klientów w Polsce cenowo nieosiągalne. Tymczasem na naszym rynku świetnie rozwija się rodzima firma Manta, która wprawdzie oferuje produkty z nieco niższej półki cenowej, za to takie, które cieszą się u nas dużą popularnością dorównującą światowym liderom. Po świetnym 2012 roku Manta planuje debiut na giełdzie już w 2014 r.

10.12.2012 15.27
Manta Multimedia planuje debiut na giełdzie
REKLAMA

Często jest tak, że gdy piszemy o Manta Multimedia to albo sami przyjmujemy ton sarkastyczno-prześmiewczy (jak w tekście o tym, że piłkarz Legii Warszawa Jakub Wawrzyniak został ambasadorem marki Manta), albo obserwujemy - kolokwialnie mówiąc - pojazd w komentarzach (jak w wywiadzie Pawła Okopienia z szefem firmy Manta Multimedia Bogdanem Wicińskim). Chyba wszyscy musimy się uderzyć w pierś w geście pokuty i od tej pory łaskawszym, a na pewno bardziej sprawiedliwym okiem patrzeć na dokonania polskiej firmy.

REKLAMA

A ta radzi sobie świetnie. Dosłownie kilka dni temu spółka informowała, że sprzedała już ponad 100 tys. tabletów na polskim rynku, a przypomnijmy, że to nie jest koronny biznes firmy. Manta celuje bowiem głównie w rynek dekoderów do odbioru naziemnej telewizji cyfrowej oraz odbiorników telewizyjnych. Planowane są także inwestycje w rynek małego AGD - gadżetów domowych, które coraz częściej, w ramach ideologii connected house (z ang. podłączony dom) zintegrowane są systemowo ze smartfonami i tabletami, a także internetem w chmurze.

W ciągu ostatniego roku Manta Multimedia prawie podwoiła przychody z 53 mln zł do 90 mln zł - tyle właśnie planowane jest na koniec 2012 r. przy ciekawym zysku netto w wysokości 5,5 - 6 mln zł. W zeszłym roku firma zarobiła na czysto 5 mln zł - widać więc, że dynamiczny skok przychodów nie pozostaje bez wpływu na rentowność spółki. Wygląda na to, że Manta zdecydowanie postawiła na zbudowanie zasięgu swojego biznesu kosztem bieżącej rentowności.

I to widać, szczególnie wtedy, gdy odwiedzimy praktycznie dowolny hipermarket na terenie naszego kraju. To tam produkty Manty są najbardziej widoczne - zarówno na półkach ze sprzętem elektronicznym, jak i w alejkach na tzw. promocyjnych wystawkach, gdzie oferowane są produkty z mocnymi rabatami, będące podstawą akcji promocyjnych.

To ciekawa strategia, która mimo iż często infantylizowana przez użytkowników najdroższych marek premium, przynosi Mancie wymierne rezultaty. To przy okazji o tyle ciekawe, że Manta uderza w rynek technologiczny, który przechodzi największe przeobrażenia - zarówno tablety, jak i telewizory i dekodery do obioru cyfrowej naziemnej telewizji to produkty w naturalny sposób pożądane przez coraz szerszą rzeszę klientów, nie tylko tych z najgrubszymi portfelami. Rewolucja technologiczna dotyka bowiem nie tylko tych, których stać na marki Apple, Samsung czy Nokia. Obok wąskiej grupy specjalistycznych klientów z iPadami mini, Galaxy Tabami, czy najnowszymi modelami telewizorów Samsunga, rodzi się bardzo szeroka grupa klientów wybierających produkty tzw. marek value for money, a Polska jest krajem, w którym takie marki (w segmentacji marketingowej wyróżniamy trzy rodzaje marek: premium, value for money oraz economy) mają duży potencjał wzrostowy praktycznie w każdej branży.

REKLAMA

Czas więc najwyższy przestać myśleć o Mancie z przymrużeniem oka. Czas docenić fakt, że na trudnym rynku zdominowanym medialnie i marketingowo przez światowych liderów, polski podmiot potrafi na tyle skutecznie działać, że realnie myśli o giełdzie. Zapewne po to, by zebrać kapitał na dalszą ekspansję swojego biznesu.

Trzymamy kciuki!

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA