REKLAMA

Dzięki internetowi wszyscy jesteśmy stalkerami

20.12.2011 16.18
Dzięki internetowi wszyscy jesteśmy stalkerami
REKLAMA
REKLAMA

Bycie stalkerem wcale nie jest łatwe i rządy, regulatorzy i różne organizacje wcale tego nie ułatwiają. Wprowadzają jakieś restrykcje, chcą chronić użytkowników, których mało albo wcale nie obchodzi prywatność i ogólnie mają plany rzucania stalkerom kłód pod nogi. Ale to nic – dobry i doświadczony stalker wie, że żadne prawo nie powstrzyma użytkowników od publikowania informacji w sieci. Bo przecież oni sami mają dużą potrzebę dzielenia się szczegółami swojego życia wszem i wobec, co każdy stalker docenia. Kiedyś trzeba było obserwować, dziś wystarczy internet i trochę podstawowych umiejętności, by o potencjalnym pracowniku, randkowiczu czy kimkolwiek dowiedzieć się bardzo dużo. Cudne czasy!

Teoretycznie wszyscy powinniśmy zdawać sobie sprawę, że internet jest kopalnią wiedzy o ludziach i uważać na to, co publikujemy i co publikowane jest na nasz temat. W końcu, który potencjalny pracodawca znający choć trochę internet zaciekawiając się naszym CV nie wpisze do wyszukiwarki nazwiska kandydata i nie przejrzy wyników i serwisów społecznościowych? A historie, kiedy to poznajemy kogoś i nie wymienimy się numerami, a kolejnego dnia ta osoba odzywa się na Facebooku? Są coraz powszechniejsze i będą zdarzały się częściej.

Nie potrzeba nam już detektywów – przy prostym wykorzystaniu internetu, wyszukiwarek i własnej percepcji dowiemy się o większości internautów wiele interesujących rzeczy. Oczywiście na początek trzeba zacząć os zwykłego “google’owania” nazwiska. Należy przebić się przez kilka, kilkanaście czy czasem nawet kilkadziesiąt linków i wybrać te pasujące do konkretnej osoby. Potem po nitce do kłębka zazwyczaj jesteśmy w stanie zebrać więcej informacji.

Projekty takie, jak 123people mają za zadanie agregować informacje o konkretnej osobie w jednym miejscu, jednak na przykład w moim przypadku robią to kiepsko. Ale nic straconego – linki, które wyrzuca 123people w jakiś sposób powiązane są z moją osobą, bez problemu więc można trafić po nich na przykład do mojego profilu Twittera, a stamtąd droga do informacji jest już banalna. Zresztą podobnie jest z Facebookiem, własnymi stronami, blogami czy kontami na przeróżnych serwisach. W tym miejscu stalkerzy dziękują za coraz ostrzejsze wprowadzanie polityki podpisywania się prawdziwymi nazwiskami o odejściu od pseudonimów.

123people jest zawodne, bo nie potrafi przeanalizować danych pod kątem tego, o co nam dokładnie chodzi. Jednak mamy internet jako narzędzie i własny umysł do segregowania danych, a dokładne prześledzenie wpisów czy komentarzy pozwala na zebranie danych o tym, gdzie dana osoba mieszka, gdzie przebywa, pracuje, co lubi, czy ma zwierzę… I mnóstwo innych.

Serwisy takie, jak Foursquare dla stalkerów też są rajem i podają dane ładnie skatalogowane i opisane. Zresztą programy na przykład nakładające na mapę informacje geolokalizacyne ze zdjęć czy wpisów też radzą sobie całkiem dobrze – wystarczy wpisać w nie nazwę użytkownika.

Wprawdzie Timeline z Facebooka wprowadza chwilowo trochę zamętu, bo po kliknięciu w profil nie otrzymujemy “wyciągu” informacji i musimy dokopywać się do niego kolejnym kliknięciem, ale to nic. Timeline jest na tyle skomplikowany przynajmniej na początku, że dzięki temu ludzie zapominają o ustawieniach prywatności i finalnie będzie jeszcze korzystniej dla stalkerów.

Zresztą sami uwielbiamy dzielić się danymi i informacjami na swój temat – na last.fm scrobblujemy słuchane utwory, na Twitterze narzekamy na kolejkę w takim a takim markecie na takiej i takiej ulicy, a w między czasie logując się Facebookiem w systemie komentarzy na jakimś portalu piszemy pełen osobistych opinii polityczny komentarz – raj.

I nie chce nam się myśleć, że te informacje nie znikną i zostaną zapomniane tak, jak krótka rozmowa z panią ekspedientką. W internecie wszystko będzie tkwić i tkwić, bo im więcej informacji o nas, tym więcej jesteśmy warci.

A kto tak naprawdę jest tym opisywanym stalkerem? Ja, Ty i wszyscy, którym zdarza się wyszukiwać informacje na temat konkretnej osoby w sieci czy przeglądać facebookowe profile użytkowników. Kiedyś takie zachowanie uznane byłoby za wchodzenie z butami w czyjeś życie, dziś coraz mocniej wrasta w rzeczywistość i staje się normalną czynnością dopełniającą rzeczywistość, a nawet ją dopełniającą.

Wszyscy jesteśmy stalkerami.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA