REKLAMA

Usunięcie konta wcale nie proste, czyli o tym, jak serwisy szanują (lub nie) użytkowników

30.05.2012 11.10
Usunięcie konta wcale nie proste, czyli o tym, jak serwisy szanują (lub nie) użytkowników
REKLAMA
REKLAMA

Samozwańczo ustalam jedną z podstawowych zasad tego, jak serwis powinien dbać o użytkowników i to, by nie czuli się wrogami i zakładnikami. Zasada ta mówi “daj użytkownikowi wybór i nie doprowadzaj go do stanu irytacji i znienawidzenia twojego produktu przez komplikowanie procesu usunięcia konta”.

O czym mówię? O tym, że wiele serwisów i usług internetowych ukrywa opcje usunięcia konta tak głęboko, jak tylko się da. To nie jest rozsądna długoterminowa strategia. Czy naprawdę serwisy chcą, by użytkownicy, którzy postanowili usunąć konto nie robili tego wyłącznie dlatego, że nie mogą znaleźć takiej opcji? Może to działa – nie wiem. Wiem jednak, że to granie w kotka i myszkę z użytkownikami może przynosić bardzo nieprzyjemne konsekwencje w postaci zniechęcenia, irytacji i całej gamy negatywnych odczuć odnośnie portalu. Nawet, jeśli nie uda mi się skasować konta, bo jako zwykły, nieobeznany użytkownik nie mogłam znaleźć takiej opcji, to nie ma co liczyć, że będę lubić ów serwis. Odwrotnie – zacznę uważać go jako skrajnie nieprzyjemny i poczuję, że narusza moją wolność do decyzji i próbuje mną manipulować.

Od dłuższego czasu nosiłam się z zamiarem usunięcia konta na Kloutcie. Klout ma to do siebie, że zbiera dane o każdym i jeśli masz konto na Twitterze, a nie zablokowałeś Klouta nie masz tam konta, to i tak masz przypisany tak zwany “Klout Score”. Jeśli sobie tego nie życzysz, musisz wejść na Klouta, przegrzebać opcje i znaleźć magiczny link to opt-outu (czyli blokady, tutaj http://klout.com/home#/edit-settings/optout).

Konta na Kloutcie nie usunęłam tylko i wyłącznie dlatego, że za każdym razem gdy sobie o tym przypominałam wchodziłam w ustawienia konta i nie widziałam opcji “usuń konto”. Irytowałam się, ale zazwyczaj nie miałam czasu na poszukiwania. Okazało się, że konto na Kloutcie usuwa się w ten sam sposób, co blokuje zbieranie danych – trzeba mieć link. Znaleźć go można nie w ustawieniach konta, ale w “Polityce Prywatności” ukryty wśród akapitów tekstu. Brawo za przyjazność.

Może jestem wychowana w przedpotopowych czasach, ale według wszelkich praw logiki możliwość usunięcia konta powinna być dostępna bezpośrednio w ustawieniach konta. Nie w żadnych zasadach, regulaminach, nie w dziesiątym podmenu, ale prosto na pierwszym ekranie ustawień konta.

Przejrzałam kilka serwisów i tego, jak traktują użytkowników chcących usunąć konta. Na pierwszy ogień poszedł Google. Można go nie lubić, można kochać, ale Google wzorcowo traktuje sprawę usuwania konta. Wystarczy wejść w ustawienia konta i na pierwszym ekranie dostępne jest usuwanie konta. Dodatkowo w ustawieniach dostępna jest podkategoria, w której w prosty sposób ściągniemy większość danych z konta Google’a – zdjęć czy kontaktów. Larry Page ma dużo racji mówiąc, że Google nie trzyma na siłę użytkowników.

Twitter – tutaj w ustawieniach znajdziemy opcję dezaktywacji konta, a wchodząc w nią zostaniemy poinformowani, że po 30 dniach od dezaktywacji dane i konto na Twitterze zostanie usunięte. Brzmi sensownie.

Facebook… Facebook do przyjaznych nie należy i z ustawień wejdziemy tylko w opcję dezaktywacji konta, która pozwala na przywrócenie go w przyszłości. Nie jest to miłe rozwiązanie, bo może okazać się, że podczas gdy my zawiesiliśmy konto, to znajomi tagują nas na zdjęciach, wysyłają zaproszenia itp, a my nie mamy nad tym kontroli. By usunąć konto trzeba dogrzebać się do odpowiedniego działu w Pomocy, gdzie znajduje się link do usunięcia konta. Po 14 dniach bez logowania na Facebooku i przez Facebook Connect konto zostanie zlikwidowane.

Na Tumblrze usunięcie konta to też bajka. Wystarczy wejść w ustawienia, na dole kliknąć “Usuń moje konto” i potwierdzić usunięcie konta i wszystkich postów. Proste.

Strony typu http://www.accountkiller.com pomagają w usunięciu kont. Można tu dowiedzieć się, że zlikwidowanie konta ze Skype’a, Bitly, WordPressa, Steama czy RapidShare jest praktycznie niemożliwe.

Przydałoby się takie zestawienie polskich serwisów i tego, jak łatwo i czy w ogóle pozwalają na usuwanie konta. Ten proces świadczy o tym, jak serwis podchodzi do użytkownika. Nie przesadzę, jeśli powiem, że standardem powinna być możliwość prostego likwidowania kont. Oby w przyszłości tak było, a na razie… Można tylko piętnować tych, którzy kombinują i grają z użytkownikami w kotka i myszkę.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA