REKLAMA

Ultrabooki będą o wiele lepsze! Wszystko dzięki procesorom Intel Ivy Bridge

24.04.2012 13.12
Ultrabooki będą o wiele lepsze! Wszystko dzięki procesorom Intel Ivy Bridge
REKLAMA
REKLAMA

Wczoraj zadebiutowały procesory Ivy Bridge. Przeprowadziłem test  najwyższego modelu z tej serii, Core i7-3770K i niestety nie zrobił on na mnie wrażenia. Jest on minimalnie szybszy od  i7-2700K – porównywalnej jednostki z zeszłorocznej rodziny procesorów. Nie różni się też zbytnio pod względem możliwości podkręcania. Jednak nie oznacza to, że Ivy Bridge to typowy „odgrzewany kotlet”.

Intel produkując swoje procesory postępuje zgodnie z zasadą „Tick-Tock”. Oznacza to, że na zmianę wypuszcza procesory wyposażone w nową architekturę oraz jednostki zbudowane w niższym procesie technologicznym. Procesory Ivy Bridge to typowy „Tock”.  Użytkownicy stacjonarnych komputerów zapewne nie będą nimi zainteresowani, gdyż do wygodnej pracy i nawet najbardziej katorżniczych zadań wystarczą im zeszłoroczne jednostki. Co innego posiadacze komputerów mobilnych – na nich nowe CPU Intela zrobią wrażenie. Jest tak, gdyż obniżenie procesu technologicznego zawsze bezpośrednio łączy się z obniżeniem poboru energii, a co za tym idzie, dłuższym czasem pracy urządzenia na pojedynczym ładowaniu.

Druga bardzo ważna zmiana to zintegrowanie z procesorem  nowego, wydajniejszego układu graficznego – Intel HD 4000. W porównaniu z poprzednim Intel HD 3000 prezentuje się on wręcz świetnie. W teście syntetycznym 3D Mark Vantage uzyskuje wynik dwukrotnie lepszy od poprzednika (nie użyliśmy 3D Mark 11, gdyż starsza karta Intela nie obsługuje DirectX 11). Różnica wydajności nie jest tak spektakularna w grach, jednak dalej utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie. Przykładowo, w grze Crysis 2 nowemu układowi graficznemu udało się uzyskać o połowę większą liczbę klatek na sekundę. Starczy suchych danych, teraz warto sprawdzić, co to tak naprawdę oznacza.

Intel nie ukrywa, że procesory Ivy Bridge zostały wykonane z myślą o produkcji Ultrabooków. W udostępnionych materiałach prasowych Intel dzieli rozwój tej kategorii komputerów przenośnych na trzy etapy. Pierwszy z nich, wprowadzenie tego typu maszyn na rynek, mamy już za sobą. Drugi etap wiąże się z procesorami Ivy Bridge. Ultrabooki teraz mają się stać wydajniejsze, bardziej użyteczne i tańsze.  Składa się na to kilka czynników, a przede wszystkim fakt, że do tej pory Ultrabooki były po prostu świetnie wykonanymi netbookami. Tak, netbookami. Miały bardzo szybkie procesory i kiepskie karty graficzne. Zainstalowanie o połowę szybszej grafiki sprawia, że  komputery te w końcu będą mogły być używane do uruchamiania nowych gier w niskim poziomie szczegółowości, co do niedawna było dla nich często nieosiągalne. Po dodaniu do tego dłuższego czasu działania na baterii, okazuje się, że Ultrabooki w końcu staną się wszechstronnymi maszynami.

Jednak to nie wszystko. Według wielu źródeł (w tym materiałów prasowych) Intel będzie zalecał lub nawet wymagał instalowania w Ultrabookach obracanych ekranów dotykowych. Moim zdaniem jest to świetne rozwiązanie. W zależności od potrzeb będziemy mieć ładnego notebooka długo działającego na akumulatorze,  duży tablet (idealny chociażby do interaktywnych gier planszowych) lub komputer stacjonarny (po podłączeniu do monitora, klawiatury i myszy).  Od razu nasuwa się pytanie, kiedy urządzenia te pojawią się na rynku. Najprawdopodobniej  na półki sklepowe trafią one dopiero w październiku lub  listopadzie. Wówczas premierę ma mieć Windows 8. Czy można sobie wyobrazić lepszy moment na promocję urządzeń dających możliwość połączenia pracy przy użyciu tradycyjnego oraz dotykowego interfejsu? Moim zdaniem nie.

Trzeci etap w produkcji Ultrabooków został nazwany „Notebook zdefiniowany na nowo”. Będzie on miał miejsce za rok, gdy zadebiutują procesory Haswell. Niestety nie wiemy o nich zupełnie nic, poza tym, że nadal będą wykorzystywać 22nm proces technologiczny. Z niecierpliwością czekam też na premierę platformy mobilnej AMD Trinity, na której mają bazować komputery UltraThin (Ultrabook to nazwa zastrzeżona przez Intela). AMD co prawda ma w ofercie słabsze niż Intel procesory, ale o wiele lepsze zintegrowane karty graficzne. W ogólnym rozrachunku jest to postępowanie słuszne i bardzo logiczne. Zwykłemu użytkownikowi nie jest potrzebna moc potężnego procesora i słabej karty graficznej. Myślę, że o wiele większy użytek zrobi on z procesora i układu graficznego o podobnej, średniej wydajności.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA