REKLAMA

Oficjalny komunikat. Nie jedź na wakacje!

09.08.2012 15.59
wakacje
REKLAMA
REKLAMA

Znów będzie o wakacjach. To taki okres, że urlopy i wyjazdy zaprzątają dość dużą ilość naszego czasu. Gdy jedni zastanawiają się jak wrócić bezpiecznie z Egiptu, inni w tym ja zastanawiają się jaką ofertę na zagraniczne wczasy wybrać. Sam obecnie jestem na etapie wyszukiwania najciekawszych ofert. Niestety, pierwsze wnioski jakie nasuwają mi się na myśl są przygnębiające. 80% biur podróży absolutnie nie chcą, bym skorzystał z ich usług. Co gorsze, kolejne uruchamiane strony, usługi czy aplikacje kompletnie nie zmieniają tego stanu rzeczy. Stagnacja na rynku turystycznym jest aż nazbyt widoczna. Mimo że nowe podmioty pojawiają się na rynku, to kompletnie nic nie wyróżnia ich na tle konkurencji.

Co więcej, gdy przegląda się kolejne oferty wszelka ochota na jakikolwiek wyjazd odchodzi szybciej, niż zdążyła przyjść. Każde biuro, każdy portal turystyczny oferuje te same oferty. I nie byłoby w tym nic strasznego gdyby nie fakt, że każdy z nich reklamuje się innymi cenami, jakością obsługi etc. Ostatecznie tak czy inaczej oferty są te same, a jakość obsługi… No cóż, często zostawia wiele do życzenia.

Podobnie sprawa ma się z różnego rodzaju usługami wspomagajacymi. Dla przykładu – ostatnio uruchomiony serwis o nazwie TravelMonkey.pl miał informować użytkowników o najlepszych okazjach turystycznych. Ostatecznie po wejściu na stronę naszym oczom ukazuje się kolejny prosty, niczym nie wyróżniający się serwis. Na stronie znajdziemy listę ofert turystycznych, które miały uprościć proces przeszukiwania różnych serwisów internetowych. Efekt? Nawet jeżeli znajdziemy coś ciekawego to i tak, aby sprawdzić szczegóły oferty musimy obejrzeć zewnętrzną stronę z samą ofertą. Travelmonkey.pl miał umożliwić turystom szybki podgląd najciekawszych ofert, a w rzeczywistości wygląda bardziej jak kolejna zapleczowa witryna domorosłego pozycjonera.

Być może nie jestem w grupie docelowej większości obecnych na rynku podmiotów. Nie interesują mnie wycieczki last minute, za 1600 zł do Egiptu, ani bilety lotnicze do Paryża za 1500 zł. Hotele, w których nocleg ze śniadaniem kosztuje 300 zł również niewiele mnie interesują. Ale pytanie, ilu faktycznie użytkowników sieci aktywnie korzysta z turystycznych narzędzi. Ilu z nich jest zadowolonych z internetowych poszukiwań, a ile niezadowolonych efektami wybiera się do lokalnego biura podróży i wylatuje za granicę z niesprawdzonego wcześniej biura podróży, które ogłasza upadłość w trakcie urlopu. Czy naprawdę nie można stworzyć narzędzia z ciekawymi  ofertami, z prostą wyszukiwarką dającą realne możliwości doboru ofert dla swoich preferencji? Cóż, pozostaje czekać. Może ktoś, gdzieś pracuje nad turystycznym portalem z moich snów.

W międzyczasie, pomiędzy przeglądaniem katalogów biur podróży szukałem też kantoru, czy to stacjonarnego, czy internetowego, w którym najkorzystniej mógłbym wymienić walutę. I tutaj internet przekroczył moje oczekiwania. Okazało się, że od jakiegoś czasu istnieje porównywarka kantorów Quantor.pl. Nie wiem dlaczego jej twórcy zdecydowali się na tak skomplikowaną nazwę, nie wiem też w jaki sposób planują zarabiać na swoim serwisie, ale taka usługa jaka zaoferowali idealnie nadaje się do tego, by skorzystać z niej przed zagranicznym wyjazdem.

Serwis działa od kwietnia tego roku, a jego twórcami jest grupa studentów z Politechniki Wrocławskiej. Cóż, nie od dziś wiadomo, że dużą popularnością cieszą się różnego rodzaju agregatory najlepszych oferty, czy kantory online. Dlatego tym bardziej dziwi fakt, że porównywarka kantorów z prawdziwego zdarzenia powstała tak późno.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA