REKLAMA

Seriale w internecie to wciąż szara strefa. Przynajmniej u nas

25.10.2011 15.58
Seriale w internecie to wciąż szara strefa. Przynajmniej u nas
REKLAMA
REKLAMA

Fanów seriali jest w Polsce mnóstwo. Serwisy hostingowe i strony agregujące i segregujące poszczególne odcinki cieszą się ogromną popularnością a liczba osób, która nie ogląda telewizji wciąż rośnie. Zresztą bieżące odcinki nowych seriali dostępne są tylko na poszczególnych, często płatnych kanałach. Jest ich mało a wiele seriali na świetnym poziomie się pomija. Nic dziwnego, że “szara strefa” hostingu najnowszych odcinków wciąż rośnie. Serwisy typu Hulu czy Netflix są u nas niedostępne, a polskie VOD mają ledwie śladową ofertę zagranicznych seriali, które są teraz na czasie. Polskie seriale… Dobrych jest jak na lekarstwo, albo jeszcze mniej. Mam takie małe marzenie, że ktoś w końcu dojrzy te luki i zagospodaruje nasz rynek w sensowny sposób, bo to co jest teraz to tak zwana “wolna amerykanka”.

Nie ukrywajmy – piractwa w sieci, zwłaszcza polegającego na streamingu wideo, nie da się pokonać. Sposobów na obejście prawa jest wiele. Można zarejestrować serwis w jakimś egzotycznym kraju, opierać odpowiedzialność na użytkownikach itp. To wciąż od lat zabawa w kotka i myszkę.

A mnie zastanawia jedno – czy ogromna stacja telewizyjna, którą stać na produkowanie seriali wartych miliony dolarów nie powinna postarać się, by z własnymi treściami docierać do jak największej grupy odbiorców? Bo dotychczasowy model telewizyjny umiera. Nie widać tego jeszcze na ogromną skalę, ale zmiany zaczęły się już kilka lat temu. Obecne pokolenie nasto- i dwudziestokilkulatków jest coraz mniej przywiązane do “szklanych pudeł” i sztywnych, cotygodniowych godzin emisji kolejnych odcinków ulubionych seriali. Po co zasiadać przed TV czy ustawiać nagrywanie w dekoderze (zakładając, że w domu jest TV z odpowiednimi kanałami i sprzętem), skoro to samo można mieć “od ręki” w sieci. Tym bardziej nie warto tego robić u nas, gdzie emisja 2 sezony w tył jest standardem.

Dlatego system sprzedaży zagranicznym stacjom praw do emisji własnych materiałów w pewnym momencie przestanie być opłacalny. To nie nastąpi szybko, bo TV wciąż ma “rząd dusz”, ale… no właśnie. Zmiany już powoli wchodzą w mainstream.

Polski przykład? Fraza “seriale online” w wyszukiwarce Google stała się popularna mniej więcej półltora roku temu. “Filmy online” były na fali już wcześniej, ale jeśli trendy się utrzymają (a tak pewnie będzie) to seriale wprost z przeglądarki przegonią filmy. Dlaczgo? Bo o ile oferty VOD stają się coraz lepsze pod względem oferty filmowej, o tyle serialowe wciąż leżą.

Jedna z najpopularniejszych polskich stron katalogujących i systematyzujących odcinki seriali umieszczanych na różnych serwerach, iitv.info, jest według alexa.com 62 najpopularniejszą stroną w Polsce. Jak można się było spodziewać jej zasięg to młodzi, bezdzietni ludzie, którzy korzystają z niej w domu. W domu, gdzie przecież zazwyczaj jest telewizor… Wiadomo, że alexa.com nie jest specjalnie wiarygodnym źródłem danych, ale tutaj się nie myli i tylko potwierdza to, co wiadomo już od dawna – pokolenie wychowane na internecie nie chce czekać, nie dba też tak o jakość jak o dostępność “od ręki” i to, żeby nie trzeba było płacić.

Bingo. I to powinien być kierunek światowych gigantów produkujących seriale. Ciężko zerwać z obecnym modelem dystrybucji treści, ale ten moment nadchodzi coraz szybciej. Rozwiązanie? Można próbować tworzyć płatne serwisy, ale musi to iść wespół z ogromną bazą materiałów. Nawet, jeśli ktoś przypomniałby sobie o Polsce i stworzył u nas legalny, płatny serwis z materiałami wideo (w szczególności serialami), to nie dość, że musiałby oferować on tłumaczenie w formie napisów, to jeszcze udostępniać wszystko, co najpopularniejsze. Bo jeśli będzie to tylko urywek, to po co rezygnować z chomikuj.pl, gdzie za te kilkanaście złotych ma się dostęp do praktycznie wszystkiego? Albo z megavideo czy innych serwisów hostingowych, gdzie też jest wszystko?

Jest jeszcze jedno wyjście – udostępniać streaming swoich materiałów z tłumaczeniem za darmo, ale z reklamami lokalnymi. Internautom to nie przeszkadza – skoro potrafią czekać kilka minut na udostępnienie linka do pliku czy przeklikać się przez kilka podstron pełnych krzykliwych reklam to tym bardziej nie mieliby nic przeciwko reklamom w samym materiale. Tylko ciekawe, czy byłoby to opłacalne, no i jak z barierą praw autorskich pokręconych terytorialnie. Na razie to mrzonka, ale jaka piękna…

Bo tak, jak jest jest po prostu źle. Mówi się o szybkim przepływie i światowym dostępie do treści, więc internauci organizują go sobie sami. Skoro producenci wolą zostawiać zyski “pomysłowym Dobromirom” z Polski…

Prolem nie dotyczy tylko Polski. I choć na razie telewizja góruje, to w miarę upływu czasu będzie się to zmieniać. Nikt nie mówił, że rewolucja następuje z dnia na dzień.

Coś musi pęknąć, by medialne molochy się obudziły i znalazły przyszłościowe rozwiązanie.

A tymczasem oglądalność seriali w internecie wzrośnie. Oczywiście tymi nieoficjalnymi kanałami.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA