REKLAMA

Czego (i kogo) boi się HTC?

28.11.2011 21.09
Czego (i kogo) boi się HTC?
REKLAMA
REKLAMA

Po opublikowaniu pod koniec października kwartalnych wyników finansowych HTC wydawało się, że firma, która w ciągu zaledwie kilku lat ewoluowała z niewielkiego „podproducenta” do giganta branży urządzeń mobilnych, jest na najlepszej drodze, aby kontynuować swój rozwój, tym samym stając w szranki z największymi konkurentami, takimi jak Apple czy Samsung. Wewnątrzkorporacyjne prognozy rezultatów za ostatni kwartał tego roku były wprawdzie dość ostrożne, ale nie na tyle, aby móc w jakikolwiek sposób zacząć wątpić w HTC. Późniejsze deklaracje i wydarzenia niekoniecznie jednak wpłynęły pozytywnie na wizerunek firmy, a przede wszystkim nastroje udziałowców.

Zaledwie kilka dni temu, niecałe trzy tygodnie po oficjalnym udostępnieniu wyników finansowych oraz planów na przyszły kwartał, HTC wystosowało do swoich inwestorów wiadomość, w której informuje o kolejnej obniżce przewidywanych przychodów w ciągu najbliższych trzech miesięcy. I nie jest to obniżka byle jaka – tajwańska korporacja spodziewa się zarobić w najbliższym kwartale aż o niemal ¼ (23% – ponad 600 milionów dolarów) mniej, niż początkowo przewidywała. W ten sposób, jeśli wynik ten zostanie osiągnięty, będzie on praktycznie identyczny jak rok temu. W przypadku trzeciego kwartału tego roku wzrost w ciągu 12 miesięcy wyniósł niemal 90% – różnica i „sygnał ostrzegawczy” jest więc aż nazbyt widoczna, ale samo HTC nie widzi chyba szans, aby udało mu się skutecznie powalczyć nawet o pieniądze osób szykujących świąteczne prezenty.

Oficjalnym powodem tak drastycznego zmniejszenia oczekiwań jest przede wszystkim ogólnoświatowa sytuacja ekonomiczna, ale nie trudno nie dostrzec również problemów HTC z coraz silniejszą konkurencją. Co ciekawe, konkurencja (w postaci Apple i Samsunga) nie zapowiada jednak podobnych przykrych niespodzianek dla udziałowców i pod koniec roku możemy się z jej strony spodziewać raczej kolejnych rekordowych wyników – w przypadku Apple zawdzięczanych sukcesowi iPhone 4S, natomiast w przypadku Samsunga – pierwszym urządzeniem z Androidem w odsłonie oznaczonej numerem 4.0 – Galaxy Nexus. Oba z tych urządzeń będą najprawdopodobniej jedynymi z największych hitów końcówki tego roku, podczas gdy w portfolio HTC niełatwo jest znaleźć jakikolwiek model, który byłby im w stanie zagrozić.

Teoretycznie HTC posiada mimo wszystko kilka urządzeń, które mogłyby skutecznie powalczyć z konkurencją, jak chociażby wprowadzony niedawno na rynek smartfon HTC Rezound, z dwurdzeniowym procesorem, ekranem 720p i mniej istotnymi dodatkami jak np. Beats Audio. W rzeczywistości jednak telefon nie generuje aż takiego zainteresowania jak dwa wspomniane wcześniej modele konkurencji (choć w niektórych przypadkach można powiedzieć niemal o remisie). Problem jedynie w tym, że Rezound kontynuuje niechlubną tradycję urządzeń z Androidem, trafiającym na rynek z… przestarzałą wersją tego systemu operacyjnego. W momencie, kiedy Galaxy Nexus może pochwalić się już „czwórką”, produkt HTC ze wstydem kryje pod rozbudowaną nakładką Sense wersję 2.3.4, przynosząc wraz ze sobą jedynie obietnicę aktualizacji „w najbliższym czasie”. Skoro kupując Samsunga możemy mieć 4.0 już teraz, przy okazji będąc pewnym, że wszystkie nowe wydania trafią w pierwszej kolejności właśnie na nasze telefony, dlaczego ryzykować z HTC? Przykre, ale prawdziwe – tajwańska korporacja nie ma czym powalczyć o podbicie serc milionów użytkowników. Owszem, zapewne Rezound nie będzie porażką i sprzeda się dobrze, ale prawdopodobnie nie tego się spodziewano.

Kolejnym problemem stał się dla HTC, okrzyknięty jednym z najważniejszych w tym roku, zakup producenta układów graficznych S3. Cała transakcja stoi jednak obecnie pod wielkim znakiem zapytania, a przedstawiciele HTC głośno sugerują „ponowne przemyślenie” tego interesu, przynajmniej jeśli chodzi o jego kwotę, która początkowo miała opiewać na około 300 milionów dolarów. Teraz, po przegranych bitwach patentowych z Apple, S3 Graphics może być warte o wiele, wiele mniej, tym bardziej, że najatrakcyjniejsze dla HTC były właśnie… patenty będące własnością tej firmy.

Patrząc na przyszłe plany firmy, zarówno te nieoficjalne jak i oficjalne, HTC stara się obecnie odnaleźć „przestrzeń”, w którym byłoby w stanie znów „wypłynąć” i zaprezentować światu innowacyjność, dzięki której udało się jej dotrzeć prawie na sam szczyt. Z jednej strony prawdopodobnie postara się zaatakować rynek komputerów przenośnych, korzystając z kolejnego po Androidzie systemu operacyjnego od Google – Chrome, z drugiej może być producentem telefonu przygotowywanego dla… Facebooka, który jeśli faktycznie planuje takie wejście na rynek, prawdopodobnie ma na niego pomysł, który byłby w stanie go „sprzedać” (choć wątpliwości jest wiele). Według przecieków, HTC może jako jeden z pierwszych producentów dostarczyć również pierwsze smartfony pracujące pod kontrolą czterordzeniowych procesorów, które z pewnością zrobią doskonałe (przynajmniej marketingowo) wrażenie na potencjalnych klientach.

Jedno jest pewne – HTC musi czymś zaskoczyć wszystkich – użytkowników, konkurencję i inwestorów, aby firma nie popadła ostatecznie w kryzys, jaki swego czasu dotknął Nokię, a w ostatnim czasie Research In Motion. Do tego drugiego zresztą zaczyna się HTC coraz częściej porównywać – tylko od kwietnia tego roku, notowania tajwańskiej firmy na giełdzie spadły po ponad 60%.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA