REKLAMA

Unia Europejska proponuje zmiany w licencjonowaniu muzyki tak, by zaniknęły ograniczenia terytorialne

11.07.2012 14.21
deezer
REKLAMA
REKLAMA

Unia Europejska zaproponowała zmiany w prawach licencjonowania, które docelowo mają zachęcić organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi do otwarcia się na rynek europejski. Zmiany miałyby zwiększyć transparentność działań takich organizacji i ułatwić zarządzanie grupami ściągającymi opłaty. W skrócie chodzi o to, by właściciele praw autorskich mogli wybrać, którą z 250 organizacji zarządzających prawami autorskimi wybiorą, a Unia Eurpejska traktowana byłaby jako jeden rynek. Jeśli takie zmiany sprawdziły by się w rzeczywistości, to nastąpiłby prawdopodobnie koniec z niedostępnością poszczególnych albumów czy utworów w konkretnych krajach, a usługi takie, jak Spotify, sklep Amazona i iTunes dostałyby prostsze możliwości poszerzenia oferty na całą Unię Eurpejską.

Obecnie w Europie działa 250 organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi. Ich zadaniem jest pośredniczenie między autorami i właścicielami praw autorskich a podmiotami chcącymi korzystać z utworów (nie tylko muzycznych). Zajmują się licencjonowaniem, dystrybucją i pobieraniem opłat od dzieł zawsze, gdy dla autorów jest to nieopłacalne i stanowi zbyt duży kłopot czy koszt. Taką organizacją jest na przykład polski ZAiKS, który ostatnio nie szczyci się dobrą sławą (bo na przykład żąda opłat licencyjnych za odtwarzanie utworów będących na licencji Creative Commons).

Według proponowanych zmian, takie organizacje musiałyby działać przejrzyściej – co roku musiałyby składać raporty, umożliwiać właścicielom praw autorskich decydowanie o sposobie zarządzania prawami (zapewne i cenami licencjonowania), wypłacać szybciej i efektywniej wynagrodzenie autorom, i, co ważne, miałyby ułatwiać licencjonowanie praw w całej Unii Europejskiej, ta, by zwiększyła się konkurencyjność.

Więcej szczegółów można znaleźć pod tym adresem. Proponowane zmiany, według tego, co da się zrozumieć, miałyby sprawić, że organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi przestałyby być, za przeproszeniem, „świętymi krowami” i to autorzy i twórcy mieliby finalne słowo odnośnie tego, co dalej dzieje się z ich utworami u w jaki sposób. Ponadto organizacje zostałyby w pewien sposób uwolnione i musiałyby działać w ramach jednego rynku Unii Europejskiej, co w przyszłości zwiększyłoby ich konkurencyjność i możliwości.

Takie zmiany docelowo mają sprawić, że organizacje będą musiały dostosować się do szybko zmieniającego się rynku, w którym coraz większą rolę odgrywa streaming muzyki z chmury i cyfrowa dystrybucja. Serwisy takie, jak Spotify czy Deezer miałyby ułatwione zadanie i mogłyby szybko debiutować w nowych krajach bez obawy, że zostaną zablokowane przez organizacje zarządzające prawami autorskimi, przynajmniej nie przez te z terenu Unii Europejskiej. Konsumenci mieliby lepszy dostęp do dóbr kultury, zwłaszcza muzyki, wewnątrz, jak i zewnątrz Unii Europejskiej.

Na razie to wciąż propozycja zmian, ale dobrze, że się pojawia. Sytuacji, w których na Deezerze klikam w album, ale ten jest „niedostępny w moim kraju” mam już dosyć.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA