REKLAMA

Smartfony od producentów pralek to nie do końca trafiony pomysł

23.09.2011 18.00
Smartfony od producentów pralek to nie do końca trafiony pomysł
REKLAMA
REKLAMA

Każdy producent chce uszczknąć coś dla siebie z wciąż rosnącej popularności smartfonów. Nieważne, czy wcześniej parał się tworzeniem mądrych telefonów czy produkował pralki czy kserokopiarki. Klienci ich chcą, operatorzy chętnie je sprzedają, bo dzięki temu zwiększa się konsumpcja bezprzewodowego internetu, a analitycy mówią, że będzie ich coraz więcej. Dlaczego więc nie zrobić smartfona?

Z tego założenia wyszła chyba Kyocera – producent urządzeń biurowych, baterii słonecznych i dekadę temu telefonów satelitarnych i telefonów. Prawdopodobnie skusił ją też fakt, że Android jest darmowy, a nadzieja, że niespotykane dotychczas na szerokim rynku konsumenckim urządzenie sprzeda się bardzo dobrze tylko wzmogła chęci. Kyocera stworzyła więc Echo – dwuekranowy smartfon z Androidem. Udało się wprowadzić Echo do Stanów Zjednoczonych we współpracy ze Sprintem. Teraz model znika by zrobić miejsce nowym smartfonom. Oprócz tego, że smartfon nie sprzedawał się prawie wcale to stał się “chłopcem do bicia” z powodu słabej jakości wykonania i ogólnego niedopracowania.

Kyocera zaliczyła dobrą lekcje – nie wystarczy zrobić smartfona, dać mu coś czego nie mają inni i wypuścić na rynek. To nie lata dziewięćdziesiąte, gdy praktycznie wszystko co związane z komórkami sprzedawało się jak świeże bułeczki. Rynek nie dość, że jest już mocno nasycony to na dodatek podzielił się na dwie wyraźne części – Zachód i Wschód. O ile na wschodzie nowinki typu dwa ekrany i zmodyfikowany system operacyjny są mile widziane, o tyle na Zachodzie to dziwactwo. Trzeba jeszcze dodać kompletnie nierozpoznawalną markę i ma się idealny produkt bez szans na sukces w Stanach Zjednoczonych.

W Polsce nie byłoby inaczej. Wystarczy spojrzeć na Allegro, gdzie chińskich wytworów technologicznych można znaleźć na pęczki. Przeglądając oferty widać, że mini teleiPady, pseudo iPhone’y dual SIM i masa innych sprowadzane są hurtowo, ale już nie tak chętnie kupowane. Ceny nie zachęcają, tak samo jak możliwości i oczekiwana jakość. Kyocera Echo znalazłaby się gdzieś wśród tych urządzeń – ciekawostek.

Tak samo jak inne kwiatki. Nie trzeba nawet dwóch wyświetlaczy by znaleźć się na marginesie telefonicznego biznesu. Wystarczy zrobić telefon sygnowany znaną marką, jak na przykład Puma Phone. Mimo że posiada szybką łączność, ciekawy wygląd i bajery od Pumy był, jest i będzie niepopularny. Mamy zaufanie do znanych i mocnych marek. Takimi są Nokia, Apple, Samsung, Sony Ericsson, LG, Motorola i ostatnio HTC. Ten tajwański producent udowodnił, że można wejść do mainstreamu rynkowego, ale proces taki trwa lata i trzeba zasłużyć sobie jakością i innowacyjnością (G1).

No, ale nie taką, jak w przypadku urządzenia Kyocera. Dwa ekrany to za mało, zwłaszcza jeśli skrzypią i są niedopracowane. Dodatkowo ograniczanie się do jednego operatora i jednego kraju (choćby nie wiadomo jak byłby chłonny) też nie pomaga.

Znacznie rozsądniej działa ZTE produkując smartfony pod skrzydłem Orange (Blade). Huawei też radzi sobie coraz lepiej, w Polsce współpracując na przykład z Play’em. Poza tym Huawei i ZTE jako marki są już obecne od dawna w urządzeniach bezprzewodowych, na przykład modemach przeznaczonych na masowy rynek konsumencki. A Kyocera? Znana z kserokopiarek, urządzeń wielofunkcyjnych i drukarek najczęściej w biurach i korporacjach. Słabo.

Android dał w końcu możliwość zaistnienia producentom, o których wcześniej nikt nie słyszał. Najpopularniejszy, najlepiej sprzedający się system mobilny kusi – a nuż uda się uszczknąć coś dla siebie. Jednak nie tędy droga. Bez mocnej strategii i zrozumienia potrzeb konsumentów nawet Android nie pomoże w sprzedaży.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA