REKLAMA

Jeśli już zapłacimy w internecie, to nie za coś niepewnego

14.12.2011 19.32
Jeśli już zapłacimy w internecie, to nie za coś niepewnego
REKLAMA
REKLAMA

Płacenie w internecie za usługi czy dostęp do treści bywa zdradliwe. Mimo, że coraz więcej osób płaci, a inicjatywy takie, jak ostatnie promocje w Android Markecie pomagają w popularyzacji płatności przez internet to problem jest bardziej złożony. Kupno aplikacji pod wpływem impulsu jest dosyć proste i pewne. Gorzej jest natomiast z usługami, zwłaszcza takimi, które wymagają subskrypcji – po kto zagwarantuje, że nowe czasopismo, które miało mocne wejście, utrzyma się rok, i to w podobnej formie? Albo że gdy kupię dodatkowe miejsce w chmurze od konkurencyjnego, ale nowego gracza, to za kilka miesięcy on nie zbankrutuje i wciąż będzie zapewniał konkretne parametry usługi?

W biznesie internetowym pojawiających się dziesiątek startupów, które wchodzą mocno a potem szybko się wypalają , jest mnóstwo. Każdy by chciał, żebyśmy już na starcie płacili za jego usługi, bo dzięki temu będzie mógł utrzymać się dalej. My czasem zapłacimy, jednak częściej wybierzemy ofertę rozpoznawalnych firm, które znane są od lat i wiadomo, że nie znikną sobie “ot tak”, bo zabrakło zysku. I nie ma co się dziwić – ceny niektórych usług czy treści są dosyć spore i wywołujące refleksję nad sensownością zakupu. Nawet więcej – nawet, jeśli usługa jest darmowa, to wato też zastanowić się, czy jej model biznesowy jest dobry i rokuje na przyszłość.

Świetnym przykładem takich usług są serwisy oferujące miejsce w chmurze i synchronizację. Po dosyć spektakularnym sukcesie DropBoksa pojawiły się ich dziesiątki upatrując w synchronizacji świetnego miejsca na internetowy biznes. SugarSync, Wuala, Synplicity, SparkleShare… to tylko wierzchołek góry lodowej. Kusza niższymi cenami, większą pojemnością czy lepszymi funkcjami. Można się skusić, ale element niepewności będzie towarzyszył nam przez długi czas, przynajmniej dopóki usługa nie stanie się na tyle popularna, że jej zniknięcie z różnych względów będzie mało prawdopodobne. Kto by chciał wylądować z w ślepym zaułku ze swoimi plikami, często ważnymi? Dlatego szybciej wybierzemy znane alternatywy, takie jak DropBox czy LiveMesh od Microsotu. Osobiście wybrałam Ubuntu One, bo jest coraz mocniej integrowany z systemem, a Canonical z dnia na dzień nie upadnie. Przeciętnemu użytkownikowi sprzętów Apple pewnie wystarczy iCloud, a na Windowsie coraz chętniej wybierzemy SkyDrive, zwłaszcza, jeśli mamy smartfona z Windows Phone 7. Mamy Androida? Chmura Google’a działa coraz lepiej i rozszerza się o nowe funkcje. W ten sposób dajemy sobie (pewnie w dużym stopniu złudną) pewność, że z dnia na dzień nie zostaniemy z niczym.

Ciekawa sytuacja jest też z “The Daily”, czyli gazetą na iPada. Mimo mocnego i głośnego wejścia projekt jest na razie nierentowny, a roczne subskrypcje posiada jedynie kilkadziesiąt tysięcy klientów. Koncern medialny Murdocha daje jako takie zabezpieczenie, że gazeta nie znikie tak sobie, jednak nie pozwala mieć pewności, że jeśli wykupimy abonament za 40 dolarów dziś, to za 10 miesięcy będziemy mogli przeczytać świeży numer “The Daily”. Wprawdzie zwroty itp. są niemal pewne w takich przypadkach, jednak fakt wydania kilkudziesięciu dolarów na coś bez pewnej przyszłości nie jest komfortowy psychicznie.

Analogicznie wiele usług internetowych, zwłaszcza tych nowych (ach, te startupy) budzi niepokój i niechęć do płacenia, ba, nawet do korzystania. Przecież nikt z nas nie chce dowiedzieć się, że usługa z której korzystamy na co dzień nie radzi sobie finansowo i nie ma pomysłu na przyszłość. Dlatego będziemy częściej wybierać darmowe lub sprawdzone opcje oraz zachowywać umiar z korzystaniem.

Bo gdy dochodzi do kwestii wydawania pieniędzy, to nie jesteśmy już tacy spontaniczni.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA