REKLAMA

RapidShare broni się przed... piratami

28.02.2012 13.12
RapidShare broni się przed… piratami
REKLAMA
REKLAMA

Tego jeszcze nie grali – osławiony serwis RapidShare, swego czasu uważany za jedno z głównych centrów nielegalnego udostępniania filmów, z własnej i nieprzymuszonej woli wprowadził pewne obostrzenia, mające uprzykrzyć życie amatorom pirackich treści i zniechęcić ich do korzystania z RS.

RapidShare od kilku dni dość poważnie przycina transfer danych dla niezarejestrowanych użytkowników – z ich relacji wynika, że prędkość pobierania danych nie przekracza 30 KB/s. Czyli faktycznie niewiele. Szybko pojawiły się teorię, w myśl których owo obostrzenie jest niczym innym jak podłą próbą zmonetyzowania zwiększonego ruchu. Hipoteza wydawała się całkiem wiarygodna – RapidShare faktycznie ostatnimi czasy odnotował przypływ darmowych użytkowników, którzy rzucili się na niego po zamknięciu Megaupload i kilku innych serwerów hostujących pliki.

Sprawą postanowił zainteresować się serwis TorrentFreak, który wprost zapytał przedstawicieli RapidShare – odpowiedź przyszła szybko i była… dość zaskakująca. Firma oświadczyła m.in.

Po zamknięciu przez władze Megaupload i samoistnym zawieszeniu działalności przez kilka innych serwisów RapidShare odnotował znaczny wzrost liczby darmowych użytkowników oraz przypadków publikowania treści naruszającej prawa autorskie. Był to dla nas wyraźny sygnał, że w tej sytuacji wielu piratów wybrało nasz serwis do nielegalnego hostowania treści. Dlatego też zdecydowaliśmy się podjąć bolesne, ale skuteczne działania – ograniczyliśmy prędkość pobierania plików dla darmowych użytkowników. Mamy nadzieję, że to uczyni nas serwis bardzo niepopularnym wśród piratów.

Przedstawiciele RS zasugerowali też, że osoby zainteresowane pobieraniem nielegalnie udostępnionych treści to w znacznej mierze właśnie darmowi użytkownicy – dlatego zniechęcenie ich do korzystania z serwisu powinno w znacznym stopniu rozwiązać problem pojawiania się niepożądanych treści w zasobach RS. Innymi słowy, serwis nie chce mieć nic wspólnego z piratami i od teraz ze 100% oferowanych przez niego możliwości będą mogli korzystać wyłącznie „płatni” użytkownicy.

Wszystkie te działania podejmowane przez operatorów RS są oczywiście jak najbardziej sensowne i zrozumiałe – RapidShare obawia się, że może spotkać go los Megauploadu i robi wszystko co się da, by wymusić na użytkownikach respektowanie regulaminu (który oczywiście zabrania dystrybuowania pirackich treści).

Ale z drugiej strony, warto zauważyć, że RapidShare robi w tej chwili z własnej inicjatywy dokładnie to, co organizacje antypirackie próbowały na nim wymusić od kilku dobrych lat. Wtedy na samą sugestię wprowadzenia jakichkolwiek ograniczeń, filtrów czy obostrzeń przedstawiciele serwisu reagowali panicznie i ze skrajną niechęcią – tłumacząc, że to ograniczenie wolności, podważanie ich modelu biznesowego i że cała operacja jest absolutnie niewykonalna. Teraz się okazuje, że jak się chce, to się da – jak widać, przypadek Megaupload dał im do myślenia…

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA