REKLAMA

Znak czasów - EA otwiera swój app store

06.06.2011 08.45
Znak czasów – EA otwiera swój app store
REKLAMA
REKLAMA

Dziś oczy świata będą zwrócone głównie w kierunku Apple’a i keynote Steve’a Jobsa, jednak gracze wyczekują bardziej prezentacji z targów E3. Po chudych latach  ta impreza znowu przyciągnęła najważniejszych graczy na rynku, którzy mają kilka spektakularnych tytułów na koncie.

Jeszcze niedawno graczem, który grał na rynku gier elektronicznych pierwsze skrzypce był Electronic Arts. Dziś jego sytuację można porównać trochę do Microsoftu na rynku systemów mobilnych. EA musi gonić Zyngę oraz tych, którzy rozwinęli się za sprawą App Store od Apple’a. Czyli koło dzisiejszego zainteresowania medialnego zatoczy koło.

3 czerwca Electronic Arts zaprezentował serwis o nazwie Orgin będący rozwinięciem EA Download Manager. To aplikacja sklepowa, system powiadomień oraz osiągnięć, a także funkcje społecznościowe, chociażby możliwość kontaktu ze znajomymi. Dostęp do niego mamy z poziomu programu, przeglądarki czy aplikacji mobilnej.

Nic nowego. Odtwórcza próba gonienia rywali i zarazem chęć nie dania się zamknąć w sklepie któregoś z producentów sprzętu, czy w sklepie Microsoftu. Jednak czy jest sens tworzenia kolejnych sklepów i sklepików z powielaniem schematów i funkcjonalności oraz brakiem integracji z serwisami, które się liczą?

EA musiał wprowadzić lepszą i bogatszą dystrybucję swoich tytułów bo tego domagali się klienci i bo taki jest trend. W przypadku gier jeszcze większe znaczenie mają piraci. To właśnie oni zapoczątkowali cyfrową dystrybucję obrazów płyt gier, bez poszukiwania na półkach upragnionych tytułów. Na początek w usłudze dostępnych będzie 150 tytułów. Electronic Arts na polu cyfrowej dystrybucji gier będzie mierzył się przede wszystkim z niezwykle popularnym Steamem od Valve oraz OnLive.

Elektroniczni jak na razie nie mieli na tym polu żadnych spektakularnych sukcesów. A przecież ich aplikacje na iOS są popularne. Przecież już rok, czy dwa lata temu mogli przenieść ten model sprzedaży na stare dobre pecety. Na Facebooku też radzą sobie całkiem nieźle, ale jednak nie tak dobrze jak liderzy socialgammingu.

Spółka po wielkim spadku notowań pod koniec 2008 roku, w tym roku wreszcie pnie się w górę; zaczyna odzyskiwać wiarę we własne możliwości. Jest w końcu właścicielem głośnych serii. Wystarczy wspomnieć: Crysis, Battlefield, Need for Speed, Fifa czy znane wszystkim Simsy. To kasowe hity, które wciąż świetnie się sprzedają, jednak nie przyciągają za pecetowe monitory nowych graczy. Ea musi dostosować się do dzisiejszego rynku gier.

Orgin nie będzie hitem, nie przyciągnie setek graczy do monitorów, ale obroni  wizerunek firmy. Poprawi jej wyniki finansowe i pozwoli by pudełka powoli znikały ze sklepowych półek. Jednak jak śpiewał 1984 „tu nie będzie rewolucji”.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA