REKLAMA

Genialny intruz na imprezach Google'a i Apple'a w chmurze

29.03.2011 12.41
Genialny intruz na imprezach Google’a i Apple’a w chmurze
REKLAMA
REKLAMA

Z jednej strony można mówić – „intruz” – opisując strategię rozwoju biznesu firmy Amazon. W końcu bardziej „żerują” na platformach innych niźli rozwijają własne. Kindle rozwija się dziś bardziej na iPhonie i iPadzie aniżeli na fizycznym e-czytniku Kindle; sklepów z aplikacjami na Androida mamy już dwa, bo obok tego oficjalnego od Google’a jest również Amazon appstore. Teraz czas na kolejny świetny manewr Jeffa Bezosa i spółki – Amazon wyprzedził zarówno Apple’a, jak i Google’a i udostępnił usługę muzyki w tzw. technologicznej chmurze. Na PC, na Maka, na Androida. To ważny debiut, gdyż pieczętuje akceptację „konsumenckiej chmury” – konceptu dobrze znanego przez tzw. „geeków” internetowych, ale niezrozumiałym dla przeciętnych użytkowników internetu. Dzięki Amazon, to się wkrótce zmieni.

O tym, że dwaj najważniejsi giganci współczesnego rynku technologii pracują nad własnymi ofertami muzyki w chmurze spekuluje się od dawna. Po tym, jak Apple przejął firmę Lala, a Google – Simplify Media, coraz częściej mówi się, że nieuchronnie zbliża się era nowego rodzaju konsumpcji muzyki – w chmurze. Nieważne jest gdzie będziesz trzymał swoją kolekcję plików muzycznych – dostęp do niej będziesz miał z każdego miejsca na ziemi, gdzie znajdziesz zasięg telefonii komórkowej (a czasem nawet i tego nie będzie trzeba). Dodajmy do tego prężnie rozwijające się serwisy streamingu muzyki, takie jak Spotify, bazujące na dostępie nie do własnej muzyki, lecz abonamentowym dostępie do wynajmowanych plików muzycznych i mamy pełen obraz zmian zachodzących na rynku muzycznym.

Na przeszkodzie ku szybkiej implementacji nowego fenomenu od lat stoją ci sami – wytwórnie fonograficzne, które wydają się nie rozumieć potrzeb rynku i przez to hamując rozwój adopcji nowoczesnych rozwiązań przydatnych dla fanów muzyki. Przy okazji sprawy nie ułatwiają także regulacje prawne dotyczące praw autorskich, które są różne na różnych lokalnych rynkach. Spekuluje się, że Apple nie wdrożył jeszcze swojej muzycznej chmury, a Google nie odpalił Google Music, który podobnie jak eBookStore ma się opierać właśnie na chmurze i dostępie do niej z urządzeń zewnętrznych, właśnie ze względu na problemy licencyjne. Apple ma ponoć nawet problem z tym, żeby umożliwić użytkownikowi ponowne pobranie pliku muzycznego, który już zakupił, a który został nieopatrznie usunięty czy uszkodzony.

Dzisiaj – w dość zaskakujący i niespodziewany dla wielu sposób – w muzycznej chmurze debiutuje ten trzeci – Amazon pozwoli użytkownikom umieścić w tzw. cloudzie do 5GB własnych plików muzycznych, a tym którzy zdecydują się kupić co nieco ze sklepu Amazona z plikami mp3 usługodawca dorzuci kolejne 20GB. Dla znacznej większości fanów muzyki z pewnością wystarczy. Amazon opiera swoją usługę na swoim „chmurnym” silniku S3 Cloud, na którym między innymi postawiony jest cały Twitter. Można więc domniemywać, że raczej będzie niezawodny. Obok plików muzycznych, konsumencka chmura Amazonu posłuży do przechowywania zdjęć, plików wideo oraz dokumentów do wielkości 2GB.

No, ale jak to dzisiaj bywa, usługa nie jest dostępna dla wszystkich. W zasadzie dostępna jest tylko dla użytkowników ze Stanów Zjednoczonych i z opisu na stronie internetowej wynika, że raczej nie zmieni się to szybko. Czemu więc o tym piszemy w tak odległym kraju jak Polska? Bo Amazon pokazuje jedno – chmura jest przyszłością nie tylko rynku korporacyjnego, w której prym wiodą dziś IBM oraz Microsoft, ale także – a może przede wszystkim – rynku użytkownika indywidualnego. Sukces świetnego start-upu Dropbox, który w podobny do nowej usługi Amazonu przechowuje nasze pliki w chmurze tworząc i nadpisując lokalne kopie na dyskach twardych urządzeń podpiętych na stałe do cloudu. Dzięki najnowszej inwestycji takiego giganta jak Amazon, tempo adopcji rozwiązań technologicznej chmury znacznie przyspieszy.

Rynek muzyczny jest najbardziej wdzięcznym miejscem, które zapewne wbrew oczekiwaniom tradycyjnych wytwórni płytowych najszybciej technologiczną chmurę na masową skalę zaadoptuje i wchłonie. Od czasów Napstera, który udostępniając bezpośrednie połączenia pomiędzy komputerami użytkowników internetu w celu wymiany plików zburzył solidne podstawy tradycyjnego rynku sprzedaży muzyki jest oczywiste dla wszystkich w jaki sposób przeciętny fan muzyki chce jej słuchać – bez ograniczeń w dostępie, z łatwym i przyjaznym interfejsem oraz na wszelkich urządzeniach podłączonych do usługi. Za taką kompleksową usługę – jak dobitnie pokazuje przykład sukcesu iTunesa od Apple’a – użytkownik jest w stanie płacić. Nie mniej niż za fizyczne nośniki CD.

Dzięki temu zmienia się także sposób dotarcia i promocji swoich dzieł przez twórców muzyki, czyli artystów. Kiedyś w dobie hegemonii wydawcy fonograficznego i najpierw płyty winylowej, następnie taśmy magnetofonowej, a jeszcze później płyty CD wyglądało to tak – artysta przygotowywał płytę, po czym promował ją na spotkaniach z prasą oraz objeżdżał z koncertowym turnee po świecie. Dzisiaj Radiohead wydaje swoje płyty najpierw w mp3 i „za co łaska”, a następnie traktuje „album” jako część większej całości (wczoraj na przykład wydali? bezpłatną gazetę). Artystka Imogen Heap poszła jeszcze dalej – promuje swoją muzykę poprzez? wspólne z internetowymi fanami jej tworzenie, a guru amerykańskiego rapu, Snoop Dogg udostępnia na MySpace wszystkie 21 kawałków ze swojej najnowszej płyty na 2 dni przed oficjalną „fizyczną” premierą.

Z poziomu dostawcy technologii, najszybciej z wielkich zrozumiał to, że rynek muzyczny potrzebuje dziś innych narzędzi promocyjno-sprzedażowo-zarządczych (albo poradził sobie z problemami) Amazon. Nie należy się zbytnio przejmować, że Amazon Cloud Player dostępny jest dziś tylko w Stanach Zjednoczonych. Ziarno zostało zasiane – wkrótce wyrosną z niego piękne kwiaty.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA