REKLAMA

Jak najłatwiej zrobić ładnego laptopa? Skopiować od Apple

17.11.2011 12.25
Jak najłatwiej zrobić ładnego laptopa? Skopiować od Apple
REKLAMA
REKLAMA

Mogło się wydawać, że wałkowany przez długie miesiące temat „walki o wygląd” pomiędzy producentem iPada, a pozostałymi twórcami tabletów jest zupełnie bezsensowny i bezpodstawny, bo przecież takiego urządzenia „nie da się zrobić inaczej” i zawsze musi ono przypominać „kwadrat pokryty szkłem, z czarną ramką dookoła”. Podobnie miała się sprawa z telefonami – „bliźniacze” według niektórych było wszystko co miało dotykowy ekran i co najmniej jeden centralnie ulokowany przycisk w przedniej części, natomiast według innych była to oczywista bzdura. W zaskakujący sposób, wprowadzone ostatnio na rynek ultrabooki w większości (choć nie wszystkie) wyglądem od razu przywodzą na myśl Macbooka Air, a wczoraj prawdopodobnie przekroczone zostały kolejne granice, które każą się poważnie zastanowić nad tym, kiedy możemy jeszcze mówić o inspiracji, a kiedy można kogoś posądzić wprost o bezczelne kopiowanie.

Mowa oczywiście o odświeżonej serii laptopów HP – Envy, które zadebiutowały zaledwie kilkanaście godzin z nowymi podzespołami, ekranami oraz… wyglądem. I nie musimy nawet szczególnie długo szukać w pamięci, aby przypomnieć sobie do czego jest on podobny. Tak, nawet jeśli „laptopa nie da się zrobić inaczej” bo jest on tylko „składanym z dwóch elementów urządzeniem, z klawiaturą na jednej z nich i ekranem na drugiej”, to tutaj możemy mówić o dość wyraźnym przekroczeniu granic „inspiracji”. Zeszłoroczny Envy wyglądał tak:

Natomiast tym razem uznano, że należy mu się drobny „lifting”, dzięki czemu tegoroczny model prezentuje się następująco:

Jeśli ktoś ma jednak słabą pamięć, wystarczy zerknąć na poniższy obrazek:

Oczywiście, obydwa urządzenia różnią się drobnymi szczegółami (rozmieszczenie niektórych portów, czerwone obramowanie klawiatury, czarna pokrywa czy lokalizacja głośników), ale chyba nikomu nie przyjdzie do głowy, aby w tym momencie pogratulować projektantom HP oryginalności czy w jakikolwiek sposób świeżego pomysłu. Przyznajmy to szczerze – nowe wydanie Envy jest niemal idealnym klonem Macbooka Pro, pracującym domyślnie pod kontrolą Windowsa, w cenie o wiele bardziej atrakcyjniejszej niż jego „wizualny” konkurent i w nieco bardziej zróżnicowanych konfiguracjach sprzętowych. W tym przypadku blednie nawet nagłośniony kilka miesięcy temu przez internetowe media  przypadek Della XPS 15z, który w porównaniu do nowego produktu HP wydaje się być zupełnie do Macbooka Pro niepodobny.

Dla klienta to oczywiście doskonała wiadomość – jeśli przypadł mu do gustu design produktów firmy z Cupertino, ale z jakiegoś powodu po prostu nie chce Mac’a, nie lubi OSX, nie chce „przepłacać za logo”, etc, etc, może bez najmniejszych problemów nabyć niemal tak samo wyglądającego laptopa, nie zmuszając się przy tym do walki z własną „filozofią”.

Owszem, ciężko jest obecnie wymyślić coś nowego i oryginalnego w kwestii designu komputerów przenośnych a i Apple przecież nie stworzyło wszystkiego od zera – chociażby tego typu klawiatura o wiele wcześniej pojawiała się w Vaio, produkowanych przez Sony. Pytanie tylko, jaka idea przyświecała działowi projektującemu wygląd zewnętrzny modeli Envy? Czy wszystkie prace i badania ostatecznie wykazały, że laptop właśnie tak powinien wyglądać, a Macbooka pracownicy HP zobaczyli dopiero po tym, jak w internecie zaczęły pojawiać się komentarze porównujące oba notebooki? Czy może postępowano zgodnie z zasadą „jeśli MBP się sprzedaje, to niech nasz laptop wygląda tak samo”? Co było tak naprawdę złego i nieatrakcyjnego w wyglądzie poprzednich wydań Envy, że zmiany musiałby być w rezultacie aż tak radykalne? I dlaczego nie zorientowano się na którymś etapie produkcji, że nowe dzieło troszkę zbyt mocno przypomina obecne już od dłuższego czasu na rynku produkty konkurencji?

Tego prawdopodobnie nie dowiemy się nigdy, ale jedno jest pewne – podczas gdy HP stworzyło laptopa „zbyt podobnego” do Macbooka, inni producenci co kilka miesięcy prezentują nam nowe urządzenia, udowadniające, że można stworzyć coś co „po prostu działa”, wygląda atrakcyjnie i przynajmniej w jakiś sposób sili się na oryginalność w stosunku do konkurencji (może z wyjątkiem niektórych ultrabooków). Podobnie wyglądała sytuacja w przypadku tabletów – w momencie, kiedy wydawało się, że „przecież nie da się stworzyć czegoś wyglądającego inaczej niż iPad”, nawet Samsung, który toczył w tej sprawie batalie w sądzie, przygotował nową, „inną” wersję swojego Galaxy Taba 10.1 (pierwszy od góry):

Oczywiście nie da się całkowicie skutecznie opatentować wyglądu (i może dobrze), a większość konsumentów nie ma problemów z tym, że np. wszystkie czajniki, lodówki, laptopy, telefony, tablety i komputery wyglądają tak samo, ale gdzieś powinny być przynajmniej „moralne” granice, w których powinni poruszać się projektanci i których – przynajmniej dla zachowania dobrego smaku – nie powinno się przekraczać. Envy może być oczywiście doskonałym laptopem (wiele na to wskazuje), ale taki a nie inny design pozostawia jednak wyraźny niesmak.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA