REKLAMA

Steve, dziękuję za rewolucję, jaką pięć lat temu wywołałeś iPhone'em

29.06.2012 17.47
iphone
REKLAMA
REKLAMA

Symbol ucywilizowania smartfonów. Obiekt zarówno pożądania, jak i drwin. Najlepiej sprzedający się smartfon wszechczasów. Ikona mody. Symbol sekciarskiego ukochania marki. Od lat wzór dla konkurencji. iPhone. Dziś kończy pięć lat.

Dziś świętujemy piąte urodziny telefonu firmy Apple. iPhone raz na zawsze zmienił rynek telefonów komórkowych. Nie był pierwszym smartfonem na świecie. Nie był pierwszym, który miał dotykowy ekran. Właściwie, to nie był pierwszy w niczym, ale tak umiejętnie połączył wszystkie dostępne rozwiązania na rynku, że do dziś wyznacza rynkowe trendy. To właśnie dzięki niemu telefon komórkowy dla Kowalskiego coraz rzadziej służy do telefonowania.

Od momentu premiery sprzedano 200 milionów sztuk tego urządzenia. Jednak dopiero w 2008 roku stał się prawdziwym smartfonem, a nie tylko bajerancką, dotykową komórką. Wtedy bowiem Apple otworzył App Store, czyli sklep z grami i aplikacjami, z którego do dziś pobrano 30 miliardów pozycji z 650 tysięcy do wyboru. iPhone trafił na listę stu największych i najbardziej wpływowych gadżetów, opracowaną przez magazyn Time. Dostępny jest u 230 operatorów w ponad stu krajach. Przypomnijmy sobie jego historię.

Pierwszy iPhone został pokazany na konferencji Macworld w styczniu 2007 roku. Nie był jednak dostępny od razu do kupienia. Apple zwlekał z podaniem daty premiery aż do trzeciego czerwca. Wtedy do wiadomości mediów została podana data premiery: 29 czerwca 2007 roku.

Apple już wtedy był na fali. Ludzie pokochali na nowo Maki, iPody i iTunes. Zainteresowanie iPhone’em było tak olbrzymie, że w dniu premiery pod sklepami ustawiały się gigantyczne kolejki. Każdy chciał kupić telefon Apple’a. W ciemno. Bo to Apple, więc musi być genialny.

Pierwszy egzemplarz telefonu nie szokował ilością funkcji: był iPodem z modułem telefonicznym, przeglądarką internetową, klientem pocztowym i, oczywiście, odtwarzaczem muzycznym. Wyglądał jednak zjawiskowo i był, w przeciwieństwie do konkurencji, banalnie prosty w obsłudze. Posiadał wspaniały ekran multitouch, 8-16 gigabajtów pamięci wewnętrznej, 620-megahercowy procesor, dwumegapikselowy aparat i złącze danych. Początkowo można go było kupić wyłącznie u operatora AT&T. Cena za najtańszy model? Jedyne 499 dolarów.

Pierwszy iPhone nie stanął do walki z innymi telefonami. Był na to za dobry. To on wyznaczył nowe standardy, które konkurencja zaczęła gonić. Trudno bowiem dyskutować z 700 tysiącami telefonów sprzedanymi w… dwa tygodnie od momentu premiery! Po roku w rękach zadowolonych użytkowników było sześć milionów egzemplarzy!

Na jego następcę musieliśmy czekać aż do 11 lipca 2008 roku. Wtedy pojawił się „iPhone 2”, dla zmyłki nazwany iPhone 3G. Poprawiono w nim konstrukcję obudowy, dodano A-GPS. I wtedy Apple popełnił pierwszy błąd: najtańszą wersję mogliśmy kupić za zawrotne 599 dolarów. Po dwóch tygodniach sprzedaży szybko obniżono do 399 dolarów. Entuzjaści, którzy ustawiali się w kolejkach i kupowali urządzenie w przedsprzedaży byli oburzeni. Apple, na otarcie łez, udostępnił za darmo (tak, kiedyś się za aktualizacje oprogramowania w iPodach płaciło) system operacyjny iPhone OS (tak on się kiedyś nazywał) w wersji 2.0.

Potem, w 2009 roku, pojawił się iPhone 3GS. Szybszy, lepszy, mocniejszy. Dwukrotnie wydajniejszy od iPhone’a 3G. Wyniki sprzedaży porażały. W trzy dni sprzedano okrągły milion telefonów! Wtedy też iPhone’y stały się prawdziwymi smartfonami, Apple postawił na mocną promocję sklepu App Store. By poradzić sobie z grami i aplikacjami, urządzenie wyposażono w 833-megahercowy procesor. Nie zabrakło 3-megapikselowego aparatu z możliwością nagrywania wideo, kompasu, sterowania głosowego i wbudowanej aplikacji Nike+.

Na kolejnego iPhone’a nie musieliśmy czekać długo. 15 czerwca 2010 roku zaprezentowano iPhone’a 4, który, zdaniem Steve’a Jobsa, był największą rewolucją od czasów pierwszego telefonu Apple’a. Magia Wielkiego Jabłka podziałała. W przedsprzedaży, w dobę po uruchomieniu systemu zamówień, konsumenci kupili 600 tysięcy „czwórek”. Możliwe, że telefony sprzedałyby się lepiej, ale system zamówień nie wytrzymał tak gigantycznego zainteresowania i odmawiał posłuszeństwa.

iPhone 4 dostępny był w dwóch wersjach kolorystycznych. Umieszczono w nim potężny procesor, wspaniały wyświetlacz, niesamowity aparat/kamerę i zupełnie nową obudowę.

Ostatni rozdział tej historii (zrobiłem literówkę, napisałem „histerii”, przez dłuższą chwilę zastanawiałem się, czy nie zostawić… ;-)) to iPhone 4S. Z zewnątrz nieodróżnialny od „czwórki”, w środku jednak zmieniono w nim wszystko. Dodano do niego inteligentnego asystenta Siri, który zadziwiająco dobrze rozumie polecenia głosowe i wykonuje zadane przez użytkownika polecenia, potężny procesor A5 z iPada 2, 8-megapikselowy, niezrównany aparat.

Dzień po premierze iPhone’a 4S zmarł Steve Jobs, twórca Apple’a i telefonu iPhone.

Nie używam i nie chcę iPhone’a. Nie podoba mi się w nim bardzo wiele rzeczy. Ale to właśnie dzięki niemu mój ulubiony telefon jest tak dobry. Dzięki Apple, dzięki Steve. Wszystkiego najlepszego!

Maciek Gajewski jest dziennikarzem, współprowadzi dział aktualności na Chip.pl, gdzie również prowadzi swojego autorskiego bloga.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA