REKLAMA

Android uzależnia

05.10.2011 17.26
Android uzależnia
REKLAMA
REKLAMA

Niektórzy oddają duszę Apple’owi, inni Google’owi. Ten drugi stara się o to coraz bardziej – nie tak widowiskowo jak Apple, ale za to równie skutecznie. Prezentowane od kilku miesięcy nowości i ulepszenia wespół z istniejącymi już funkcjami sprawiają, że nawet jeśli ma się ochotę zrezygnować z Androida to jest to bardzo ciężkie. Nie dość, że nie ma na razie żadnej sensownej alternatywy, to okazuje się że Google stworzył całkiem rozbudowany ekosystem, który ciężko zastąpić mi czymś innym. Poza tym Android oferuje kilka smaczków i ułatwień, które mogą przypaść do gustu.

Średniozaawansowany użytkownik korzystający z Androida prawdopodobnie będzie miał już problem z zastąpieniem usług Google’a zamiennikami na innych mobilnych systemach. Ostatnio osobiście przekonuję się o tym coraz częściej – chociaż Android z każdym miesiącem nudzi coraz bardziej tą część mnie, która lubi nowości i odkrywanie nowych rozwiązań, to kompletnie zadowala na płaszczyźnie pracy i wygody użytkowania.

Najważniejsza oczywiście jest integracja z kontem Google. Z perspektywy prawie dwuletniego używania Androida można zauważyć jak duże postępy wykonano.

Po pierwsze maile. Korzystając intensywnie z GMaila jako podstawowego adresu i z drugiego dodatkowego konta używanie standardowej aplikacji Google’a jest po prostu wygodne i porównywalne jedynie z aplikacją pocztową z iOS. Na przestrzeni czasu wprowadzono obsługę etykiet i priorytetów, co jeszcze bardziej ułatwiło pracę.

Drugą uzależniającą rzeczą jest synchronizacja kontaktów – chociaż da się je eksportować na zewnątrz, to często inne systemy po prostu ich nie obsługują. W przypadku telefonów z Androidem praktycznie od początku sprawa jest banalna, wystarczy po włączeniu wpisać maila i wszystko robi się samo. Od dwóch lat nie straciłam żadnego kontaktu, od dwóch lat nie myślę o tym i po prostu korzystam i zaczynam o tym myśleć dopiero, gdy używam telefonu z innym systemem i okazuje się, że kontaktów nie ma i trzeba je jakoś zaimportować. Integracja kontaktów Google z kontaktami mailowymi, Facebooka, Twittera czy innych zewnętrznych serwisów też jest nie do pogardzenia.

O oczywistym przywiązaniu poprzez zakupione aplikacje w Android Markecie nie trzeba wspominać tak samo jak o coraz częstszym udostępnianiu Checkout jako sposobu płatności na zewnętrznych stronach. Natomiast ostatnio pojawiło się kilka ciekawych rzeczy, które szybko weszły do porządku dziennego. Jedną z nich jest Google Music. Chociaż na początku ta usługa wydawała mi się bez sensu, zwłaszcza w porównaniu z odtwarzaczami chmurowymi z praktycznie nieogranicznymi zasobami, to postanowiłam spróbować choćby ze względu na to, że z uruchomieniem jej w Polsce nie miałam problemów (rejestracja itp. z polskiego IP, jedyna przeszkoda to nieobecność aplikacji w Markecie, jednak wystarczy ściągnąć ją spoza i wszystko działa). Okazało się, że przy braku dostępnych w Polsce sensownych alternatyw Google Music jest całkiem przydatne. Korzystam już nie tylko w domu przez WiFi, ale także w podróży czy poza domem (zalety dużych pakietów danych). Miło mieć przy sobie swoją kolekcję muzyki.

Google Plus też mocno przyczynia się do uzależnienia od Androida. Funkcja Instant Upload, czyli przesyłania zdjęć go Plusa i na Picasę automatycznie po ich zrobieniu jest już dostępna także na iOS, ale na Androidzie z racji głębszej integracji z Googlem pozwala na więcej. Miłym zaskoczeniem było odkrycie, że zrobione wcześniej innymi telefonami zdjęcia synchronizują się kolejnymi urządzeniami – w ten sposób odpadło myślenie o zrzucaniu fotek na dysk czy inne telefony. Wprawdzie jednocześnie korzystam z UbuntuOne, które również automatycznie przesyła zrobione Androidem zdjęcia do chmury, ale Instant Upload bije U1 funkcjonalnością, zwłaszcza opcją szybkiego dzielenia się fotkami na Plusie.

Dużo mówi się ostatnio o integracji iOS5 z Twitterem i o tym, że dzięki temu wysyłanie zdjęć na ten mikroblog stało sie banalnie proste. W Androidzie jedną z mocniejszych stron jest możliwość wykorzystania przez trzecich deweloperów opcji “share”, czyli w przypadku zdjęć dzielenia się nimi z poziomu galerii praktycznie na każdy serwis i usługę, jaką można sobie wymarzyć. – Evernote, Blogger, Flickr, komunikator… Ostatnio korzystałam z kilku innych systemów mobilnych i bardzo brakowało mi tej prostej opcji “share=> wybór gdzie ma być wysłane zdjęcie/plik”. Banalne, a upraszcza życie.

Nie bez znaczenia jest też systemowo zintegrowany GTalk. W czasach niezwykłej popularności Androida i GMaila jest to świetny sposób komunikacji i po około 3-4 miesiącach korzystania z systemu Google’a okazało się, że większość kontaktów już korzysta z GTalka, zarówno na komputerach jak i urządzeniach mobilnych przeróżnej maści.

Chociaż widżety są trochę przereklamowane, to jest kilka, bez których ciężko mi już korzystać ze smartfonów – jednym z nich jest prosty, systemowy widżet zarządzania energią. Wprawdzie praktycznie prawie wszystkie nowoczesne smartfony posiadają czujnik światła i automatycznie dostosowują jasność ekranu do warunków, jednak nie zawsze jest to bezproblemowe, zwłaszcza w przypadku podróży czy nieustannych zmian otoczenia. Prosty przełącznik jasności na pulpicie ułatwia więc życie. Kolejna drobnostka, za to z mojej perspektywy bardzo ważna.

Takich drobnostek jest o wiele więcej. Nie przeszkadzają nawet nakładki producentów – wszystkie podstawowe, opisane tu opcje dostępne są na każdym urządzeniu z Androidem. Jedynie HTC wprowadza trochę zamętu i z tej racji nie wybrałabym żadnego ich smartfonu jako podstawowy. Sense dodae trochę funkcji i dubluje pozostałe, na dodatek mieszając w kontaktach. Za to LG Samsung, Motorola czy Sony Erricsson nie sprawiają już takiego problemu. Android to Android.

Pozostanie przy Androidzie to jak na razie konieczność, bo nie ma drugiego systemu oferującego taką funkcjonalność i integrację przy jednoczesnym dużym wyborze urządzeń. Windows Phone 7 i wyżej stanie się sensowna alternatywą dopiero po premierze Windowsa 8 i pełnym wykorzystaniu potencjału SkyDrive. Tylko, że do tego czasu Google pewnie jeszcze bardziej uzależni od siebie użytkowników i zmiana ekosystemów będzie bardziej bolesna.

Na razie pozostaję przy Androidzie.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA