REKLAMA

Sony czy Samsung

28.07.2012 13.53
Sony czy Samsung
REKLAMA
REKLAMA

Trochę z własnego wyboru a trochę z przypadku, problem tej rywalizacji nagle zaczął mnie dotyczyć osobiście. Prawie rok temu stałem się użytkownikiem Sony Ericsson Xperia Arc a służbowo Samsung Galaxy S. Na pierwszy rzut oka, Samsung wygrał. Lepszy wyświetlacz (przynajmniej „na oko”), dłuższy czas pracy baterii (co przy tych „telewizorach” zaczyna być bardzo istotne). Choć Xperia też miała swoje zalety.
Najpierw było kilka rzeczy pozytywnie mnie zaskoczyło. Galaxy wypracował przewagę, co najmniej jednego okrążenia. Pomysł z umieszczeniem na belce podręcznej podstawowych przełączników okazał się bardzo użyteczny. Jestem z tych, co obstawiają Google. Kalendarz, zadania, maile, kontakty i resztę trzymam on-line. Zmiana telefonu nie jest problemem. Wystarczy, że maszyna ma na pokładzie Androida i w ciągu paru minut mam wszystko jak w poprzednim telefonie. Tak Sony jak i Samsung w kilka chwil skonfigurowały kontakty i całą resztę. Jakie było moje zdziwienie, gdy Samsung pomieszał fotki w kontaktach. Koreański złoczyńca stracił wypracowaną przewagę.
Po zainstalowaniu kilku dodatkowych aplikacji, okazało się, że Galaxy jednak znów jest górą. Sony ze swoją mizerną pamięcią podręczną zaczął się przycinać. Jednak Samsung chyba mu pozazdrościł, bo zrobił to dwa dni później. Może gdybym nie kładł ich obok siebie to stałoby się to później? Potem już było tylko gorzej. Sony regularnie odmawiał współpracy, gdy ktoś dzwonił. Upierał się, że nie pozwoli odebrać rozmowy tak mniej więcej co 5-6 raz. Samasung nie chcąc być gorszy zaczął gubić kartę pamięci. Zaczynał skanować multimedia i … ogłaszał, że mu karta zginęła … a potem proponował jej formatowanie.
Następnym podstępem Xperii okazała się budzik. Zdarzyło mu się nie zadzwonić. Najpierw pomyślałem, że miło z jego strony, że pozwala swemu Panu się wyspać jednak tym razem chodziło o to by zdążyć na spotkanie. Krótki test wykazał, że gdy Sony jest wygaszony, to budzik „nie odpala”, za to z wielką werwą zaczyna swoje wrzaski tuż po odblokowaniu. Kto pomyślał, że Samsung znów się dogadał z Sonym ten wygrywa lutownicę. W ciągu paru dni, okazało się, że budzik Samsunga też lubi zastrajkować. Co było robić? Kupiłem za rogiem tradycyjny model zegara z budzikiem i od tej pory już nie mam problemu. No chyba, że na wyjazdach.
Ta rywalizacja trwa już prawie rok i nie ma końca. Mógłbym długo opowiadać i wyciągać wpadki jednego i drugiego modelu. I nie myślcie sobie, ze jestem wrogiem „smyrofonów”. Wręcz przeciwnie, uważam że są pożyteczne i ułatwiają życie, szczególnie takiemu fanatykowi technologii jak ja.
Długo zastanawiał się, który z moich telefonów zasługuje na to by zakupić jego następcę. Właściwie wynik wciąż oscylował wokół remisu aż do momentu, gdy znów wróciłem do mojego byłego mieszania. Musicie wiedzieć, że sprytni budowlańcy jakoś tak postawili blok w którym mieszkam, że mimo położenia niemal w centrum Warszawy, zasięg wewnątrz mieszkania jest właściwie żaden. I tu się okazało, kto jest górą. Przecież poza wszystkimi bajerami, najważniejsze w tym wszystkim jest aby móc się dodzwonić do ludzi i aby ludzie mogli się dodzwonić do mnie. Samsung „polubił” tylko jedno miejsce w całym mieszkaniu, jakieś metr od okna i chodzi tam jak burza. Jednak w trakcie rozmowy muszę stać jak słup soli i każde poruszenie grozi zerwaniem połączenia. Xperia, mimo tego, że nadal bywa z Galaxy w bliskich kontaktach, ma zasięg w całym mieszkaniu. Powinienem nadmienić, że obie maszyny są w tej samej sieci.
Od tego czasu, Xperia dogoniła Samsunga w tym długodystansowym wyścigu. Poza wszystkimi bajerami, to oba modele są w pierwszej kolejności telefonami. Jestem w stanie przeżyć chwilowy brak dostępu do poczty czy też podstępny budzik, jednak gdy nie mogę zadzwonić, wszystkie te cuda technologii odchodzą na dalszy plan. Nie myślcie, że to był koniec rywalizacji. Przewaga nie trwała długo. Będąc na służbowym wyjeździe, gdzieś na końcu świata (przynajmniej telekomunikacyjnego) zauważyłem kolejną przypadłość Xperii. Samsung tracił zasięg wcześniej, jednak gdy tylko „złapał” sieć z werwą podrywał się do roboty, zwykle zasypując mnie paczką esemsów o nieodebranych połączeniach. Sony jednak okazała się bardziej leniwy. Gdy udało mu się kilka razy zgubić zasięg, dochodził do wniosku, że szkoda się wysilać i nawet gdy zasięg już był, jego chęć do współpracy była nikła. Prosił o PIN, szukał ponownie sieci, proponował zmianę sieci itd.
Wyścig wciąż trwa. Na dziś Sony ma lekką przewagę w obrębie mojego mieszkania, ale kto wie co przyniesie dzień jutrzejszy?
Pozdrawiam wszystkich z kiepskim zasięgiem …

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA