REKLAMA

Dell zrobi komputer z Ubuntu dla deweloperów, tylko dlaczego z błyszczącą matrycą?!

23.07.2012 19.16
screen laptop
REKLAMA
REKLAMA

Dell jesienią wypuści swojego przedstawiciela projektu Sputnik, czyli linii laptopów przeznaczonych da deweloperów, z systemem operacyjnym Ubuntu. XPS 13 będzie działał pod kontrolą procesorów i5 lub i4, 4 GB RAMu i posiadał ekran glossy 13,3 cala o rozdzielczości 1366 na 768 pikseli. I o ile Projekt Sputnik i XPS 13 to ważne da świata Ubuntu sprawy, to moją uwagę zwróciło co innego. Glossy. Błyszcząca matryca. Niektóre sklepy nazywają ją „świecącą”. Ja mówię na nie „lusterka”. Czy ktoś jest w stanie wytłumaczyć mi, dlaczego błyszcząca matryca będzie dla deweloperów Ubuntu lepsza, niż matowa, i to w mocno przenośnym, lekkim komputerze?

Oprócz kwestii finansowych nie widzę powodu. Matowa matryce to w ogóle wciąż problem w wielu notebookach, a raczej ich brak. W momencie premiery Ultrabooków, czyli komputerów stworzonych wręcz do przenoszenia, używania wszędzie, gdzie się da, błyszczące matryce stanowią coraz większą niedogodność. Tak, kolory na błyszczących matrycach zazwyczaj wydają się żywsze, a całość prezentuje się lepiej na sklepowych półkach i jest trochę tańsza. To podobno jedyny słuszny wybór dla osób pracujących przy obróbce grafiki itp., ale przecież takie osoby i tak kupią do poważnej pracy zewnętrzny, profesjonalny monitor. Błyszcząca matryca jest też dobra w notebookach „stacjonarnych”, czyli takich, których właściciele nie ruszają ich praktycznie z biurka.

Jednak w małym, leciutkim i typowo mobilnym notebooku przeznaczonym typowo dla deweloperów? XPS 13 z Ubuntu aż prosi się o matowy ekran. Tak samo zresztą jak większość Ultrabooków. Gdy przejrzeć oferty sklepów, to można znaleźć Ultrabooki z matowymi matrycami, jednak na jednego przypada z 5, jak nie 10, „lusterek”.

A „mat” ma sporo zalet, i po niecałym roku po przejściu z błyszczącej na matową mogę stwierdzić z całą odpowiedzialnością, że oprócz oczywistej zalety, jaką jest możliwość pracy w miejscach oświetlonych, takich, w których „glare’y” stają się lusterkami, matowe jest też łatwiej utrzymać w czystości. Właściwie to nie – na matowych matrycach na przykład odbite palce się nie wyświetlają, chyba, że pod znacznym kątem widzenia. Nie widać smug, wystarczy przetrzeć, a nie polerować, i to wszystko. Na błyszczących miałam z tym wieczny problem, zwłaszcza, że moje komputery są w wiecznym ruchu, ciężko więc uniknąć „wypalcowania”.

Poza tym matowe matryce nie męczą tak oczu – mówię o domyślnych ustawieniach, bez zmieniania. Nie wiem, czego to kwestia, porównując mat i glare z podświetleniem LED widzę, że na matowych wielogodzinna praca nie skutkuje takim zmęczeniem, oczy nie bolą – a miewałam takie problemy na błyszczących.

Dziwi mnie więc, że czołowy notebook Della z Ubuntu, przeznaczony do wielogodzinnej pracy z kodem itp., rozmiarami proszący się o zabieranie go wszędzie, ma lusterkowaty ekran. Analogicznie z notebookami. Cena jest jedną kwestią. Ważne też, że producenci zazwyczaj nie pozostawiają konsumentom wyboru, a dostanie notebooka z matową matrycą często granicy z cudem i wiąże się ze specjalnym zamawianiem, życzeniami, sprowadzaniem… A szkoda.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA