REKLAMA

Płać, lub korzystaj z "gorszego" internetu

23.07.2012 08.47
money
REKLAMA
REKLAMA

My tu sobie pitu-pitu o tym, czy Polacy będą skłonni zapłacić za dostęp do treści w ramach Piano, a ja postanowiłam policzyć, ile wydaję w sieci na usługi i aplikacje. Okazuje się, że chociaż wciąż nie są to ogromne sumy, to z roku na rok rosną, i prawdopodobnie ten trend się utrzyma. Coraz więcej usług i treści staje się płatnych, i chociaż cieszy mnie ten trend, bo twórcy zasługują na zapłatę, to mam wrażenie, że niedługo internet i usługi będą dzieliły się na dwa – te dla osób, które stać, i te drugie, gorsze – darmowe.

Co miesiąc płacę na przykład za Deezera 30 złotych. Poza tym nabywam aplikacje za około 20-30 złotych miesięcznie. Od niedawna płacę 3 dolary miesięcznie za dostęp do pewnego czasopisma, do innych treści kupuję dostęp jednorazowo za ok. 4-5 dolarów miesięcznie. Korzystam z dostępu do pewnego serwisu hostingowego za 10 złotych miesięcznie. Poza tym z własnej woli wpłacam co miesiąc ok. 5 dolarów da twórców aplikacji i rozszerzeń, które są darmowe, ale z których korzystam (np. Twicca). Poza tym za każdym razem kupuję też Humble Bundle za 8-10 dolarów (nie jestem graczem – używam Linuksa, poza tym koszty gier nie wliczają się w te wydatki, Humble Bunde kupuję trochę bardziej z chęci wsparcia świetnego projektu). Dodatkowo rocznie płacę 30 dolarów za poszerzoną pojemność Ubuntu One, które uwielbiam, a prawdopodobnie niedługo będę musiała dokupić większą przestrzeń.

Osobiście nie korzystam szalenie często z aplikacji i usług typu Evernote itp., więc zdaję sobie sprawę, że i tak moje wydatki nie są duże i znam ludzi, którzy niby profesjonalnie nie zajmują się ani komputerami ani pisaniem o technologiach, a na usługi i aplikacje wydają sporo więcej. Jednak i tak z jakim zaokrągleniem w dół bym nie liczyła, to wychodzi mi, że co miesiąc wydaję około 110 złotych na internet i aplikacje, plus dodatkowe 100 złotych rocznie za Ubuntu One. Mało, dużo? Mało, bo jeśli chciałabym kupować nie tylko te najpotrzebniejsze rzeczy, to wydawałabym pewnie 200 albo i więcej złotych miesięcznie. Dużo, bo miesięczne, “dodatkowe” wydatki na usługi związane z siecią kosztują więcej, niż na przykład abonament miesięczny za dostęp do internetu w ogóle.

A to wierzchołek góry lodowej. Gdybym chciała kupić dodatkowo we wrześniu abonament Piano, by móc czytać niektóre treści premium w Polskich serwisach, wydatki wzrosłyby do 130 złotych i tak dalej. Nie wspomnę o innych polskich i zagranicznych serwisach prasowych, treściach wideo i wielu innych. Zgromadzenie tych wszystkich wydatków na prasę, książki, muzykę czy filmy w jednym miejscu lekko przeraża.

Poruszając się po polskiej i zagranicznej sieci coraz częściej trafiam na paywalle i płatne usługi. Internet staje się, czy jesteśmy na to gotowi, czy nie, odbiciem realnego świata, w którym za darmo nie dostanie się wiele. To budzi sprzeciw, bo od lat przyzwyczailiśmy się do tego, że internet = darmowe treści. Poza tym jest jeszcze jedna, bardzo ważna kwestia, o której często się zapomina.

Idąc do kiosku i kupując gazetę za 2 złote nabywam ją razem z nośnikiem. By mieć dostęp do jej cyfrowego wydania, muszę mieć urządzenie kompatybilne – komputer, tablet, smartfona czy czytnik. Ten jednorazowy koszt odstrasza, tym bardziej, że takie sprzęty rzadko kupuje się na lata i często wymienia. Płacić wirtualnymi pieniędzmi za wirtualne dobra na sprzęcie, za który zapłaciło się spore pieniądze? Bariera psychiczna, która wciąż bywa trudna do przeskoczenia.

Co jednak, gdy ludzie przekonają się do płacenia w sieci? Ciężko to przewidzieć, jednak wszystko zmierza w kierunku stworzenia się systemu takiego, jak w rzeczywistości – darmowe treści i usługi w ograniczonym stopniu, czyli np. radio, telewizja czy darmowa prasa i ich internetowe odpowiedniki, czyli darmowe serwisy z ogólnodostępnymi, “płytszymi” treściami, wszystko okraszone reklamami i mniej ergonomiczne, radia z reklamami etc.. Do tego płatne magazyny, VOD w telewizorach, płyty CD z ich internetowymi odpowiednikami – płatnymi mp3 czy streamingiem, treściami za paywallami, internetowym VOD w przeglądarce i tak dalej…

Internet jako medium zmierza właśnie w takim kierunku, tym bardziej, że reklamy displayowe nie są skuteczne – w kierunku zaadaptowania i przeniesienia modelu mediów płatnych i darmowych. Oczywiście to nie jest takie łatwe i dochodzą do tego inne kwestie, takie jak media społecznościowe, jednak ogólnie kierunek rozwoju jest coraz bardziej podobny.

Tak samo jest z płatnymi aplikacjami na smartfony. Kiedyś kupowało się program na komputer, na płycie CD, teraz ściąga się go z sieci. Ludzie powoli przyzwyczajają się do tego, że to urządzenia mobilne przyjmują na siebie ciężar wykonywania podstawowych czynności, kiedyś zarezerwowany tylko dla komputerów, więc prędzej czy później zaczną bardziej masowo płacić. Na komputerze też można zainstalować darmowe aplikacje, ale często kiepskie, z reklamami czy okrojone funkcjonalnie. Analogicznie na urządzeniach mobilnych.

Czy tego chcemy, czy nie, będziemy płacić, lub korzystać z “gorszego internetu i gorszych usług”.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA