REKLAMA

Mozilla pyta: Czy naprawdę musicie wiedzieć, z jakiej wersji programu korzystacie?

25.08.2011 12.30
Mozilla pyta: Czy naprawdę musicie wiedzieć, z jakiej wersji programu korzystacie?
REKLAMA
REKLAMA

Kilka dni temu dobrzy ludzie z Mozilla Foundation przedstawili społeczności zaangażowanej w rozwój Firefoksa kontrowersyjny (jak się okazało) koncept – zaproponowali, by w aplikacji znacznie ograniczyć eksponowanie informacji o wersji. Ich zdaniem, użytkownik nie musi wiedzieć, jaki dokładnie numerek ma jego aplikacja – wystarczy, jeśli będzie wiedział, że jest to wydanie aktualne. Pomysł niegłupi, ale tradycjonaliści zwyciężyli – po lawinie krytycznych komentarzy Mozilla wycofała się ze swojej propozycji.

Idea przedstawiona przez Asę Dotzlera (koordynatora ds. współpracy ze społecznością) była prosta – przedstawiciel Mozilli zaproponował, by z karty „O programie” usunąć informację o wersji przeglądarki i zastąpić ją uproszczonym komunikatem w stylu: „Firefox został zaktualizowany 20 minut temu, korzystasz z najnowszej wersji”. Bardziej dociekliwi mogliby bez problemu sprawdzić szczegółowe informacje o wydaniu, zaglądając na kartę about:suport.

Mom zdaniem, pomysł nie jest zły – szczególnie, jeśli weźmie się pod uwagę punkt widzenia tzw. zwykłych użytkowników, którzy z Firefoksa (i każdej innej aplikacji) po prostu korzystają i niespecjalnie interesuje ich, która to właściwie jest wersja (ba, niektórzy z nich nawet nie wiedzą, że są jakieś wersje). Dla takich ludzi informacja o numerze wydania jest zbędna – oni nie muszą wiedzieć, jaki to numer, wystarczy, że będę wiedzieli, że ich program jest zaktualizowany.

Okazało się, że dla większości developerów taki koncept jest nie do przyjęcia – w poświeconym nowej funkcji wątku na Bugzilli posypały się krytyczne komentarze. Zarzuty były bardzo różne – od najbardziej idiotycznych w stylu: „zawsze tak było, więc zawsze tak być musi„, po całkiem sensowne, których autorzy tłumaczyli np. że kwestia szybkiego dostępu do informacji o numerze wersji jest istotna w kontekście kompatybilności dodatków. Ostatecznie pomysł odrzucono – jak widać, Mozilla słucha swoich developerów.

Ale przyznam, że choć części krytyków trzeba przyznać nieco racji, to mi koncept przedstawiony przez Dotzlera się podobał. Bo to nie tylko kwestia zmiany miejsca prezentowania jakiegoś tam numerka, ale ogólnej filozofii projektowania interfejsu przeglądarki i zdecydowaniu, dla kogo właściwie tworzone jest dziś popularne oprogramowanie. Mozilla chce, by Firefox był bardziej „dla ludzi” – program ma być wygodny w użyciu i przejrzysty nawet dla kogoś, kto nie ma pojęcia o wersjach, aktualizacjach itp. Taki użytkownik nie potrzebuje informacji u numerze wersji, changeloga – ba, one mogą działać na niego wręcz odstraszająco.

Oczywiście to nie tak, że kwestia informacji o wersji jest sprawą krytyczną dla Mozilli – faktem jednak jest, że jeśli autorzy Firefoksa chcą powstrzymać odpływ użytkowników do Google Chrome, to muszą szukać sposobów na a. dotarcie do osób, które do tej pory nie korzystały z Fx i b. próbować zachęcać do powrotu tych, którzy przesiedli się na Chrome. Bez innowacji innych niż tylko usprawnianie „silnika” przeglądarki i odświeżanie interfejsu to się raczej nie uda.

Swoją drogą, warto zaznaczyć, że idea delikatniejszego eksponowania wersji aplikacji wydaje się zapożyczona właśnie z Chrome – w tym programie co prawda pojawia się informacja o numerze wydania, ale automatyczny system aktualizowania sprawia, że większość użytkowników nie ma pojęcia, na jakiej wersji aktualnie pracują. W tym modelu działa zresztą coraz więcej wykorzystywanego przez nas na co dzień oprogramowania – taki Facebook (który nie jest zwykłym serwisem, lecz skomplikowaną aplikacją webową) też jest przecież regularnie uaktualniany, a nikogo nie interesuje jaki numer nosi bieżąca wersja. Może już czas zacząć się do tego przyzwyczajać?

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA