REKLAMA

Nowe, świetne aplikacje blokowane są przez... baterie w smartfonach

16.08.2012 10.19
Nowe aplikacje wykorzystujące możliwości smartfonów ograniczane są przez słabe baterie
REKLAMA
REKLAMA

Wiem, że temat baterii w smartfonach był już poruszany wiele razy, jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że producenci smartfonów oraz systemów operacyjnych na smartfony są największą przeszkodą w sukcesie mobilnych aplikacji. To nie jest wydumany problem: ilu z Was wyłączało konkretną aplikację lub rezygnowało z korzystania z niej chcąc oszczędzić baterię? Wiele świetnych pomysłów opartych o nowoczesne technologie nie ma szans na odniesienie sukcesu z prozaicznego powodu – dennych baterii w smartfonach.

Podczas targów elektroniki konsumenckiej CES w styczniu uczestnicy imprezy często pisali o sporym problemie – CES to niesamowite zagęszczenie fanów technologii w jednym miejscu, więc nic dziwnego, że próbowali używać nowych, gorących aplikacji do geolokalizacji. Jednak rezygnowali, bo szybko okazywało się, że takie wynalazki pochłaniają ogromne ilości energii, a przecież dobrze byłoby, gdyby smartfon wytrzymał chociaż do wieczora.

Zresztą podobnie jest w codziennym życiu. Osobiście mieszkam w miejscu, gdzie zasięg komórkowy jest słaby, nie ma go lub przełącza się między trzema nadajnikami, w tym EDGE i HSDPA. Jak to odbija się na wytrzymałości baterii nie muszę chyba mówić, ale – co ważniejsze – włączenie jakiegokolwiek dodatkowego obciążenia, jak na przykład GPS, dobija wszystkie telefony i drenuje baterię w niesamowitym tempie. Jeśli człowiek nieopatrznie nie zablokuje geolokalizacji w codziennych aplikacjach (Facebook, Twitter, niektóre czytniki i wiele, wiele innych), to nie pomaga to, że jedna aplikacja korzysta z GPS tylko przez chwilę do ustalenia pozycji.

Z takich oraz pewnie innych powodów widuję ludzi, którzy “czekinują” się na przykład na Foursquarze, ale nie za pomocą GPS, ale wpisując nazwę punktu do wyszukiwarki. Miało być bezproblemowo, a okazuje się, że trzeba kombinować naokoło. Nie chcę nawet wyobrażać sobie, jak działałaby funkcja wyświetlania reklam na Facebooku lub w innej aplikacji na podstawie pozycji użytkownika – kilka godzin i smartfon zdycha.

Geolokalizacja geolkalizacją, ale fajnie byłoby pograć sobie w podróży na smartfonie w te superwypasione gry. Byłoby, ale 2-3 godziny takiego grania i telefon już nie daje rady, a przecież służy jeszcze do innych czynności, jak na przykład zamówienie taksówki po dojechaniu na miejsce. Z tą taksówką to też fajnie – aplikacja, geolokalizacja i zamawiamy! O ile nie padnie nam telefon. Wtedy okaże się, że warto mieć zapisany numer do przewoźnika, bardziej analogowo lub na zwykłym ficzerfonie.

Nie wiem, co dokładnie wpływa na takie pożeranie baterii przez określone funkcje – specjaliści mówią, że dałoby się to ograniczyć, ale deweloperzy nie potrafią pisać wydajnych i energooszczędnych aplikacji. Skoro sam system żre baterię jak szalony, to co się dziwić.

Dlatego gdy widzę kolejną hitową nowość w świecie aplikacji, która wykorzystuje potencjał smartfonów i ma się stać kolejnym przebojem, to z zasady nie wróżę jej sukcesu. Jeszcze nie teraz, nie przy tych bateriach.

To smutne, że tak prozaiczna rzecz, jak bateria, stoi na przeszkodzie w rozwoju technologii i często zabija innowacyjne rozwiązania już w zarodku.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA