REKLAMA

Kto potrzebuje dedykowanych nawigacji? Nawet TomTom już wie, że nikt

25.10.2011 17.33
Kto potrzebuje dedykowanych nawigacji? Nawet TomTom już wie, że nikt
REKLAMA
REKLAMA

Zaledwie kilka lat temu dedykowane urządzenia służące do nawigacji stały się niemal obowiązkowym dodatkiem dla każdego kierowcy. Z roku na rok były coraz poręczniejsze, coraz dokładniejsze, coraz tańsze oraz coraz bardziej funkcjonalne (m.in. możliwość pobierania danych na temat korków). Niestety ich koniec wydaje się nieuchronny – w chwili, kiedy obowiązującym standardem w smartfonach staje się ekran o przekątnej 4” (lub nawet większy), zaczyna po prostu brakować dla nich miejsca na rynku. Oprogramowanie dostępne na obydwa typy urządzeń jest bowiem praktycznie takie samo, a w przeciwieństwie do dedykowanych urządzeń nawigacyjnych smartfon potrafi o wiele więcej. Nikt nie chce już nosić przy sobie jednocześnie kilku urządzeń, których funkcje wzajemnie się powielają. Powolny upadek PNA potwierdzają tylko wyniki oraz niedawna deklaracja jednego z ich największych producentów – TomToma.

Tylko w ciągu ostatniego kwartału łączna wysokość sprzedaży zmalała w jego przypadku o ponad 10% i była spowodowana w głównej mierze słabymi wynikami działu zajmującego się właśnie dedykowanymi urządzeniami nawigacyjnymi. Zainteresowanie klientów tego typu rozwiązaniem było niższe o niemal 1/4 (23%), co skłoniło zarząd firmy do zakomunikowania o powolnej ucieczce z tego sektora i skupienie się na „bardziej dochodowych częściach rynku”. Wśród nich znalazły się m.in. nawigacje samochodowe fabrycznie zintegrowane z pojazdem.

TomTom uspokoił jednak swoich udziałowców, zapewniając, że nie zamierza całkowicie pozbyć się na chwilę obecną swojego działu PNA, a jedynie uniezależnić się od niego w jak najmocniejszy sposób. Te deklaracje oraz plan wprowadzenia daleko posuniętych cięć kosztów wyraźnie przypadł do gustu wszystkim zainteresowanym, powodując dość gwałtowny wzrost cen akcji holenderskiego producenta. Podjęcie zdecydowanych działań było w tym momencie konieczne – w ciągu 5 ostatnich lat akcje TomTom spadły z poziomu niemal 70$ do zaledwie 3,43$.

Problemem wszystkich dostawców tego typu nawigacji samochodowych jest bez wątpienia rosnąca popularność smartfonów oraz tabletów i rozwój przeznaczonego dla nich oprogramowania nawigacyjnego. W tej chwili praktycznie każda z największych platform, niezależnie od tego czy jest to Android, iOS, bada czy BlackBerry, posiada bogaty wybór aplikacji, mogących być doskonałym odpowiednikiem rozwiązań dedykowanych. Wyposażone w coraz większe ekrany, stały dostęp do internetu a także niezliczoną ilość dodatkowych funkcji (m.in. dzięki aplikacjom), smartfony wydają się być bez wątpienia zdecydowanie lepszą inwestycją niż urządzenie, potrafiące praktycznie wyłącznie wskazać nam drogę.

Przy malejącym zapotrzebowaniu na oddzielne urządzenia producenci nawigacji oczywiście starali się również już dość dawno temu zawładnąć przynajmniej niewielką częścią dynamicznie rozwijającego się rynku smartfonów. Efekt był jednak pod praktycznie każdym względem co najwyżej mierny. Najwyraźniej swoją obecność starał się zaznaczyć Garmin, który w rezultacie podpisania umów partnerskich z Asusem był w stanie wprowadzić na rynek markę Garmin-Asus Nuvifone. Początkowo urządzenia pracowały pod kontrolą zmodyfikowanej przez producenta wersji Windows Mobile, natomiast ostatnie wersje (wydane na początku 2010 roku) korzystały już z dobrodziejstw Androida. Poza darmową aplikacją oraz mapami dodawanymi w cenie telefonu, urządzenia te nie zachwycały jednak niczym. Wybór w ramach serii był dość ograniczony, a konkurencja oferowała już produkty z wygodniejszymi i większymi ekranami, nowszymi wersjami systemu operacyjnego oraz lepszymi podzespołami – wystarczyło jedynie dokupić odpowiednie programy nawigacyjne.

Rywalizacja o tytuł najpopularniejszej nawigacji przeniosła się więc z urządzeń do wirtualnych sklepów z aplikacjami, gdzie użytkownicy mogli sami wybrać, które rozwiązanie spośród wielu jest dla nich najlepsze. W ten sposób obecnie to my decydujemy o tym „jakie” jest nasze urządzenie i „jaka” nawigacja będzie prowadzić nas w drodze. Dodatkowy cios dla gigantów takich jak TomTom czy Garmin zadał Google wprowadzając całkowicie bezpłatną nawigację dla wszystkich urządzeń ze swoim systemem w wersji 1.6 lub nowszej. W takiej sytuacji nawet konieczność ponoszenia dodatkowych kosztów związanych z transmisją danych (która jest przecież coraz tańsza) nie wydają się być większą przeszkodą dla prawie 99% użytkowników mających dostęp do Nawigacji Google.

Jeśli zastanowić się, który z dotychczas popularnych sprzętów elektronicznych odstawiły „do lamusa” smartfony, to właśnie dedykowane nawigacje wydają się być najlepszym kandydatem. Podczas gdy „inteligentne telefony” w dalszym ciągu nie mogą konkurować w pełni z czytnikami eBooków, konsolami czy komputerami, PNA praktycznie nie mają argumentów, którymi byłyby w stanie się obronić. Spory ekran, o wiele wygodniejszy w obsłudze niż wciąż popularne w nawigacjach ekrany „oporowe”, dowolny wybór aplikacji, dobrej jakości odbiorniki GPS oraz coraz niższa cena i rosnąca popularność sprawia, że na ruch podobny do wykonanego przez TomTom’a może zdecydować się o wiele więcej producentów.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA