REKLAMA

500 milionów Ballmera

24.05.2012 12.10
500 milionów Ballmera
REKLAMA
REKLAMA

Steve Ballmer przypomniał, że 500 milionów będących już na rynku urządzeń z Windowsem 7 może zostać zaktualizowanych do niewydanego jeszcze Windowsa 8. Może, co nie znaczy, że zostanie – Ballmerowi chodzi o liczbę sprzedanych licencji na Windowsa 7, które łatwo można “upgrade’ować” do Ósemki. Liczby wyglądają pięknie – pół miliarda potencjalnych użytkowników Windowsa 8 – jednak Microsoft musi nieźle się postarać, by choć połowa z nich postanowiła uaktualnić system. A łatwo nie będzie.

Te 500 milionów to nic innego, jak użytkownicy Windowsa 7. Użytkownicy, którzy jeśli chcieliby Windowsa 8, to będą musieli za niego zapłacić i dokonać aktualizacji. Dla przypomnienia: 30 procent komputerów wciąż działa na starym, 11-letnim Windowsie XP i choć jego udziały spadają, to milionom użytkowników nie przeszkadza, że XP został wydany w czasach, gdy laptop oznaczał kilkukilogramową kobyłę, a telefony komórkowe były nowością. Działa? Działa, to po co zmieniać? Taki sposób myślenia nie jest zbyt rozsądny z wielu powodów, ale wciąż niestety dosyć popularny.

500 milionów Ballmera to więc nieco nadmuchana, ładnie wyglądająca, okrągła liczba, która dowiedzie, czy Windows 8 okaże się, lub nie, porażką. Poza tym od tej liczby ważniejsza będzie liczba sprzedanych urządzeń z preinstalowanym Windowsem 8 – tkwi w nich większy potencjał, zwłaszcza ze względu na możliwości dostosowanego do dotykowych urządzeń interfejsu.

Warto zastanowić się po co osobom, które obecnie pracują na Windowsie 7 byłaby aktualizacja do Windowsa 8. Tak, “Ósemka” jest szybsza i wydajniejsza, posiada Metro UI z dedykowanymi aplikacjami, ale skoro obecne urządzenia, przede wszystkim klasyczne notebooki, radzą sobie na Windowsie 7, to nie ma zbyt wielu powodów do zmian.

Windows 8 będzie wiązał się z kosztem aktualizacji (cena ani data premiery nie są jeszcze znane). Wiadomo, że zakupione po 2 czerwca komputery z “Siódemką” OEM dostaną możliwość upgrade’u do Windowsa 8 za 15 dolarów. To niewiele, ale grupa urządzeń też nie będzie przesadnie duża. 500 milionów “gotowych na Ósemkę” urządzeń na rynku już jest, więc nie łapie się na promocję.

Poza tym jeszcze ważniejsze jest to, jak Windows 8 zostanie przyjęty. Nie ma co ukrywać, że ten system to rewolucja, a nie ewolucja – kafelki, brak przycisku Menu Start i konieczność nauki i zrozumienia działania interfejsu niemal od nowa stawia przyszłość Windowsa 8 pod wielkim znakiem zapytania.

Jeśli Microsoftowi zależy na Windowsie 8 i na tym, żeby spora część z 500 milionów użytkowników przeniosła się na nowy system, musiałby robić dwie ważne i trudne rzeczy: marketingowo rozkręcić Windowsa 8 jak żaden inny system wcześniej, wyjść do ludzi i pokazać im korzyści ze zmian, na nowo zdefiniować pojęcie pracy z systemem od podstaw – tam, gdzie jest najciężej, czyli wśród grup “casual userów”, których nie obchodzi system. Są do tego możliwości, na przykład pokazanie błyskawicznych startów, czy atrakcyjności Windows Store. Poza tym musiałby mocno odświeżyć swoją politykę cenową. Wcześniejsze wersje Windowsów były po prostu drogie. Kilkaset złotych za Windowsa dla osoby, która kupiła komputer za 2000-2500 złotych to naprawdę sporo, a korzyści z aktualizacji wcale nie są dla niej takie oczywiste.

Dobrym krokiem jest ujednolicenie wersji Windowsa 8 – dla przeciętnego użytkownika dostępne będą dwie – zwykła i Pro. Prosto i logicznie. Jednak Microsoft powinien spojrzeć bardziej w stronę Apple’a, który sprzedaje aktualizacje systemu za kilkanaście dolarów, na dodatek z licencją na 5 urządzeń. Microsoft powinien postawić bardziej na ten model, bo nie dość, że i tak zarobi później na usługach dodatkowych (prowizja z Windows Store, usługi chmurowe) i licencjach OEM, to dzięki temu, że użytkownicy chętnie aktualizowaliby swoje komputery z “Siódemki” do “Ósemki” system miałby większe szanse na szybką adaptację na rynku.

500 milionów Ballmera jest więc liczbą mocno hipotetyczną, która pokazuje, jak Microsoft ma dużo do wygrania, ale i przegrania. Przy okazji przekonamy się, czy Microsoft zmienia korporacyjne podejście cenowe i jest w stanie obniżyć ceny systemu dla wizji przyszłych zysków.

To będzie bardzo ciekawy rok.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA