REKLAMA

British Airways będzie "google'ował" pasażerów

06.07.2012 09.59
google eye
REKLAMA
REKLAMA

Linie lotnicze British Airways znalazły się pod ostrzałem krytyki. Wszystko przez program Know Me, który zakłada, że linie będą korzystały z wyszukiwarki obrazów Google, po czym dopasowywały zdjęcia do konkretnych pasażerów tak, by obsługa mogła ich rozpoznać. British Airways chce w ten sposób odtworzyć intymne wrażenie porównywalne do na przykład tego, które ma się, gdy wchodzi się do restauracji, w której obsługa zna stałych klientów. Założenie ciekawe, ale wykonanie i przeniesienie zwyczaju z małych, intymnych restauracji do ogromnych linii lotnicznych jest raczej kiepskim pomysłem, zwłaszcza jeśli połączyć to ze zbieraniem danych z internetu, co można uważać za naruszenie prywatności.

Z tego, co można zrozumieć, to zdjęcia pasażerów będzie wyszukiwała obsługa w Google’u, a pod koniec roku linie będą wykorzystywały 4500 wiadomości o rozpoznawaniu osoby dziennie. Do tego Know Me pozwoli też na łatwe sprawdzanie, czy pasażer miał problemy przy wcześniejszych lotach, czy składał skargi itp., tak by obsługa mogła przyszykować się na przeprosiny.

British Airways są bardzo dumne z systemu, a przeciwnicy tego pomysłu komentują, że od kiedy to klient kupujący bilet na lot zgadza się na wyszukiwanie o nim informacji w sieci? “Jeśli British Airways chcą więcej informacji o nas, to niech poproszą o nie, zamiast ignorować prywatność i przechowywać dane bez wiedzy, jakie to konkretnie dane” – powiedział Nick Pickles z kampanii Big Brother Watch.

Sprawa nie jest prosta, bo British Airways będą korzystały z ogólnodostępnych zasobów internetu i publicznych zdjęć, do których dostęp mają praktycznie wszyscy. Pozostaje jeszcze kwestia tego, czy takie wyszukiwanie będzie celne, bo przecież Johnów Smithów jest mnóstwo, i żeby znaleźć tego właściwego trzeba będzie specyzować zapytanie o miejsce zamieszkania itp., co rodzi kolejne wątpliwości o bezpieczeństwo.

Know Me jest złe na wielu poziomach i może wywołać niezłą burzę. Warto jedna zastanowić się nad czymś innym – British Airways powiedziało głośno o swoich planach, co jednak ze wszystkimi firmami, które sprawdzają, “google’ują” potencjalnych pracowników, na bieżąco przeszukują sieć i samowolnie tworzą swoje mini bazy danych, bez niczyjej wiedzy? Bo nie uwierzę, że nikt tego nie praktykuje – od dawna wiadomo, że ubezpieczyciele obserwują profile społecznościowe pracowników przebywających na zwolnieniach lekarskich, wiadomo, że wątpliwych zdolności rekruterzy już przed rozmowami wyszukują informacje o kandydatach, że niektóre firmy monitorują aktywność, nawet tą poza godzinami pracy i na prywatnych profilach pracowników…. I dużo więcej.

Wielki Brat patrzy, a my podsuwamy mu sami dane. Dlaczego ma nie skorzystać? Mimo wszystko ja nie chciałabym, by linie lotnicze szukały w Google moich zdjęć. No ale ja jestem dosyć konserwatywna i wciąż uważam, że coraz większe zacieśnianie więzi z firmami czy mówienie do mnie na “Ty” w Biurze Obsługi Klienta jest niewłaściwe. Pewnie takich jak ja jest coraz mniej.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA