REKLAMA

Fanpage Trender: przeciw ACTA protestowały w sieci głównie duże miasta

31.01.2012 18.40
Fanpage Trender: przeciw ACTA protestowały w sieci głównie duże miasta
REKLAMA
REKLAMA

Ciekawe dane o polskich internetowych protestach przeciw porozumieniu ACTA. Przygniatająca większość protestujących na Facebooku to osoby poniżej 24 roku życia, przeważnie mieszkające w największych miastach Polski. Statystyki zebrane przez Fanpage Trender podważają stereotyp o niskim zaangażowaniu internetowych demonstrantów w pikiety w realu.

Protesty rozpoczynane w Internecie zdążyły już w Polsce obrosnąć anegdotami i legendami miejskimi. Nic dziwnego. Kiedy w sierpniu 2010 r. rząd Donalda Tuska zdecydował się na podwyższenie stawki VAT o jeden proc., Wykop i Facebook zaczęły kipieć oburzeniem. Wzburzone masy zaczęły się zwoływać na Wykopie  na masową demonstrację. Kiedy premier zastanawiał się nad wprowadzeniem godziny policyjnej i wysłaniem na Krakowskie Przedmieście jednostek specjalnych, okazało się, że na pikietę przyszło około sześciu osób. To średnia wyciągnięta ze sprzecznych doniesień organizatorów i postronnych obserwatorów zadymy, która prawie wstrząsnęła stolicą. Obie strony jednak po gorącej dyskusji zgodziły się, że uczestników protestu dało się policzyć na palcach obu dłoni.

Od tej spektakularnej kompromitacji wszystkie protesty internetowe zostały przez polskie media skazane na niebyt. Praktykanta z mikrofonem i operatora z kamerą bardziej opłacało się wysłać do domu, niż na miasto, by śledzili poczynania pojedynczych internetowych kontestatorów, których bunt ogranicza się do wciśnięcia odpowiedniego „lajka”. Do czasu ACTA.

Dominik Batorski i Jan Zając, twórcy FanPage Trander, skorzystali z uprzejmości administratorów dwóch największych na polskim Facebooku fanpage poświęconych protestom przeciw ACTA – „Nie dla ACTA w Polsce” i „Komentarz usunięty przez ACTA”. Z danych przez nich zebranych wynika – co nie jest szczególnie dziwne – że większość protestujących to osoby młode. 78 proc. użytkowników „Nie dla ACTA w Polsce” i 83 proc. „Komentarz usunięty przez ACTA” ma mniej niż 24 lata.

Zaskakujący może być jednak rozkład geograficzny członków protestacyjnej społeczności na Facebooku. Niemal połowa użytkowników obu fanpage przypadła bowiem na Warszawę. Inne aglomeracje, takie jak Wrocław, Poznań czy Kraków odpowiadały za ok. 10 proc. użytkowników. Jak tłumaczy Dominik Batorski, który jest nie tylko przedsiębiorcą, ale też socjologiem Internetu z Uniwersytetu Warszawskiego, popularność Facebooka w liczącej ok. 2 mln osób aglomeracji stołecznej jest po prostu największa.

Pochopnie można wnioskować, że protesty przeciw ACTA to fenomen wielkomiejski. Sądzę jednak, że za mobilizację protestujących w wielkich miastach to, paradoksalnie, „wina” bogatszej oferty kulturalnej dużych miast. Kina i koncerty kuszą, ale są na tyle drogie, że ich dostępność dla wielu osób jest ograniczona. Tu pojawia się internet jako źródło kultury i rozrywki.  – Dla wielu z młodych ludzi (Internet) to też jedyna szansa na kontakt z treściami kultury i rozrywką, o czym przekonuje raport Obiegi Kultury. Opłaty za te treści często są dla nich zbyt wysokie. Nie buntują się z braku perspektyw, zbyt niskich zarobków, czy braku pracy, bo przynajmniej mają internet. Dzięki niemu mogą rozwijać zainteresowania, swobodnie docierać do treści, które ich interesują – piszą Dominik Batorski i Jan Zając na swoim blogu.

Wygląda na to, że protesty internetowe i wyprowadzenie tysięcy osób sprzed komputera jest możliwe. Wystarczy, że kontrowersja będzie dotyczyć wartości rzeczywiście kluczowej dla protestujących. Podwyżka VAT półtora roku temu takim tematem dla nich nie była. Dostęp do kultury, której główne źródło to internet, taką wartością jest.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA