REKLAMA

Nowości w aplikacjach na Facebooku wprowadzą chaos

19.01.2012 14.16
Nowości w aplikacjach na Facebooku wprowadzą chaos
REKLAMA
REKLAMA

Ciężko zrozumieć Facebooka. Z jednej strony wiadomo, jaki jest plan – utrzymanie i zwiększanie przywiązania i zaangażowania użytkowników dzięki zapowiadanym od dawna aplikacjom open graph, Osi Czasu (Timeline) i wizji nowych przycisków na zewnętrznych serwisach, z drugiej ten plan nie trzyma się całości. Od konferencji f8 we wrześniu minęło już kilka miesięcy, kurz opadł, a Timeline czy Ticker, czyli kluczowe w ten nowej “facebookowej rewolucji” funkcje wciąż nie są dostępne dla wszystkich, wprowadzane są wybiórczo i nie wiadomo według jakich zasad.

Wczoraj Facebook zaprezentował w końcu 60 aplikacji, które wykorzystują open graph i pozwalają na “dzielenie się aktywnościami na wiele nowych sposobów”. Polega to na tym, że raz łącząc konto Facebooka na zewnętrznym serwisie wykorzystującym możliwości open graphu i udostępniając mu możliwość wysyłania informacji na Facebooku. W ten sposób znajomi zobaczą, że “xxx przeczytał taki artykuł” czy ”yyy kupił taką książkę”. Dodatkowo użytkownik dostaje możliwość podpięcia takiej informacji do Osi Czasu i kontrolowania, dla kogo będzie ona widoczna.

Open graph jest już otwarty i Facebook chętnie powita każdego nowego dewelopera wykorzystującego jego możliwości, przy okazji dając rady odnośnie tego, jak powinno wyglądać tworzenie aplikacji:

– Prostota. Akcje muszą współgrać z pojedynczymi czasownikami, a obiekty z pojedynczymi rzeczownikami. Będziemy odrzucać aplikacje, które zakłócają strukturę open graphu przez dodawanie kiepsko nazwanych akcji i obiektów (…)

– Realność. Twoja aplikacja musi publikować aktywności open graphu oparte na aktywnościach, które użytkownik rzeczywiście podejmuje w twojej aplikacji.

– Bez nadużyć. Nie wprowadzaj w błąd, nie myl i nie zaskakuj użytkowników niespodziewanymi postami. Aktywności i obiekty muszą być dobrze przygotowanie i nie naruszać naszych zasad odnośnie treści.

Te wskazówki wyraźnie pokazują, jak wiele zaangażowania wymagają nowe aplikacje. To nie jest proste dodanie przycisku “Like”, który jest w miarę prosty do zrozumienia i wykonuje jedną, konkretną akcję. Open graph przez swoja złożoność, powiązanie z Tickerem, Timeline’em, wyjściem poza Facebooka i udostępnianiem aktywności budzi kontrowersje i nie jest już tak banalny w zrozumieniu i przygotowaniu, jak “Like”.

Dlatego cały proces powoływania go do życia trwa tak długo. Jest jeszcze jeden dosyć spory problem – językowy. Obecnie aplikacje przygotowywane są po angielsku z wielką dbałością o spójność (“Ewa pinned to board on Pinterest”) i przejrzystość. Jak to będzie wyglądało w przełożeniu na na przykład polski? “Ewa przypięła na tablicę na Pintereście”? Tylko ja widzę tu problem z rodzajem żeńskim, męskim, składnią i wieloma odmianami, które będą negatywnie wpływać na przejrzystość przekazu?

Facebook podjął się ogromnego wyzwania i zdaje sobie sprawę, że ciężko będzie mu sprostać w sposób, który nie zrazi bardziej dbałych o prywatność użytkowników, jak i tych, którzy po prostu nie zrozumieją, o co w takich aplikacjach chodzi. Wytłumaczenie tego, jak działają aplikacje open graph, w jaki sposób można je włączyć i wyłączyć, kontrolować ich obecność na tablicy i to, co publikują będzie trudne. Dodatkowo powstaje coraz dziwniejsza sytuacja, w której zależnie od użytkownika na Facebooku dostępne są albo i nie Tickery, Timeline’y, dodatkowe pola i tak dalej. Sama tego doświadczyłam – w jednej przeglądarce mam stary chat, w drugiej pojawia mi się Ticker i nowy chat, a wszystko to jest przemieszane dodatkowo zależnie od tego, z którego komputera się loguję. Chaos.

Sprawy nie uprości też to, że Facebook planuje tak zwane Gestures, czyli nowe przyciski na zewnętrznych stronach (na przykład “czytane”, “kupowane”, “instalowane”), które mają współpracować z open graphem i ułatwić angażowanie użytkowników.

Facebook stał się ogromną machiną, która szuka kolejnych dróg na zakorzenienie się na stałe w internecie. Jednak musi uważać, by po drodze nie pogubić się w tym wszystkim. Argument “jestem na Facebooku, bo tu są wszyscy” w pewnym momencie też może stać się za słaby.

I warto odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jeśli bylibyśmy kompletnie nowymi użytkownikami, nie znającymi Facebooka, to czy połapalibyśmy się w nim tak szybko, jak dwa czy trzy lata temu?

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA