REKLAMA

Samsung Galaxy S III – recenzja Spider’s Web

25.06.2012 08.25
galaxy s III
REKLAMA
REKLAMA

Z Galaxy S III korzystam od prawie dwóch tygodni i już po tym krótkim czasie jestem pewien, iż mimo tego, że o zaskoczeniu na miarę jego poprzednika Galaxy S II nie może być mowy, to jednak jest to najlepszy telefon z Androidem z jakiego kiedykolwiek korzystałem. Galaxy S II był przełomowym smartfonem nie tylko dla Samsunga, ale przede wszystkim dla systemu operacyjnego Google Android, który jako pierwszy pokazał, że do kategorii tzw. super smartfonów nie należy jedynie iPhone. Galaxy S III to niezwykle udana ewolucja po poprzednim przełomie.

Wrażenia ogólne

Galaxy S III to dziwny przypadek. To pierwszy smartfon w historii, który znacznie gorzej wypada na zdjęciach aniżeli w realu. Zazwyczaj jest tak, że dzięki tzw. beauty shotom, zręcznie kręconym promocyjnym wideo klipom, produkty, w tym także telefony komórkowe, wyglądają lepiej, niż w rzeczywistości.

To zupełnie nie dotyczy Galaxy S III. Gdy pierwszy raz zobaczyłem go na zdjęciach Ewy Lalik wykonanych podczas światowej premiery nowego flagowego smartfonu Samsunga w Londynie dominowało we mnie poczucie obojętności – Galaxy S III wydawał mi się niezbyt charakterystyczny, o dość przeciętnym wyglądzie. Podobnie było, gdy zapoznawałem się z oficjalnymi materiałami koreańskiej firmy – z uśmiechem na ustach przyznawałem rację tym, którzy z lekką złośliwością komentowali, że Galaxy S III projektowany był bardziej przez prawników, aniżeli projektantów. Jego wygląd wydawał się na tyle ugrzeczniony, żeby nikomu nie robić zbytniej krzywdy, w tym przede wszystkim iPhone’owi, do którego Galaxy S II był ciągle przyrównywany.

Osobisty kontakt z Galaxy S III przynosi jednak – nie boję się tu użyć mocnego słowa – wręcz olśnienie. Dopiero trzymając go w dłoni, przyglądając się mu z bliska można szybko zrozumieć, że jest to małe arcydzieło technologii użytkowej. Począwszy od sposobu łączenia materiałów wykończeniowych (mimo że to plastik, urządzenie wygląda dostojnie dzięki małym drobiazgom wykończeniowym, jak choćby srebrnej obwolucie wokół przycisku home, który jest powtórzonym motywem ramki łączącej przód urządzenia z tyłem), poprzez idealnie wpasowujący się w dłoń kształt urządzenia oraz doskonale przemyślaną kompozycję gigantycznie wielkiego ekranu w sposób, dzięki któremu jest on w pełni funkcjonalny i jednocześnie wyjątkowo przyjazny w użyciu, aż po miękkość dotykowego wyświetlacza – trzymany w dłoni Galaxy S III robi fenomenalne wrażenie.

Każdemu, kto nie czuje się przekonany o wyjątkowości połączenia wyglądu z funkcjonalnością w Galaxy S III polecam wizytę w sklepie z elektroniką lub salonie operatorskim, by naocznie mu się przyjrzeć. Tak po prostu – weźcie go do ręki, przyjrzyjcie się z bliska detalom, dotknijcie ekranu, wykonajcie kilka podstawowych czynności, a zapewniam, że udzieli się Wam mój entuzjazm.

Wyświetlacz

Mało wyrazista bryła telefonu może sprawiać złudne wrażenie nudnego spokoju, ale chyba rozumiem o co tu chodzi – o odpowiednie podkreślenie wyświetlacza. To on stanowi największą wartość tego urządzenia i wygląda na to, że tworząc Galaxy S III projektanci zdawali sobie z tego sprawę, bo widać to w kilku trickach konstrukcyjnych, które tu zastosowano. Niezwykle cienki element obudowy wokół ekranu, stonowane kształty pozbawione kątów prostych oraz lekko falista konstrukcja bryły urządzenia, szczególnie widoczna z tylnej części obudowy – to wszystko podporządkowane zostało odpowiedniej ekspozycji wyświetlacza, potężnego 4,8-calowego ekranu, który stanowi największy wyróżnik Galaxy S III.

Jeśli ktoś uważa, że to za duży ekran dla smartfona, niech weźmie do ręki Galaxy S III. Jego wymiary to 136,6 x 70,6 x 8,6 mm – ja, mimo niezbyt długich palców, bez żadnych problemów poruszam się po całym ekranie telefonu trzymając go w jednej dłoni – to dzięki odpowiedniej konstrukcji bryły urządzenia, a przede wszystkim nadzwyczajnie cienkim ramkom wokół ekranu.

Przyjemność korzystania z ekranu w Galaxy S III to największa zaleta tego urządzenia. Nie musi to być wcale Retina Display, którym Apple definiuje rynek – Super AMOLED, w rozdzielczości 720p wyświetlający 306 pikseli na jeden cal mówiąc kolokwialne daje radę. Żywość kolorów (wyświetla ich 16 mln), głębia czerni i maksymalne nasycenie barw od zawsze były wyznacznikami topowych modeli Samsunga (niektórzy go za to krytykują, bo nie jest to naturalny rendering kolorów), ale tu, wraz z niezwykłą miękkością dotyku wyświetlacza wynosi tę przyjemność na zupełnie nowy poziom. Czy to przeglądanie stron internetowych, czy przeglądanie zdjęć, bądź też oglądanie filmu – w tym wyświetlaczu po prostu można się zakochać.

Na wyraźne podkreślenie zasługuje miękkość ekranu. Korzystając z niego naprawdę można odnieść wrażenie jakby lekko się wyginał pod naciskiem palców, co sprawia wrażenie, które potęguje intymny wręcz kontakt z urządzeniem. Palec sunie tu po miękkim ekranie, który reaguje jakby minimalnie wolniej na dotyk, niż w innych topowych smartfonach i wydaje się, że to celowy zabieg – dzięki niemu wydaje się jakby ekran lekko falował pod dotykiem. Może to wstęp do użycia technologii haptycznej w kolejnej wersji Galaxy S. Jeśli tak, to już nie mogę się doczekać.

Aparat fotograficzny

Nie należę do wybitnych fotografów, a liczba dostępnych funkcji w aparatach fotograficznych zazwyczaj mnie przeraża i zniechęca, szczególnie że najczęściej są one poukrywane w niezwykle skomplikowanych menu. Galaxy S III również ma mnóstwo opcji w oprogramowaniu aparatu fotograficznego, ale za to są one umiejętnie rozmieszczone i nawet amator nie będzie miał problemu z aktywowaniem i korzystaniu z dość zaawansowanych funkcji.

Co ważne, aparat działa błyskawicznie, z czym – jak wiemy – bywają problemy w smartfonach. Po aktywowaniu ikony aparatu, aplikacja włączy się błyskawicznie gotowa do wykonania szybkiego zdjęcia. Przełączanie się pomiędzy funkcjami, np. zdjęcie w trybie burst (aż do 20 klatek) z dodatkową opcją wyboru najlepszego ujęcia, trwa dosłownie ułamek sekundy, dzięki czemu będziemy mogli uchwycić interesujący nas moment.

 

Zdjęcia – jak to w Samsungu – zdecydowanie lepiej wyglądają na wyświetlaczu Galaxy S III, aniżeli przeniesione na komputer. Taka już cecha topowych modeli smartfonów Samsunga. Można to kochać lub nienawidzić. Mnie to nie przeszkadza, gdyż większość tzw. casualowych zdjęć przeglądam właśnie na ekranie smartfona.

Wideo kamera jest równie prosta w użyciu, co aparat fotograficzny. Jej aktywacja odbywa się błyskawicznie, nie odczuwa się tu żadnych spowolnień, a nagrywany materiał (1080 p z zapisem 2,2 Mb/s) robi dokładnie takie samo dobre wrażenie jak zdjęcia.

Zdjęcie w pełnej rozdzielczości. Kliknij by powiększyć
Zdjęcie w pełnej rozdzielczości. Kliknij by powiększyć
Zdjęcie w pełnej rozdzielczości. Kliknij by powiększyć
Zdjęcie w pełnej rozdzielczości. Kliknij by powiększyć
Zdjęcie w pełnej rozdzielczości. Kliknij by powiększyć
Zdjęcie w pełnej rozdzielczości. Kliknij by powiększyć

Działanie sprzętowe

Jak na topowy model przystało, Galaxy S III ma wszystkie techniczne komponenty, które definiują klasę tzw. super-smartfonów. Cztero-rdzeniowy procesor Exynos o taktowaniu 1,4 GHz, wykorzystujący 1 GB pamięci RAM to tylko suche dane. Zdecydowanie ważniejsze jak przekłada się to na sposób działania urządzenia. Powiem krótko – mistrzostwo świata.

Urządzenie bootuje się do pełnej kontroli nad ekranem w 23 sek. W ciągu prawie dwóch tygodni używania Galaxy S III nie tylko nie zawiesił się ani razu, ani także nie miał żadnej czkawki. Korzystałem z niego w sposób ekstremalny, wykorzystując chociażby funkcję Pop Up Play (więcej poniżej) jednocześnie surfując po internecie, pobierając duży plik z sieci, uploadując wykonane sekundę wcześniej zdjęcie do serwisu Dropbox, przy pełnej synchronizacji danych wielu kont usług internetowych. Mimo takiego obciążenia Galaxy S III nie zwolnił chociażby na momencik. To chyba wystarczająca rekomendacja.

Jedyny moment, w którym Galaxy S III wraca do ekranu startowego nieco dłużej (o ile w ogóle jest to zauważalne), to gdy wychodzimy z przeglądarki Chrome (ciągle w wersji beta). Po wciśnięciu przycisku home ikony aplikacji oraz widgety pojawiają się nieco wolniej i nie w jednym momencie. Nie przeszkadza to jednak w żadnej mierze w korzystaniu z urządzenia.

Płynność, stabilność i szybkość działania Galaxy S III można najlepiej odczuć wtedy, gdy… wrócimy na chwilę do innego urządzenia. Tak to już jest z lepszymi telefonami (podobnie jak z samochodami), że do dobrego przyzwyczajamy się natychmiastowo uważając to za naturalne, a różnicę widać dopiero po powrocie do starego sprzętu – w pierwszej sekundzie tęskni się za tym lepszym. Tak właśnie jest z Galaxy S III. Wystarczy chwilę się nim pobawić, a powrót do innych smartfonów będzie wielkim rozczarowaniem.

Mając na uwadze to, w jaki sposób działa Galaxy S III jestem przekonany, że powoli zbliżamy się do momentu, w którym smartfony będą wydajniejszymi urządzeniami komputerowymi od samych komputerów klasy PC. SGS3 jest już bliski perfekcji, a takie funkcje jak Pop Up Play czynią marzenie o pełnej wielozadaniowości urządzeń mobilnych coraz bardziej realne do spełnienia.

Oprogramowanie

Na rynku Androida coraz trudniej się wyróżnić. Widać to chociażby po tym, że większość topowych modeli z linii super-smartfonów ma podobne specyfikacje techniczne. Oczywiście różnic można szukać chociażby w jakości wyświetlaczy, czy aparatu fotograficznego, ale te zazwyczaj podlegają bardzo subiektywnym ocenom – jeden lubi wyraziste kolory, a drugi jak najbardziej odpowiadające rzeczywistości widzianej przez ludzkie oko, jeden lubi miękkie, a drugi twarde ekrany, itd.

Różnice w oprogramowaniu, mimo iż to ciągle ten sam Google Android, mogą więc stanowić najbardziej obiektywny wyróżnik jednego sprzętu od drugiego. W tym przypadku, z Galaxy S III Samsung po prostu miażdży konkurencję.

Inteligentne powiadomienia

Inteligencja w służbie użytkownikowi – na to najbardziej postawił Samsung przygotowując oprogramowanie do Galaxy S III. Ten smartfon ma w sobie tyle usprawnień, które w inteligentny sposób służą użytkownikowi, że wymienienie ich wszystkich byłoby wręcz nudne. Skupię się więc na tych, które na mnie robią największe wrażenie.

Jak tradycyjnie sygnalizowane są informacje o nieodebranych rozmowach i wiadomościach SMS? Na ekranie startowym telefonu oczywiście. Samsung znalazł znacznie lepsze rozwiązanie. O nieodebranych połączeniach  i nieodczytanych wiadomościach SMS poinformuje nas wibracjami urządzenia wtedy, gdy weźmiemy go do ręki. Nie musimy aktywować ekranu, tracąc przy tym promil z żywotności baterii. Wystarczy urządzenie wziąć do ręki przy wyłączonym ekranie.

Inną ciekawą nowością jest brak konieczności wybierania numeru telefonu będąc na ekranie widoku połączenia bądź też wiadomości SMS. Gdy już dowiedzieliśmy się kto do nas dzwonił wystarczy przyłożyć aparat do ucha i numer będzie wybierany automatycznie. Co ważne, telefon oddzwoni na ten numer, z którego nastąpiło nieodebrane połączenie bądź nieodebrana wiadomość, mimo tego, że dany kontakt może mieć kilka zapisanych numerów telefonicznych.

To nie jedyne usprawnienia w systemie powiadomień, które Samsung wdrożył w Galaxy S III. Najbardziej do gustu przypadły mi wskazania LEDowe, które zdecydowanie optymalizują korzystanie ze smartfonu. Jak to działa? Obok logotypu Samsung na przodzie urządzenia znajduje się dioda LED, która odpowiednimi kolorami sygnalizuje pewne zdarzenia: gdy miga na niebiesko, to oznacza, że są zdarzenia, których jeszcze nie odebraliśmy (np. wiadomość e-mail, czat na Facebooku, czy Gtalku, itd.), gdy miga na zielono, to oznacza, że nie mamy nieodczytanych wiadomości, gdy miga na czerwono, to sygnał, że bateria jest bliska rozładowaniu.

Niby proste, a jednak nikt o tym wcześniej nie pomyślał, choć to, obok wibracji przy podnoszeniu urządzenia informującej o nieodebranych połączeniach i wiadomościach, kolejna nowość z jednej strony oszczędzająca baterię (nie musimy aktywować ekranu, by wiedzieć, że czekają na nas powiadomienia), a z drugiej zwiększająca produktywność urządzenia.

W Galaxy S III, Samsung udostępnił też kilka nowych gestów, którymi możemy wykonywać pewne czynności. Mi najbardziej przypadł do gustu ten, dzięki któremu za pośrednictwem dwukrotnego dotknięcia górnej krawędzi urządzenia przejdziemy do początku listy kontaktów lub listy wiadomości e-mail. To funkcja znana z iPhone’a, której zawsze bardzo brakowało mi w smartfonach z Androidem.

Inne ciekawe nowości software’owe

Nie wiem, czy było to już wcześniej dostępne wraz z kontem w Samsung Apps, ale pierwsze uruchomienie urządzenia przywitało mnie możliwością odtworzenia ustawień oraz danych dotyczących połączeń, czy wiadomości SMS. To oszczędziło mi mnóstwo czasu, gdyż nie musiałem już konfigurować takich moich oczywistości jak wyłączenie dźwięku klawiszy, czy zezwolenie na instalowane aplikacji z innych źródeł poza Google Play.

Podczas konfiguracji, Samsung oferuje także połączenie z kontem Dropbox i dodaje 50 GB przestrzeni dyskowej za darmo na dwa lata. Przydatna rzecz, szczególnie jeśli włączamy automatyczny upload zdjęć i materiałów wideo z naszego smartfona.

Smart Stay – to jedna z niezauważalnych na pierwszy rzut oka perełek. Urządzenie nie wygasi ekranu dopóki będzie czuło na sobie wzrok użytkownika. Szczególnie przydatne przy oglądaniu filmów, bądź też czytaniu e-literatury lub surfowaniu po internecie.

Rozpoznawanie twarzy – to również bardzo przydatna nowość, która przydaje się zarówno do odblokowywania ekranu (funkcja rodem z czystego Androida 4.0), jak również oznaczaniu osób na zdjęciach z możliwością automatycznej wysyłki informacji do rozpoznanych w ten sposób osób.

Pop Up Play – wzmiankowałem tę nowość wcześniej, ale warto ponownie o niej napisać, bo to wspaniała rzecz, która niesie ze sobą gigantyczny potencjał rozwoju. Z tą funkcją materiał wideo (zarówno zsynchronizowany z komputera, jak i nakręcony wbudowaną kamerą wideo) można wyrzucić do oddzielnego okna, który wyświetlany jest nad ekranem z inną działającą aplikacją. Czyli czytając wiadomości e-mail, przeglądając sieć, czy tworząc notatkę wciąż możemy oglądać wideo. Ach, gdyby w ten sposób można było otwierać inne aplikacje – np. przeglądarkę internetową pracując przy okazji w edytorze tekstu. Kto wie, może będzie to w Galaxy S IV; oby, bo to chyba jedyny brak, aby smartfon nazwać w pełni produktywnym urządzeniem.

S Voice – z asystenta głosowego nie nauczyłem się przesadnie korzystać. Nie mam zbytnich problemów ze zrozumieniem przez S Voice mojego angielskiego, ale jakoś nie znajduję zbytnio interesujących kontekstów do częstego używania tej nowości. Owszem czasem coś wyszukam w sieci za pomocą asystenta, czasami dodam coś w ten sposób do kalendarza, ale na tym raczej koniec. Zdecydowanie częściej z głosowego sposobu dodawania tekstów korzystam w aplikacji Google Talk, czy AnyDo.

Nowości w Touchwiz

Touchwiz ma zapewne tylu samo gorących zwolenników, co przeciwników. Ja zdecydowanie należę do tej pierwszej grupy. Galaxy S III oczywiście wyposażony jest w Androida 4.0, ale podobnie jak wcześniej w aktualizacji do SGS2, czy Galaxy Note’a, brakuje tu kilka nowości z czystego Androida 4.0, choćby przycisku szybkiego dostępu do ostatnio otwieranych aplikacji. To akurat denerwujące, bo aby dostać się do tego widoku należy przytrzymać nieco przycisk home, co przy ekspresowo działającym telefonie brzmi jak wieczność.

Są za to inne usprawnienia, jak chociażby jeszcze lepiej wyposażony ekran powiadomień (ten ściągany gestem palca w dół). Teraz z tego poziomu możemy wyłączyć/włączyć działanie dużo większej liczby usług niż wcześniej. Fajnie, że wzorem Sense UI od HTC, Samsung zdecydował się tam umieścić ikonkę wejścia do pełnych ustawień.

Bardzo ciekawą nowością jest dodatkowy panel ustawień po wciśnięciu sprzętowego przycisku głośności w górę/w dół. Teraz mamy tam możliwość szybkiego ustawienia głośności dla rozmów, mediów, czy powiadomień.

Czego nie testowałem?

S Beam – system bezprzewodowej wymiany danych pomiędzy dwoma użytkownikami Galaxy S III. Po prostu nie znam na razie drugiej osoby z takim smartfonem…

All Share Play – nie dysponuję kompatybilnym sprzętem telewizyjnym.

Bateria

Na koniec zostawiłem najważniejszą kwestię, czyli długość działania baterii. Niestety w tej kwestii nie jestem do końca zadowolony z Galaxy S III. Po pełnym naładowaniu i używaniu w moim przypadku takim, jak zawsze, urządzenie wytrzymuje ok 10 – 12 godzin. To niestety znacznie gorzej, niż w przypadku poprzednika – Galaxy S II, który szczególnie na początku nie miał najmniejszych problemów z wytrzymaniem 24 godzin na jednym ładowaniu bez względu na to, co się z nim robiło.

Ja rozumiem, że zawsze musi być ‘coś za coś’ – Samsung wdrożył kilka doskonałych innowacji, szczególnie na polu powiadomień użytkownika o wydarzeniach wtedy, gdy nie używał telefonu, ale jeśli wkrótce nie nastąpi przełom w technologiach bateryjnych, to za niedługo te wspaniałe urządzenia staną się bezużyteczne.

W przypadku Galaxy S III, po ładowaniu przez całą noc i wyciągnięciu kabla ładowania ok 6 rano i względnie niskiej intensywności używania, ok godziny 8:30 stan naładowania baterii spada poniżej 80%. Następnie pracując na nim dość intensywnie od 9 do ok 11:30, zostajemy z baterią na poziomie 50% rozładowania. Przy dalszej intensywnym użyciu, ok 16 możemy być zmuszeni do poszukiwania źródła zasilania.

Dobrze, że Samsung nie podąża (przynajmniej na razie) wzorem Apple’a i pozwala na wymianę baterii w urządzeniu. Przynajmniej można mieć zapasową, by ją wymienić, gdy urządzenie nieoczekiwanie padnie w połowie dnia pracy.

 

Podsumowanie

Z technologicznego punktu widzenia Galaxy  S III zbliża się do perfekcji. Płynność i stabilność działania są już na takim poziomie, że kompletnie przestaje się na to zwracać uwagę, a tak powinno być w przypadku każdego urządzenia technologicznego. Ten smartfon jest też małym dziełem sztuki, które oddziałuje na człowieka jak na dobre dzieło sztuki przystało – trzeba się z nim nieco dłużej zaznajomić, by ciągle odkrywać je na nowo zachwycając się kolejnymi niuansami. Coraz więcej jest tu też elementów, które czynią smartfona na prawdę ‘smart’ dzięki nowościom w systemie powiadomień, szczególnie tym, które działają z niepodświetlonym ekranem.

I choć, jak napisałem we wstępie, zaskoczeń in plus jest tu mniej, niż w przypadku Galaxy S II, to jednak widać, że Samsung podąża ze swoim flagowym modelu w dobrym kierunku. Po rewolucji jaką był Galaxy S II, Samsung pokazał świetny produkt ewolucyjny. Zdecydowanie można nazwać go następcą tronu, który właśnie rozpoczął swoje rządy po wybitnym poprzedniku.

Android ma nowego króla – to Samsung Galaxy S III

P.S. Planuję jeszcze jeden tekst recenzencki związany z Samsungiem Galaxy S III. Będzie to pojedynek z HTC One X.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA