REKLAMA

Ping musiał odejść. Teraz w iTunes będzie 'lubię to' i to będzie to!

15.06.2012 08.33
Ping Apple iTunes
REKLAMA
REKLAMA

Już na jesieni z portfolio Apple zniknie Ping. Większość ma prawo o nim nawet nie wiedzieć, bowiem nie zyskał na popularności w 23 krajach, w których był dostępny. Po dwóch latach od uruchomienia Pinga, Apple już go nie potrzebuje. Ma w zanadrzu coś znacznie mocniejszego – Facebooka.

iTunes Ping został zaprezentowany we wrześniu 2010 roku. To miała być sieć dla użytkowników produktów Apple skupiona na muzyce. Nie miała rywalizować z Facebookiem oraz Twitterem, a wspierać swój rozwój właśnie na tych serwisach. Połączenie do największego serwisu społecznościowego zostało jednak wykorzystane bez autoryzacji i Zukcerberg zablokował dostęp Pinga do API. Obie spółki nie doszły do porozumienia.

Sytuacja jest inna po dwóch latach. Ping okazał się porażką. Nie spektakularną, ale jednak porażką. Nie był skazany na nią od samego początku – sam pomysł był jak najbardziej słuszny. Od pomysłu do sukcesu jednak daleko. Był to jeden z tych produktów Apple, który zostaje pokazany, a gdy nie odnosi sukcesu firma zamyka projekt lub zmienia go tak, by stał się sukcesem. W ten sposób MobileMe został rozwinięty do iCloud, a Apple TV w najnowszej generacji sprzedaje się w milionach sztuk w każdym kwartale. Ping nigdy nie był ogłaszany jako rewolucja w świecie społeczności. Bo też nigdy nią nie był. Ot, taki kolejny serwis dołączony do iTunes, w momencie, kiedy głośno mówiło się o integracji aplikacji z Facebookiem oraz Last.fm.

Teraz jednak cały ekosystem Apple zostanie połączony z największym serwisem społecznościowym na świecie. Kto na tym najwięcej zyska? Zdecydowanie Facebook powinien zauważyć większą aktywność użytkowników iOS oraz OS X. Apple natomiast może zyskać dużo w sklepie iTunes Store. Przycisk „Lubię to” umieszczony przy każdej aplikacji, piosence, filmie w AppStore oraz iTunes Store to prawdopodobnie będzie hit.

Nie zdziwiłbym się gdyby profile artystów na Facebooku były połączone z iTunes, podobnie jak te filmowe i aplikacji. Najważniejsze jednak, że użytkownicy pobierając kolejną aplikację na swojego iPhone będą klikać „Lubię to”. Jaki ruch generuje dodanie tego przycisku do stron internetowych wie większość właścicieli serwisów. A to, że użytkownicy będą klikać jest równie pewne – wystarczy zajrzeć do Google Play i zobaczyć jak wiele +1 otrzymują poszczególne pozycje. Nie oszukujmy się – w przypadku tych przycisków to przecież Facebook jest liderem.

Prawdopodobnie jeszcze bardziej zwiększy się liczba pobieranych aplikacji, co będzie miało niebagatelny wpływ na przyrost przychodów dla developerów, a tym samym także dla Apple, którego marża wynosi 30%. To może sprawić, że Facebook stanie się promotorem całej platformy. Użytkownicy serwisu nie posiadający urządzeń z logiem nadgryzionego jabłka będą oglądali co ich znajomi kupują na swoje smartfony, tablety, komputery i w ten sposób pojawi się wśród nich pragnienie zakupu takiego urządzenia tylko dla tych aplikacji.

Integracja systemów Apple z Facebookiem wydaje się być przemyślanym rozwiązaniem. Oczywiście na świecie wciąż jest wiele osób odpornych na pole rażenia Facebooka, ale też nikt nie będzie nakazywał integrować urządzeń z tym portalem – to tylko dodatkowa, dla wielu dość przydatna możliwość.

Przy tej integracji Ping nie był już potrzebny. Transformacja tego serwisu tak, by stał się nagle atrakcyjny, prawdopodobnie byłaby zbyt kapitałochłonna oraz czasochłonna. To nie było opłacalne, skoro z Facebooka korzysta blisko miliard ludzi.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA