REKLAMA

Balon Zyngi zaczyna pękać w szwach

27.09.2011 09.14
Balon Zyngi zaczyna pękać w szwach
REKLAMA
REKLAMA

Aktualne kłopoty Zyngi doskonale unaoczniają problem gorących globalnych start-upów wycenianych na potężne miliardy dolarów, których finansowe podstawy istnienia są chwiejne. Zynga jest dziś najwyżej wycenianą firmą produkującą gry na świecie, ma globalne hity, w które grają nawet nie dziesiątki, a setki milionów ludzi każdego miesiąca, jednak totalne uzależnienie od Facebooka przynosi pierwsze realne problemy – zysk firmy spadł rok do roku aż o 95%, z 27,2 mln do zaledwie 1,3 mln dol. Dla firmy, która ma aspirację na zdominowanie rynku gier na długie lata, to prawdziwy cios.

20 mld dol. – tyle mogłaby być warta firma, gdyby w końcu udało jej się zadebiutować na giełdzie. Gdyby tak się stało, Zynga byłaby 2,5 raza większa od tradycyjnego lidera branży gier – Electronic Arts. Ale najprawdopodobniej mimo starań od dobrych kilku miesięcy tak się nie stanie w najbliższym czasie, bo właściciele Zyngi nie chcą ryzykować kiepskiego debiutu, a taki właśnie mógłby być, gdyby do profesjonalnej oceny spółki zabrali się wytrawni analitycy-inwestorzy, którzy nie będą brali pod uwagę zachwytów nad tym, ile osób gra w społecznościowe gry debiutanta, lecz spojrzy do księgowych dokumentów.

A w nich nie dzieje się ostatnio dobrze dla Zyngidynamika wzrostu przychodów spadła z kwartału na kwartał z 24 do 15%, a przychody ze sprzedaży wirtualnej waluty, którą użytkownicy gier Zyngi płacą za wirtualne dobra w grze spadły o 4%. O tyle samo spadła też przeciętna liczba graczy w ujęciu dziennym – z 62 do 59 mln. No i ten nieszczęsny zysk netto, który poszybował w dół prawie o 100%. Zynga tłumaczy się tym, że w ostatnim czasie nie debiutowały nowe tytuły gier, bo firma skupiała się na organicznym wzroście, głównie poprzez rekrutacje, jak również na przejęciach i międzynarodowej ekspansji. Może to i prawda, która jednocześnie unaocznia fakt, jak słabym kołem zamachowym są poszczególne hity Zyngi.

W dodatku Zynga musi się zmagać z rosnącą konkurencją na Facebooku, gdzie do tej pory niepodzielnie rządziła. Potencjał w społecznościowych grach dostrzegł bowiem w końcu Electronic Arts, który wprowadził swój słynny tytuł „The Sims” do serwisu Marka Zuckerberga. The Sims Social z miejsca stał się wielkim hitem na Facebooku i w krótkim czasie udało się grze osiągnąć status z największą dzienną liczbą graczy – 36 mln, w symboliczny sposób wyprzedzając FarmVille Zyngi. Dzięki tej jednej aplikacji EA zdobył pozycję numer dwa na wewnętrznym rynku Facebooka z 77,8 mln aktywnych graczy w miesiącu. To wprawdzie dużo mniej od Zyngi, w której gry gra na Facebooku 273 mln ludzi każdego miesiąca, lecz można przypuszczać, że w najbliższych miesiącach dystans dzielący obie firmy będzie się zmniejszał. Spekuluje się bowiem, że niedługo Electronic Arts wyda kolejne tytuły na platformie Facebooka.

Zynga próbuje się bronić, między innymi dywersyfikacją działań w oparciu o Google+, jednak na razie brak jest jakichkolwiek danych o jakimś spektakularnym sukcesie tego debiutu. Serwis Google’a, mimo iż na przekór niektórym w ostatnim czasie rośnie jak na drożdżach, nie doczekał się jeszcze inwazji przeciętnych użytkowników sieci zainteresowanych głównie rozrywką, tak więc na ewentualny sukces na Google+ przyjdzie Zyndze jeszcze poczekać.

Obok Grouponu, Zynga była uważana za globalny start-up o największym potencjale biznesowym. Całkiem niedawno na jaw wyszedł fakt, że wśród mniejszościowych udziałowców firmy są internetowe sławy i potężni partnerzy, m.in. legendarny Peter Thiel, który wsławił się tym, że jako pierwszy dostrzegł potencjał Facebooka, Google, który swego czasu zainwestował w tego producenta społecznościowych gier 100 mln dol., jak również znana japońska firma telekomunikacyjna SoftBank, która zainwestowała 50 mln dol. w Zyngę. Lista mniejszościowych udziałowców Zyngi jest znacznie dłuższa i obok wyżej wymienionych obejmuje: DAG Ventures, SB Asia-Pacific Investments, PG Ventures, Achimedes Capital, F&W Investments, Paula Martino, The D’Anconia Trust, Gary’ego Leffa, European Founders’ Fund, Morgana Stanleya, Jenus Twenty Fund, Fidelity Contrfund oraz T.Rowe Price.

Zynga ma więc potężny bagaż inwestorów, których docelowo będzie trzeba wynagrodzić za wcześniejszą pomoc. Już widać, że nie będzie to proste, skoro najważniejsze współczynniki finansowe są w tak znacznym stopniu podatne na dramatyczne wahania.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA