REKLAMA

Nie masz dostępu do Internetu? Łamane są twoje prawa człowieka

12.07.2012 14.10
onz
REKLAMA
REKLAMA

Internet jest wszechobecny. Zdominował życie większości obywateli krajów rozwiniętych. Ułatwia codzienne sprawy, zapewnia rozrywkę, jest narzędziem pracy. Ale czy brak dostępu do niego jest równoznaczny z brakiem żywności czy godności? Zdaniem ONZ… tak.

Następnym razem, jak nie znajdziesz sieci Wi-Fi a pieniądze na twojej karcie pre-paid gdzieś „w niewyjaśnionych okolicznościach” wyparują, możesz podnieść wrzask, że właśnie są łamane twoje prawa człowieka. Co prawda musisz być przygotowana lub przygotowany do tego, że ludzie spojrzą na ciebie jak na kretyna, ale będziesz miał(a) rację: Rada ds. Praw Człowieka w Organizacji Narodów Zjednoczonych uchwaliła, że dostęp do Internetu to prawo każdego człowieka.

Uchwałę podjęto jednomyślnie. Składa się ona z pięciu podpunktów. Ważnym i ciekawym jest ten dotyczący praw w Internecie i poza nim. ONZ uchwaliła, że wszystkie prawa poza Siecią mają być szanowane również w Sieci, ze szczególnym wskazaniem wolności słowa.

To akurat jest bardzo pożyteczny fragment uchwały. Chiny, jako członek Narodów Zjednoczonych, będą miały poważny problem ze swoim Wielkim Firewallem, filtrującym „nieodpowiednie” informacje napływające przez Internet z Zachodu.

Uchwała przewiduje też, że „otwartość Internetu i jego wszechobecność jest siłą napędową rozwoju w każdej formie”. Wszyscy członkowie ONZ są zobowiązani od teraz do „promowania i zapewniania dostępu do Internetu” i wzywani do podjęcia „nadzwyczajnych środków”.

I tu już zaczyna się problem. Tak jak z radością witam fragment uchwały, który efektywnie zakazuje cenzury, tak wezwanie do zapewniania odpowiedniej infrastruktury może już być problematyczne.

Według badań, nieco ponad 30 procent obywateli świata ma dostęp do Internetu. Oznacza to, że 70 procentom dostęp ten powinien być zapewniony. I sukcesywnie jest on zapewniany. Przez przeróżne przedsiębiorstwa, które jak widać mają gigantyczny popyt do zaspokojenia. Uchwała ONZ idzie jednak dalej. Nakazuje finansowania infrastruktury również z publicznych pieniędzy.

Niestety, wiele krajów ma poważniejsze problemy, niż finansowanie kolejnych access-pointów. Nawet nasz kraj, który należy raczej do krajów rozwiniętych, ma deficyt budżetowy i poważne problemy związane ze służbą zdrowia, armią, policją, edukacją, i tak dalej. A teraz pomyślmy sobie o takiej Ugandzie czy innym Zanzibarze. Nie chodzi mi o wywyższanie się nad te państwa, ale zgodzimy się chyba wszyscy, że są lepsze inwestycje do podjęcia, niż dostęp do Internetu.

Obserwowanie jak kraje członkowskie wymigują się od realizowania postanowień uchwały będzie ciekawe…

Maciek Gajewski jest dziennikarzem, współprowadzi dział aktualności na Chip.pl, gdzie również prowadzi swojego autorskiego bloga.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA