REKLAMA

Maciek Gajewski: Google Apps i Google+, czyli jak Google dyskryminuje płacących klientów

06.09.2011 07.12
Maciek Gajewski: Google Apps i Google+, czyli jak Google dyskryminuje płacących klientów
REKLAMA
REKLAMA

Zapraszam do przeczytania drugiego gościnnego wpisu autorstwa Maćka Gajewskiego z serwisu Chip.pl, gdzie – między innymi – prowadzi bloga Siećpospolita Polska.

Google od dłuższego czasu, z lepszym lub gorszym skutkiem próbuje zaistnieć na rynku mediów społecznościowych. Zaletami Buzza, +1 czy Google+ mogą się cieszyć wszyscy użytkownicy usług Google’a… za wyjątkiem tych, którzy za nie płacą.

Google od dawien dawna próbuje zaistnieć na rynku MŚP a także korporacji i rozwiązań rządowych. Oferta jest dość bogata, sprowadzając się w większości do pakietu Google Apps. Dzięki temu, można korzystać ze znacznej większości usług Google’a, operując zarazem atrakcyjną dla siebie domeną. Nie stoi więc nic na przeszkodzie, by twoja firma, organizacja, zrzeszenie, fanklub, cokolwiek, korzystały z adresów mailowych o szablonie pracownik@nazwafirmy.pl, bez konieczności opracowywania swoich wewnętrznych usług webowych. Konta powiązane z Google Apps znakomicie też współpracują z systemem Android, co może mieć wpływ na zainteresowanie firm smartfonami z tym systemem.

Oferta jest bardzo atrakcyjna. Wszyscy znamy Gmaila, Kalendarz Google, Dokumenty Google, Mapy Google, Gtalka i inne usługi Google’a. Możemy się spierać, czy są lepsze czy gorsze od oferty Microsoftu czy innych firm, ale chyba wszyscy się możemy zgodzić, że są co najmniej bardzo dobre.

Usługa w wersji podstawowej jest darmowa. Istnieją też wersje płatne, które różnią się udostępnioną przestrzenią dyskową a także dołączonymi zaawansowanymi narzędziami dla firm. Niestety, od jakiegoś czasu, Google jakby zapomniało o Google Apps.

W momencie premiery Buzza, usługa ta nie była dostępna dla kont Google powiązanych z Google Apps i do dziś nie jest. Nie znam jednak żadnej osoby, która by za nią płakała. Jednak Google na Buzzie nie poprzestał. Wkrótce po nim pojawiły się Google Profile, Google +1 czy wreszcie Google+. Usługi bardzo pożyteczne nie tylko dla end-userów, ale również dla firm i stowarzyszeń. Ich również nie da się uruchomić, mając konto powiązane z Appsami. Próba ich uruchomienia kończy się komunikatem, który można streścić jako „nie dla psa kiełbasa”.

Chciałem dać plusika Spider's Web, ale sorry, Przemku... 😉

Warto zaznaczyć, że przecież oferta nie tyczy się tylko korporacji. Ja takową nie zarządzam, a Google Apps uruchomiłem z uwagi na bycie „współszefem” Overkill.pl, oficjalnego polskiego fanklubu zespołu Metallica. Dzięki temu członkowie naszej społeczności mają fajne skrzynki pocztowe, z fajnym loginem i domeną i wszystkie usługi Google’a pod nią podpięte. Podobnie postępuje cała masa portali i społeczności, sprawiając, że użytkownikami Google Apps stają się nie tylko pracownicy firm, ale też zwykli ludzie, którzy korzystają z Internetu nie tylko do pracy, ale również i dla rozrywki. Przydatność +1 i Google+ nie wymaga tu chyba tłumaczenia.

Te usługi jednak wciąż nie są dostępne, nawet dla płacących użytkowników. Rozumiałbym jedno: gdyby Google zdecydowało po prostu, że bardziej „rozrywkowe” narzędzia nie są w Appsach potrzebne. W takim razie co tam robi Picasa, YouTube, Blogger, Książki, Lista zakupów czy Panoramio? To tłumaczenie więc odpada. Co więcej, samo Google obiecywało, że zarówno płacący użytkownicy Google Apps, jak i ci używający darmowej wersji, będą mogli „wkrótce” skorzystać z nowości. Obiecywało w marcu. Mamy wrzesień, a tu wciąż cisza.

Cisza ze strony Google’a. Warto zajrzeć do anglojęzycznego działu pomocy technicznej Google i wklepać w wyszukiwarkę „Google Apps Google+” lub „Google Apps Google Profile”. Wątków jest mnóstwo, każdy liczy sobie po wiele stron. I nie są to posty zadowolonych użytkowników. Nie mogę powiedzieć, by Google milczało, bo co rusz jakiś pracownik Google’a się odzywa, zapewniając, że „firma ciężko pracuje, by udostępnić usługi społecznościowe kontom Google Apps”. Tyle, że z tego gadania niewiele wynika.

Postanowiłem sprawdzić co się dzieje, jakie są trudności techniczne, co stoi na przeszkodzie. Niestety, otrzymałem zwrotkę w postaci oficjalnego, PR-owego maila, z którego nic nie wynika, i który cytuję w całości:

Google+ jest jeszcze niedostępny dla użytkowników Google Apps, ale ciężko pracujemy nad jak najszybszym udostępnieniem im tej usługi. W międzyczasie, jeśli chcesz korzystać z Google+ podczas testów funkcjonalnych, możesz używać istniejącego osobistegokonta Google lub utworzyć nowe konto Google za pomocą adresu Gmaila lub adresu e-mail spoza Google Apps.

Jeśli zarejestrowałeś się już w Google+ za pomocą adresu e-mail Google Apps, utworzyłeś konto będące w konflikcie – osobiste konto Google używające tego samego adresu e-mail co konto Google Apps. W przyszłości poprosimy Cię o zmianę nazwy tego konta będącego w konflikcie na adres e-mail, który nie jest jeszcze powiązany z istniejącym kontem Google, na przykład na nowy adres Gmaila.

Oczywiście, założenie drugiego, „zwykłego” konta Google to chwila nieuwagi i gotowe. Ale na swoim, używanym od niepamiętnych czasów, mam osobistą pocztę, Kalendarz, powiązane urządzenia z Androidem, fotki na Picasie, które musiałbym przenosić… to więc nie wchodzi w grę.

Usług do włączenia jest mnóstwo. Jednak od pewnego czasu nowe nie są dodawane. W tym Google+ czy +1

Postępowanie Google’a jest więc najzwyczajniej w świecie dla mnie niezrozumiałe. Nie rozumiem plusów tej sytuacji ani dla Google’a, ani dla jego użytkowników, ani też dlaczego „prace nad udostępnieniem usługi” trwają miesiącami (i nie liczę tu Buzza). Natomiast zupełnie się nie zdziwię, jak Google+, po pierwszej fali zainteresowania, przegra walkę z Facebookiem. Skoro tak się traktuje wiernych klientów…

Maciek Gajewski jest dziennikarzem, współprowadzi dział aktualności na Chip.pl, gdzie również prowadzi swojego autorskiego bloga, Siećpospolita Polska. Współtworzy również jeden z największych fanklubów zespołu Metallica, Overkill.pl. Jedyny geek na świecie, który jest z tego dumny. Uzależniony od Internetu, gier komputerowych i Gwiezdnych Wojen. Wie, że ma zawsze rację.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA