REKLAMA

EnemyGraph: aplikacja dla maruderów czy odpowiedź na realne potrzeby?

28.03.2012 16.30
EnemyGraph: aplikacja dla maruderów czy odpowiedź na realne potrzeby?
REKLAMA
REKLAMA

Sieci społecznościowe są hurraoptymstyczne. Polub, podziel się, tweetnij, daj +1 – z założenia mamy reagować tylko pozytywnie. Jedyne negatywne aktywności możemy podejmować sami; napisać krytyczny lub niemiły komentarz lub wyrzucić kogoś ze znajomych/ kręgów/ obserwowanych, ewentualnie zgłosić do moderacji lub zablokować. Zazwyczaj na stronach nie ma przycisków pozwalających wyrazić dezaprobatę. To celowe działanie serwisów, ale nikt nie powiedział, że jako użytkownicy chcemy pokazywać tylko to, co nam się podoba. Chcemy – stąd aplikacja EnemyGraph dla Facebooka. Odnajdźmy się nie po wspólnych zainteresowaniach, a po tym, czego nie cierpimy.

Pozytywne reakcje w serwisach społecznościowych to celowe działanie. Dzięki temu wywołuje się w użytkowniku tylko określone reakcje i nie kojarzy serwisu z negatywnymi emocjami. Wystarczy wyobrazić sobie sytuację, gdy na stronach obok “Lubię to!” dostępne byłoby “Nie lubię!”. Ludzie kilkaliby, bo często łatwiej wyrazić negatywną reakcję niż pozytywną, na Facebooka wędrowałyby informacje i tym, że ludzie nie lubią… Zmalałoby zaangażowanie, bo teraz puszczając coś na Facebooka czy Google+ mogę co najwyżej dostać komentarz, że to do bani i nie dostać żadnego +1. A gdybym zamiast tego dostała dziesięć -1? Pewnie powstrzymałabym się przed kolejnymi udostępnieniami.

Dlatego w sieciach społecznościowych nie ma podobno miejsca na takie negatywne dziwactwa. W życiu jednak jest. Niechęć do konkretnych rzeczy potrafi łączyć ludzi nawet mocniej, niż sympatia. I tutaj wkracza aplikacja EnemyGraph. Pozwala ona na dodawanie “wrogów”, czyli w zasadzie wszystkiego, czego nie lubimy. Mogą być to osoby, produkty, marki, strony… Co tylko się zamarzy. Dzięki niej można odkrywać też, czego nie nie lubią znajomi, śledzić ranking wrogów etc.

Aplikacja staje się coraz popularniejsza i nie ma się czemu dziwić – wprowadza brakujący element do relacji międzyludzkich w serwisach społecznościowych. Dzięki temu mamy możliwość zobaczyć, że znajomy zadeklarował jako wroga coś, co my polubiliśmy, że Ania też nie lubi produktu X, a Marek uważa, że firma Y oferuje złe jakościowo produkty. Wszystko zgromadzone w jednym miejscu.

Od razu przypomina mi się rozszerzenie do Google+, które dodaje przycisk “-1” pod postami. Niestety widoczność takiej informacji, że post dostał -1 tak samo jak w przypadku EnemiesGparh ograniczona jest tylko do użytkowników rozszerzenia, chyba że zdecydujemy się umieścić komentarz “dałam -1 temu wpisowi”.

Takie rozwiązania to nie tylko pożywka dla tak zwanych ‘hejterów’, ale też przenoszenie realnych zachowań w świat internetu. Skoro zdobywają popularność, to znaczy, że istnieje na nie jakieś zapotrzebowanie. Pewnie twórcom serwisów to nie w smak. Dla nich lepiej byłoby, gdybyśmy tylko lubili, dzielili się i plusowali tworząc obraz wiecznego szczęścia w internecie.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA