REKLAMA

Dyrektor marketingu Google Mark Vanlerberghe dla Spider's Web: Microsoft poległ na polu innowacyjności

01.03.2012 09.17
Dyrektor marketingu Google Mark Vanlerberghe dla Spider’s Web: Microsoft poległ na polu innowacyjności
REKLAMA
REKLAMA

Podczas kończących się właśnie targów Mobile World Congress w Barcelonie mieliśmy okazję spotkać się z dyrektorem marketingu Google’a ds. Androida, Markiem Vanlerberghe by porozmawiać o tym, jak radzi sobie Android na rynku mobilnym. Oto zapis tej rozmowy.

Jestem po raz kolejny na targach MWC w Barcelonie i zaobserwowałem, że z roku na rok w dramatycznym tempie rośnie liczba prezentowanych urządzeń z Androidem. Powoli te urządzenia stają się wręcz nie do odróżnienia od siebie. Czy nie uważa pan, że pole do innowacji znacznie się zawężyło w ostatnim czasie? Czy jest jeszcze miejsce dla nowych graczy na rynku mobilnym? 

Jak zapewne pan wie, Android jest projektem open-source, co oznacza, że nasi partnerzy: producenci czy sieci mobilne mogą wziąć system i na jego bazie zbudować własne produkty. Android jest dobrze przygotowany do natychmiastowej implementacji, co pomaga producentom przedstawiać nowe smartfony w szybkim tempie, na dodatek niskim kosztem, bo Android jest przecież darmowy. I wręcz przeciwnie do tego, co pan sądzi, Android właśnie pozwala na wyróżnienie się – każdy z producentów przedstawia nieco inny końcowy produkt skrojony na miarę klienta, do którego jest adresowany. Więc jeśli pyta mnie pan, czy jest jeszcze miejsce dla nowych graczy, to odpowiem: tak, oczywiście, szczególnie, że każdy z nich może w jakiś sposób skutecznie się wyróżnić. Tego nie oferują inne platformy.

Jak duży jest więc potencjał tego rynku?

Myślę, że obserwujemy aktualnie wielką migrację z ficzerfonów na smartfony. Cały rynek telefonów to grubo ponad 1 mld urządzeń sprzedanych każdego roku, z czego wciąż niewielką część stanowią smartfony. To gigantyczny rynek, który wciąż czeka na zagospodarowanie. Dzięki temu, że Android jest projektem open-source będzie się on pojawiał na coraz większej liczbie tańszych smartfonów i to właśnie nasz system najwydatniej pomoże w przyspieszeniu tej wielkiej migracji z ficzeronów na smartfony.

Czy na pewno Android jest dobrym systemem, który powinien zabierać rynek ficzerfonom? Słyszymy od Waszej konkurencji, że to raczej Windows Phone jest systemem, który dokona tej rewolucji. Zrobi to dlatego, że oferuje w zasadzie to samo doświadczenie na wszystkich modelach smartfonów: od tych z wysokiej półki cenowej, po te z niższych. W przypadku Androida jest zupełnie inaczej – tańsze modele smartfonów nie pozwalają na wiele. 

My uważamy, że to właśnie zaleta Androida. Ludzie lubią mieć wybór, chcą wybierać różne produkty od różnych producentów. Jedni wolą Sense UI od HTC, inni TouchWiz od Samsunga. Jeszcze inni chcą mieć czystego Androida w Nexusie. Widzę to po swojej mamie – ona jest zupełnie innym typem konsumenta ode mnie: ja jestem geekiem, lubię grzebać w telefonie ile tylko się da, moja mama wręcz przeciwnie. Więc nie, ja nie wierzę w strategię „jeden produkt taki sam dla wszystkich”.

To jak pan uważa – jest miejsce dla systemu Windows Phone na rynku, czy nie?

Myślę, że rynek jest bardzo konkurencyjny. I to świetna wiadomość, bo konkurencja jest zawsze dobra dla konsumentów. My jednak patrzymy głównie na siebie – chcemy czynić Androida prostszym, ładniejszym i jeszcze bardziej innowacyjnym. Niech inni robią to, co uważają dla słuszne dla siebie.

Czy fragmentacja platformy Android jest problemem?

Zawsze kiedy nasi konkurenci mówią o Androidzie wspominają problem fragmentacji naszej platformy. A tak naprawdę chodzi o wybór. Chodzi o to, żeby mieć większy wybór na rynku.

No tak, tylko problem fragmentacji to nie jest problem większego wyboru tylko niemożności przez użytkowników niektórych smartfonów pobierania części aplikacji z Android Marketu. 

Większość użytkowników Androida już dawno przesiadła się na urządzenia przynajmniej z wersją systemu 2.3, więc to nie jest tak, że nagle pozostawiamy wiele osób bez wsparcia aplikacji. Z drugiej strony, w każdą nową wersją naszego systemu operacyjnego bardzo konkretnie określamy wymagania, które powinni spełnić producenci, więc to jest tak, że aplikacje pisane na jedną wersję Androida powinny działać na kolejnej. Problem niekompatybilności jest więc zdecydowanie przejaskrawiony. Oczywiście jest tak, że innowacje pchają technologię do przodu i starsze telefony w naturalny sposób nie są wstanie sprostać wymaganiom nowych aplikacji. Ale to jest normalny proces, który jest obecny u wszystkich graczy na rynku. Są pewne rzeczy na iPhonie 4S, których nie możesz zrobić na poprzednich iPhone’ach, bo są po prostu za wolne. Tak po prostu działa ten rynek. To nie jest kwestia tylko i wyłącznie Androida.

No tak, ale z drugiej strony patrząc – ile to już miesięcy upłynęło od wydania najnowszej wersji Androida, cztery? I na ilu urządzeniach jest dziś obecny? Trzech, czterech procentach Androidów w obiegu? 

Nie przesadzajmy. Rozejrzymy się po Mobile World Congress – dzisiaj prawie każdy ogłasza urządzenia na Androidzie 4.0. Ogłaszane są również konkretne daty premiery najnowszej wersji systemu na urządzenia już w rękach konsumentów. Tak to już jest, że potrzeba trochę czasu na to, by nowa wersja systemu pojawiła się na wszystkich urządzeniach.

Tak, tylko prawda jest taka, że taka konstrukcja Androida wymusza coraz krótszy cykl życia smartfonów. Chcesz najnowszą wersję systemu? To lepiej kup nowy smartfon.

Uważam, że jest wręcz przeciwnie! To w przeszłości telefony nie pozwalały na aktualizację systemu. Kupowałeś smartfon z odpowiednimi funkcjonalnościami i jeśli chciałeś nowe, to musiałeś kupić nowy smartfon. Od co najmniej 18 miesięcy, czyli od wydania dwóch nowych głównych wersji naszego systemu, można spokojnie wdrażać je na smartfony, które są w rękach konsumentów.

No dobra, ale spójrzmy na mój smartfon – Samsung Galaxy SII to wciąż topowy model Androida na rynku. I co? Niestety ma stary system operacyjny. 

Tak, musi to zająć nieco czasu zanim nowa wersja Androida pojawi się na pana telefonie. To skomplikowany proces. My udostępniamy kod źródłowy najnowszej wersji Androida na zasadach open-source, ale Samsung, który poczynił wiele zmian w systemie dostosowując go do swojej autorskiej nakładki z interfejsem użytkownika musi teraz odpowiednio go do nich dostosować. Potem taka aktualizacja musi przejść sito operatorskie, którzy muszą taki OS certyfikować i dopiero wtedy będzie można zaktualizować telefon. Jest to więc naturalnie skomplikowany proces. Musi pan to zrozumieć. Mogę jednak pana zapewnić, że naprawdę robimy wszystko, aby ten czas maksymalnie skrócić. Nigdy to nie będzie dwa dni, ale rozmawiamy zarówno z producentami, jak i operatorami, aby czas aktualizacji skrócić do absolutnego minimum. Zresztą już mamy na tym polu spore osiągnięcia. W ostatnim czasie znacznie skróciliśmy czas potrzebny do aktualizacji systemu operacyjnego na smartfonach w rękach użytkowników i dalej będziemy go skracać.

Chciałbym teraz chwilę porozmawiać o wojnie patentowej, jaka ma aktualnie miejsce na rynku. Nie uważa pan, że ostatnie wydarzenia – zakaz dystrybucji produktów Samsunga na kilku rynkach, a z drugiej strony konieczność wycofania usługi push e-mail przez Apple’a w Niemczech odbijają się bardzo negatywnie na konsumentach? Dokąd to wszystko prowadzi? 

Trudno mi się na ten temat wypowiadać, szczególnie na temat sporów prawnych, które aktualnie mają miejsce. Powiem tylko jedno – my wierzymy przede wszystkim w innowacje. Niestety są firmy w mobilnym ekosystemie, które poległy na tym polu i teraz próbują walczyć w inny sposób.

Kto poległ?

Microsoft.

Uważa pan, że Windows Phone nie jest innowacyjny? 

Tego nie powiedziałem. Mówię tylko, że będziemy mocno bronić naszego Androidowego ekosystemu. Uważam, że mamy prawo do bycia innowacyjnym.

Ok, zmieńmy temat. Wszyscy mówią dziś o tabletach. Że ich potencjał sprzedażowy jest większy od komputerów osobistych. Tymczasem jak się spojrzy na wyniki sprzedaży, to widać, że tylko jeden tablet świetnie się sprzedaje. Reszta – na czele z tabletami z Androidem – wcale nie radzi sobie tak dobrze. 

Zgadzam się, że na razie z tabletami nie jesteśmy w tym miejscu, gdzie chcielibyśmy być, chociaż trzeba zauważyć, że sprzedaż tabletów z Androidem w ostatnim czasie szybko rośnie. W całym zeszłym roku aktywowaliśmy 12 mln tabletów z Androidem, co chyba nie jest aż tak złym rezultatem. W tym roku rynek tabletów to jeden z naszych priorytetów. Ice-Cream Sandwich jest systemem, który łączy w sobie cechy OSu dla telefonów jak i OSu dla tabletów. Jestem przekonany, że tablety na tym systemie będą naprawdę konkurencyjne. Cieszy nas także to, że nasi partnerzy eksperymentują z różnymi formami tabletów. Na przykład Galaxy Note jest niezwykle interesującym urządzeniem. Nie jest może produkt dla wszystkich, ale sam używam i jestem więcej niż zadowolony.

Czy rynek tabletów będzie większy od rynku PC?

Kto wie. Niestety moja kryształowa kula nie mówi mi wiele w tej kwestii… Żartuję! Ja jestem przekonany o niezwykłym potencjale tabletów, ale na razie są to nieco inne urządzenia od PC. Komputery osobiste służą bardziej do pracy, a tablety do rozrywki, konsumowania treści medialnych. Jednak to się będzie zmieniać w czasie. Już dziś widzimy tablety, które stają się produktywnymi urządzeniami, jak chociażby wspomniany wcześniej Samsung Galaxy Note.

Wierzy pan więc w pojęcie ery post-PC, o której tyle się dziś dyskutuje?

Tak, myślę że post-PC już tu jest. Proszę spojrzeć na rynki wschodzące. Znajdzie pan tam mnóstwo konsumentów, którzy nigdy nie kupili komputera PC, a teraz kupują smartfony, a niedługo będą także kupować tablety. Telefon komórkowy z dostępem do internetu jest dla nich często jedynym urządzeniem komputerowym, którego używają. Gdy zaczynaliśmy rozwijać Androida, chcieliśmy stworzyć web-centryczny system właśnie dla urządzeń mobilnych. To nam się chyba udało.

Wiele się dziś mówi o ekosystemach. Z jednej strony mamy dwa oczywiste ekosystemy: Apple’a i Google’a. Można także już mówić o ekosystemie Microsoftu. Z drugiej strony, mamy także innych graczy, którzy budują swoje ekosystemy niejako wewnątrz rynku Androida. Mówię tu chociażby o Samsungu, czy Sony. Czy nie obawia się pan, że tacy gracze mogą ukraść Google’owi część rynku cyfrowego huba?

Nie patrzymy na to w ten sposób. W końcu Android to naprawdę otwarty system operacyjny. Jeśli Samsung chce stworzyć swój własny cyfrowy hub, to oczywiście może to zrobić. I tak to konsument finalnie wybierze, który rodzaj cyfrowy usług będzie używał.

No tak, ale niektórzy rzeczywiście zmieniają Androida w dramatyczny sposób. Spójrzmy na to, co Amazon zrobił z Androidem. Wziął od was system, zmienił go w zasadzie wyrzucając z niego Google’a. 

No i w porządku. Amazon radzi sobie naprawdę świetnie. Sprzedaje mnóstwo tabletów Kindle Fire.

W zasadzie to nie wiemy ile, bo Amazon nigdy nie podaje konkretnej liczby sprzedanych urządzeń. 

Tak, wiem, ale i tak widać, że radzi sobie świetnie. To nas naprawdę cieszy. W końcu to Android!

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA