REKLAMA

Muzyka na płytach CD? Już niedługo zniknie

10.11.2011 18.58
Muzyka na płytach CD? Już niedługo zniknie
REKLAMA
REKLAMA

W sieci pojawiają się coraz mocniejsze przesłanki mówiące o tym, że największe wytwórnie muzyczne planują w najbliższych latach porzucić płyty CD na rzecz cyfrowej, masowej dystrybucji. Ma to ponoć stać się już przed końcem 2012 roku, jeśli nie wcześniej – jak odważna byłaby to decyzja można sobie tylko wyobrazić. Płyty CD mają nie zniknąć całkowicie, ale przekształcić się w towar kolekcjonerski i wydania specjalne. Wszyscy wiedzieliśmy od dawna, że ten czas nadchodzi, jednak czy to już, za chwilę? To ma nawet sens, bo lepiej zacząć zmiany teraz, niż w momencie, gdy CD będą przynosiły straty.

Według niepotwierdzonych źródeł największe wytwórnie porzucą dystrybucję albumów fizycznych na masową skalę. Mają one stać się za to domeną specjalnych wydań, niedostępnych dla wszystkich wykonawców. Ich sprzedażą miałby zająć się wyłącznie Amazon, który już dziś jest największym na świecie dystrybutorem CD. Płyty zniknęłyby z fizycznych sklepów, co oznacza niezłą rewolucję – sprzedaż detaliczna wciąż przynosi ogromne zyski wytwórniom. Według Gartnera klienci na muzykę na fizycznych nośnikach w 2010 roku wydali 15 miliardów dolarów, a na muzykę w cyfrowych formach 5,9 miliarda dolarów (w 2011 ma to być 6,3 miliarda). W 2015 roku, przy zachowaniu obecnych modeli dystrybucji, byłoby to odpowiednio 10 i 7,7 miliarda dolarów. Trend od dawna jest widoczny, jednak płyty wciąż są trzonem rynku i generują większe przychody.

Tylko, że to nie oznacza, że generują większe zyski. Koszt wyprodukowania albumu, dystrybucji, transportu, marketingu itp. jest większy, niż w wersji cyfrowej. Dlatego sens porzucenia fizycznych nośników już teraz, zanim zaczną przynosić straty jest głębszy. Wszystko rozbija się o zachowanie kontroli nad tym, co dzieje się w przemyśle muzycznym.

Bo przecież od dawna wiadomo, że są one złe, niedobre, pobierają wysokie marże i uzależniają od siebie wykonawców. Gdy pojawił się internet i możliwość wymiany plikami (hello Napster) giganci nie wiedzieli, co zrobić – piractwo pożerało konsumentów, a zarządy nie potrafiły przyjąć do wiadomości, że wpływało także na zwiększanie sprzedaży. Wykonawcy podjęli próby sprzedaży muzyki na własną rękę dzięki iTunes i innym sklepom, jednak żaden, który chciał zarobić, nie był w stanie zrezygnować z fizycznych nośników. Tylko, że szala z roku na rok przechyla się na korzyść wirtualnych sklepów. Przy coraz szybszym wzroście cyfrowego rynku widmo utracenia lukratywnych kontraktów, a co za tym idzie ogromnych pieniędzy, staje się coraz wyraźniejsze.

Wytwórnie stają więc przed dylematem – trwać przy swoim i upierać się, że CD mają jeszcze wieloletnią przyszłość czy próbować dostosować się do nowych warunków wybiorą to drugie. Więcej – szybkim wycofaniem płyt i niemal całkowitym przerzuceniem się do internetu mają szansę pozostać przy “władzy” i dalej dyktować warunki.

A że przy okazji zniszczą sklepy płytowe itp.? To i tak stanie się prędzej czy później. Wygranym będzie Amazon, który zostanie jedynym dystrybutorem fizycznych płyt z muzyką. Zresztą i to nie na zawsze – nawet najwięksi audiofile w końcu przekonają się do bezstratnych formatów cyfrowych.

Oficjalnego potwierdzenia tych rewelacji nie ma, ale nie zdziwmy się, gdy za rok okaże się, że płyty CD odchodzą do lamusa.

 

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA