REKLAMA

Nadchodzi nowy system operacyjny od Apple. Czy warto wydać na niego 20 dol.?

24.07.2012 07.02
mountain_lion
REKLAMA
REKLAMA

Lada moment zostanie wydany nowy system operacyjny od Apple – Mountain Lion. Słowo „nowy” może się jednak w tym przypadku wydać sporym nadużyciem. Mac OS X 10.8 jest aktualizacją wnoszącą wiele udoskonaleń, ale w przeciwieństwie do nadchodzącego Windowsa 8, to system bazujący na ideach przedstawionych w 1984 oraz 2007 roku. Warto przejrzeć listę zapowiadanych zmian, by moc zdecydować, czy warto zainwestować w aktualizację systemu, a może nawet po raz pierwszy skusić się na kupno komputera działającego pod kontrolą tego systemu.

Apple wychodzi z założenia ‚ewolucja-nie rewolucja’, przynajmniej, jeśli chodzi o systemy operacyjne. Zarówno w OS X, jak w iOS zauważamy znaczące zmiany przy każdej aktualizacji, jednak nie są to rewolucyjne zmiany. Tak też zapowiada się górski lew lub jak kto woli kuguar, czyli najnowsza odsłona systemu Mac. 10.8 to tak naprawdę dopracowanie tego, co zostało udostępnione rok temu pod szyldem wersji 10.7, która z kolei była ewolucją poprzednich systemów z rodziny OS X, ale też przy okazji pierwszą krzyżówką z mobilnym systemem iOS. Apple zmierza ku unifikacji, czego dowodem będzie najnowsza wersja OS X.

Spośród ponad 200 nowych funkcji, większość tych zauważalnych przez zwykłego użytkownika czerpie pełną garścią z rozwiązań dostępnych już na platformie iOS. Chodzi tu przede wszystkim o nowe aplikacje: przypomnienia, notatki, centrum gier, centrum powiadomień, wiadomości. To wszystko aplikacje, które mają sprawić, by użytkownicy ekosystemu Apple czerpali satysfakcję z kompletności rozwiązań na poszczególnych urządzeniach komputerowych w swoim posiadaniu. Przeniesienie znanych i popularnych funkcji z dużo bardziej popularnych od Maków – iPada i iPhone’a daje taką pewność. Znane z iOS funkcje to m.in AirPlay, czyli udostępnianie ekranu komputera do Apple TV, wszechobecne udostępnianie do Twittera, a jesienią także na Facebooka, głosowe wprowadzanie tekstu, czy większa integracja z chmurą iCloud.

Taka lista zmian mówi już prawie wszystko – nowa wersja systemu jest skrojona pod użytkowników całego ekosystemu Apple. Posiadając komputer, telefon, tablet oraz przystawkę telewizyjną z logo nadgryzionego jabłka wszystko będzie idealnie spójnie. To nadal podążanie za filozofią Jobsa, który chciał kontrolować zarówno software jak i hardware – teraz Apple dorzuca do tego jeszcze usługi sieciowe. Trend zmieniający OS X w system będący raczej dodatkiem do iOS może nie zadawalać wielu osób, ale z drugiej strony trudno się dziwić, że Apple chce w ten sposób wykorzystać popularność iPhone’a oraz iPada próbując przy okazji złapać klientów w klatkę zwaną zamkniętym ekosystemem.

Drugie znaczące udogodnienia w OS X 10.8 mają mało wspólnego z klientem w Polsce, ale obrazują w znacznym stopniu cele strategiczne Apple na najbliższe lata. Tym celem jest podbój Azji, a w szczególności Chin. Dlatego osoby z tamtego regionu otrzymają dodatkowe funkcje jak: rozpoznawania pisma, mowy czy też współpracy z lokalnymi usługodawcami.

Na szczęście nie tylko użytkownicy ekosystemu Apple’a oraz Chińczycy znajdą coś dla siebie w nowej wersji OS X. Wśród wielu nowych funkcji znaleźć można chociażby opcję uruchamiania aplikacji w trybie pełnego ekranu na drugim ekranie, czego do tej pory brakowało. Udoskonalona zostanie także aplikacja podgląd, gdzie chociażby wprowadzanie danych do plików PDF ma być jeszcze łatwiejsze niż dotychczas. Wszystko, by ułatwić pracę, choć należy pamiętać, że Lion wprowadził zmiany, które zmuszały do zmiany przyzwyczajeń wśród zaawansowanych użytkowników wykorzystujących np. expose.

Osobiście czekam na zmiany w Safari – przeglądarka internetowa z Cupertino wreszcie doczeka się integracji paska adresu z paskiem wyszukiwania. W połączeniu z udostępnianiem, listą stron do przeczytania na póżniej oraz synchronizacją z chmurą daje nadzieję, że można będzie zaryzykować rezygnację z przeglądarki Google Chrome, która przynajmniej na moim komputerze stała się strasznie ociężała, mimo iż rozszerzeń praktycznie nie używam.

W nowym systemie znajdą się także rozwiązania zarezerwowane tylko dla najnowszych komputerów pod marką Apple. Wiemy, że będzie to przede wszystkim Power Nap, czyli funkcja aktualizacji i synchronizacji systemu oraz poszczególnych aplikacji, gdy komputer jest uśpiony i podłączony do źródła zasilania. Łatwo sobie wyobrazić jak przydatna będzie ta funkcja – wstaję rano, odłączam komputer od zasilania i uruchamiam go za parę chwil w biurze, kawiarni, samolocie z zaktualizowanymi programami, dokumentami, kalendarzem, notatkami. Nie tracimy czasu na pobieranie dodatkowych danych po mobilnym łączu, czy niepewnego hotspota. Ilu użytkowników – tyle zastosowań.

Apple nie zapomina także o bezpieczeństwie. Wraz ze wzrostem popularności systemu rośnie także ryzyko większego zainteresowania hakerów, czego jesteśmy świadkami chociażby w ostatnich dniach. Firma stara się większość luk łatać w miarę sprawnie, jednak wyróżniającym się elementem ochronnym w 10.8 jest Gatekeeper. Za pomocą tej aplikacji, Apple dba o bezpieczeństwo w swój bardzo ‚jabłczany sposób’ ograniczając możliwość instalacji aplikacji spoza Mac App Store. Oczywiście tę nowość można wyłączyć (przynajmniej w tej wersji systemu).

Czy OS X 10.8 warty jest prawie 20 dolarów? Jeśli wciąż używa się systemu OS X w wersji 10.6, to z pewnością tak. Natomiast osoby, które zainwestowały w aktualizację do Liona mają pełne prawo czuć pewien niedosyt – większość nowych funkcji mogła pojawić się w darmowej aktualizacji, tymczasem trzeba będzie za nią zapłacić.

Czy warto kupić nowego Maka z 10.8? To pytanie zdecydowanie trudniejsze, ponieważ wydatek na komputery od Apple’a nie jest mały, nawet jak mówimy o Maku mini. Jeśli jednak aktywnie korzystamy z urządzeń z iOS, to wybór kolejnego komputera może być wręcz oczywisty ze względu na niezwykłą wygodę przy synchronizacji. Obserwujemy aktualnie widoczny trend integracji ekosystemu oraz iCloud. To sprawia, że użytkownicy Androida, czy Windows Phone 7,8 w OS X mogą mieć problemy z łatwą integracją, a to jest coraz ważniejsze przy pracy. System mobilny i stacjonarny musi być kompletem lub tak jak w przypadku Google, integrować się po przez aplikacje webowe.

Przed OS X 10.8 jeszcze sporo pytań. Czy integracja z iCloud będzie dopracowania i skorzysta z niej jeszcze więcej aplikacji trzecich? Czy system nie będzie borykał się z takimi problemami z kompatybilnością, jak Lion w swoich pierwszych wersjach? Wreszcie najważniejsza kwestia – mimo iż OS X czerpie garściami z iOS, to trąci myszką i wieje klasycznym Macintoshem z 1984 roku, czego nie można powiedzieć o zbliżającym się Windows 8. Czy to będzie jego przewaga? A może klucz do klęski?

Na premierę nowego systemu czekam z dużą dozą ostrożności.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA