REKLAMA

Pudelek - nowy głos narodu

13.02.2012 11.07
Pudelek – nowy głos narodu
REKLAMA
REKLAMA

Pudelek przemówił “głosem ludu” – tego, który nie bardzo orientuje się w meandrach finansjery, polityki i prawa. Największy polski serwis plotkarski zrobił rzecz genialną, odważną i zarazem bardzo niebezpieczną – serwis postawił się konkurencji i postanowił wykorzystać nastroje społeczne by stać się medium, które stoi po stronie mas.

Szczerze czy fałszywie – jakie to ma znaczenie? Ważne jest to, że miliony czytelników dostało jasną informację: rozumiemy was, stoimy po waszej stronie i też mamy dość wyzyskiwania! Tekst “ACTA: Czyli jak celebryci stracili kontakt z rzeczywistością“ jest najważniejszym od dawna tekstem dla Pudelka. Pudelek w jednej chwili urósł do rangi serwisu, z którym dyskusje prowadzą portale i gazety, które wcześniej wyszydzały jego plotkarskie tematy w ostry sposób. Efekt poruszenia został osiągnięty, a twórcy Pudelka odnieśli sukces – w ciągu kilku dni wizerunek serwisu zmienił się diametralnie na taki, który broni ludzi, a nie bogatych celebrytów, czy rozintelektualizowanych intelektualistów.

ACTA: Czyli jak celebryci stracili kontakt z rzeczywistością“, pierwszy w historii Pudelka tak długi tekst na temat inny niż dupa Dody czy tatuaż Justina Biebera, to majstersztyk. Poczynając od tego, że tekst nie ma autora, przez język, jakim jest napisany i moment publikacji, aż po treść. Autor jest niepożądany, bo przecież nie jest to opinia konkretnej osoby. To głos całego Pudelka, czyli 4 milionów czytelników miesięcznie.

Jeżeli ktoś tego nie rozumie, to nie rozumie, w jak biednym kraju wciąż żyje. I nie rozumie, jak oderwani od tej biedy są ludzie o znanych twarzach. Nie rozumie, kto go tak naprawdę ogląda w telewizji, w jakim bloku i pokoju mieszka. Życie wygląda pięknie z modnej winiarni w Konstancinie, albo znad sałatki za 45 złotych na placu Trzech Krzyży. A jak wygląda z okien bloków w mniejszych polskich miastach? Czy nawet w Łodzi? Dlaczego nikt o tym nie mówi? Dlaczego woli przepytywać na wizji o plany showbiznesowe tak bliskie naszym problemom „Grycanki”?

Napiszmy więc to, o czym nikt nie mówi głośno – co jest prawdziwym powodem protestów i wkurwienia, które wszystkich tak nagle dziwi: Internetowe „piractwo” na własny użytek to dziś jedyny sposób dla milionów młodych Polaków, żeby żyć choć w przybliżeniu podobnie jak ich znajomi z zachodniej Europy. Żeby mieć dostęp do kultury, do rozrywki, żeby móc obejrzeć z dziewczyną film na komputerze. To zresztą problem nie tylko Polaków. To problem całej młodej populacji w Europie, która nie ma szans zrobić takich karier jak ich rodzice i kupić tych samych mieszkań. Wie o tym każdy, kto był ostatnio we Włoszech, Hiszpanii, Portugalii, czy nawet we Francji czy Wielkiej Brytanii i patrzył na coś więcej niż zabytki. W Polsce, gdzie prawie wszystko jest droższe niż na Zachodzie, a pensje są 3 razy niższe, po prostu widać to wyjątkowo wyraźnie, jak w soczewce. Dla niektórych niestety wciąż chyba nie dość wyraźnie, nawet po masowych demostracjach przy -10 stopniach.

Te 4 miliony to w większości czytelnicy tacy jak w cytowanym fragmencie – z pensją sporo poniżej średniej krajowej, młodzi, w trakcie lub po studiach, żyjący faktycznie za 1000 złotych miesięcznie. I z nimi utożsamia się Pudelek mówiąc “hej, my wiemy, jak to jest! Jest ciężko, nie wiadomo, co dalej, jesteśmy z Wami, rozumiemy!”.

30 tysięcy osób skandujących, skaczących na mrozie w Krakowie!

Takich ludzi jest wielu. Pudelek pokazuje, że nie są sami, że w zorganizowanych grupach zaczynają wychodzić na ulice w formie protestów przeciw ACTA i niesprawiedliwości, ale jednocześnie sprowadza zagadnienie do bardzo fundamentalnej kwestii: biedni kontra bogaci.

Oczywiście, najlepsi, najlepiej urodzeni i ci, którym się poszczęści zawsze dadzą sobie radę. Ale co to zmienia dla większości? (…)

Polskie gwiazdy narzekają, że Polacy nie kochają ich tak jak Francuzi gwiazd francuskich. Za co mieliby Was konkretnie kochać? Jeden gwiazdor martwi się, że nie cenią go jak Claptona. Zejdź na ziemię.

Zauważcie – to nie przypadek, że najbardziej przeszkadzają im komentarze w Internecie i Wasza wolność w sieci. Chcieliby występować w mediach w pięknych pozach, w dopracowanych wywiadach i dopieszczonych sesjach jak Kydryński z Jopek w Vivie i nie musieć czytać Waszych opinii na swój temat. Mieć monopol na opinie. Tylko podziw i brak krytyki. Internet to wywrócił, wszystko popsuł. Świat był dla nich tak piękny zaledwie 10 lat temu, gdy nie musieli wiedzieć, co o nich naprawdę myślicie. Prosta możliwość dodania komentarza do artykułu wywróciła media do góry nogami. Tamte czasy nie wrócą, mimo że wielu o tym marzy.

No ale nas, biednych, bez przyszłości, wciąż jest więcej! Pudelek to rozumie – co więcej, Pudelek przecież od dawna pokazuje, że życie nie jest takie różowe.

Oczywiście, wiele osób zapyta, czym jest Pudelek, żeby w ogóle o czymś takim pisać. Czym jest Pudelek, żeby pytać o takie sprawy. Przecież pokazujemy obok gołą dupę Dody. Dokładnie! To jest właśnie pytanie trafiające w sedno. Pytanie, które pokazuje, jak blisko jesteśmy bankructwa całego tego systemu gwiazd i mediów, który oblewa właśnie najważniejszy egzamin od dwudziestu lat. Bo wystarczy je odwrócić: W jakim kraju żyjemy, jak żałosne media w nim mamy, że wśród nich wszystkich taki tekst musiał napisać internetowy portal z pudelkiem w logo?

Zdanie-klucz: W jakim kraju żyjemy, jak żałosne media w nim mamy, że wśród nich wszystkich taki tekst musiał napisać internetowy portal z pudelkiem w logo? Pudelek postawił się tak zwanym poważnym mediom. Pozornie w formie krytyki celebrytów, ale również krytykując media i wszystkich, którzy zarabiają więcej i rozwodzących się nad problemami które nie są problemami przeciętnych ludzi.

Moment na taki artykuł jest doskonały. ACTA wzbudziła ogromne poruszenie i skłoniła ludzi do wyjścia na ulice w celu obrony wolności słowa (to najczęściej powtarzany argument przeciw ACTA). Oczekiwana debata u premiera okazała się pustosłowiem, a dyskusja o tym, co najbardziej interesujące dla ludzi rozmyła się wśród mądrych słów o infrastrukturze telekomunikacyjnej, problemach z ZAiKSem, etc. “Czytelnicy Pudelka” wciąż nie otrzymali odpowiedzi co dalej, a nie chcą słuchać kolejnych 50 debat w tym samym tonie.

Dodatkowo, choć w ramach protestów na ulice wyszły dziesiątki tysięcy osób, to część mediów potraktowała to po macoszemu. Pudelek wykorzystał te nastroje, uczucie, że zagrożone są podstawowe źródła rozrywki dla młodych osób, że często są one zmęczone poszukiwaniem dla siebie miejsca i pracą za najniższe stawki i popełnił tekst-manifest.

A potem wyborcza.pl publikując krytykę Pudelka pokazała, że sama straciła kontakt z rzeczywistością i sprawiła, że Pudelek stał się jeszcze ważniejszy.

Bo pojawiły się polemiki, które dodały znaczenia tekstowi na Pudelku (ten już zaczął przebrzmiewać). Posługując się stylem Pudelka: W artykule “Gazety Wyborczej” autor, dziennikarski celebryta, który brzydzi się pisaniem o dupie Dody, wyśmiał problemy młodych ludzi kwitując je “Straszne!” i posługując się cytatami Lenina czy innych postaci historycznych. “Gazeta Wyborcza” pokazała dokładnie to, o czym pisał do ludzi Pudelek – ignorację i niedocenianie mas czytających Pudelka. Dość powiedzieć, że autora polemiki w komentarzach skrytykowano kilkaset razy, a chwalono Pudelka.

Tym samym Pudelek stanął na równi z “Gazetą Wyborczą” – opiniotwórczy portal plotkarski kontra opiniotwórcza gazeta codzienna. Kto jest bliżej ludzi? Widać to bardzo wyraźnie choćby po tym, że na Pudelku słowa “dupa” i “wkurwieni” pojawiły się nieocenzurowane, a na Wyborczej “dupa Dody” stała się “d… Dody”.

Pudelek odpowiedział kolejnym tekstem skierowanym “do ludu”, a Wyborcza znów odpowiedziała nie rozumiejąc, o co chodzi. Nagle okazało się, że Pudelek pokazał swoim czytelnikom, iż Wyborcza to medium oderwane od rzeczywistości.

Nie wiem, czy to zaplanowane działania Pudelka, czy po prostu dodanie nowych formatów dłuższych tekstów. Jednak udowadniają, jak mocno media muszą zejść na ziemię i dać czytelnikom to, czego się domagają, przynajmniej po części. Po przeczytaniu tych buntowniczych tekstów czteromilionowa armia Pudelka reaguje bardzo mocno i emocjonalnie – wystarczy przeczytać komentarze. Wbrew pozorom, nie jest to spowodowane zawiścią do tych, którzy mają więcej, a narastającym ostatnio poczuciu, że władza, media, celebryci (Zbigniew Hołdys posłużył Pudlowi za przykład) nie mają pojęcia, jak żyje się większości na co dzień. Magdalena Sadurska na debacie u premiera ujęła to świetnie – władza nie zrozumiała jeszcze, że traci kontakt z rzeczywistością społeczną.

Media to też władza. Pudelek postanowił ten kontakt z rzeczywistością społeczną nawiązać i go wykorzystać.

Co z tego wyniknie? Nie jest powiedziane, że coś musi. Jednak wiemy już, że siła mediów internetowych leży nie w miejscach, które chcą być opiniotwórcze i na tym się skupiają, a w mediach, które dostarczają tego, co chcą ludzie i potrafią (populistycznie albo i nie) wyczuć nastroje ludzi.

Czteromilionowej armii Pudelka nie da się zignorować. Coś pękło, i to mocno.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA